32. "Bo Cię kocham..."

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ADRIEN

Przez dłuższą chwilę przypatrywałem się Marinette. Chłopakiem, z którym rozmawia, musi być Luka. Dziewczyna śmiała się i wyraźnie cieszyła się z jego obecności. Wyglądali jak para idealna. Nie mogłem dłużej na to patrzeć. Poczułem jak moje serce pęka na milion kawałków. On zrobił jej wielką krzywdę, a Mari tak szybko mu wybaczyła.

- Młody, co jest? Ducha zobaczyłeś? - zagaił Felix.

Podążył za moim wzrokiem i również natrafił na narzeczeństwo.

- A więc o to chodzi... - zaczął.

W tym samym czasie Marinette odwróciła się w moją stronę. Zatrzymała na mnie wzrok i chwilę patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Nagle na jej twarzy pojawił się uśmiech. Krzyknęła moje imię i zaczęła biec w moją stronę. Ja szybko odwróciłem się i ruszyłem przed siebie. Nie miałem ochoty z nią rozmawiać.

- Adrien, co ty robisz? - pytał mój kuzyn, próbując mnie dogonić.

- Byłem taki głupi. Łudziłem się, że zostawi swojego narzeczonego dla mnie. - wszystko we mnie wybuchło.

- Porozmawiaj z nią, masz dobrą okazję. Być może już nie są razem. - próbował przemówić mi do rozumu.

- Nie, Felix! Mam dość! - krzyknąłem i jeszcze bardziej przyspieszyłem kroku.

Głos Marinette stawał się coraz głośniejszy. W pewnym momencie pojawiła się przede mną znikąd. Nie przypominam sobie, by miała tak dobrą kondycję.

- Adrien, wróciłeś! - krzyknęła uradowana i chciała mnie przytulić, ale jej nie pozwoliłem.

- Przestań, Marinette. Już wystarczy. - powiedziałem ostro.

- Ale jak to? O czym ty mówisz? - zapytała smutnym tonem.

- Wracaj do swojego idealnego życia. Nie będę wchodził wam w drogę. - powiedziałem z wyrzutem.

Dziewczyna patrzyła na mnie zdezorientowana, a jej oczy zaszkliły się. Zwinnie ją wyminąłem i zdecydowanym krokiem udałem się do domu. Felix pobiegł za mną.

- Dlaczego ją tak potraktowałeś? - zapytał zdenerwowany.

Nie odpowiedziałem mu. Miałem gdzieś jego kazania. Niech gada co chce. Prychnąłem, dając znak, by dał mi spokój.

- Nawet nie dałeś jej szansy. - kontynuował.

- Co z tego? Tak czy inaczej nie miałem zamiaru słuchać jej tłumaczeń. - niemal wykrzyczałem.

Felix rzucił mi piorunujące spojrzenie. Chyba nigdy nie widziałem w jego oczach tak wielkiego gniewu.

- Jesteś cholernym ignorantem i idiotą! - rzucił, a jego ton był śmiertelnie poważny.

Jego słowa uderzyły we mnie w wielką siłą. Czemu on zawsze ma rację? Zareagowałem zbyt bezpośrednio. Mimo to postanowiłem udać, że mnie to nie ruszyło.

Reszta drogi minęła nam w milczeniu. Felix był na mnie wściekły i nie chciał tego ukrywać. Ta cisza była niezręczna i uciążliwa. Całe szczęście, już dotarliśmy do domu.

W progu powitała nas Valeria, którą już wczoraj poinformowałem o moim powrocie.

- Felix? To naprawdę ty? - zapytała niepewnie.

- Oczywiście, że ja. Jedyny w swoim rodzaju. - zażartował i delikatnie przytulił kobietę.

- Dobrze, że już jesteście. Obiad na stole. Życzę smacznego. - powiedziała z uśmiechem.

- Bardzo dziękuję Val, ale nie mam ochoty na żaden posiłek. - rzucił Felix.

- Coś się stało, Kochany? - zmartwiła się.

- Po prostu ktoś popsuł mi humor. - skwitował.

Valeria tylko kiwnęła głową na znak zrozumienia, a mój kuzyn opuścił hol i poszedł do swojego pokoju gościnnego.

- Dobra, zapytam wprost. Coś ty zrobił? - zapytała z wyrzutem.

- Pokłóciliśmy się. - odpowiedziałem.

- Hmm... O co? - przeszywała mnie wzrokiem.

- Ja... Ja powiedziałem Marinette, żeby się ode mnie odczepiła, a on się wściekł. - odpowiedziałem zmieszany.

- Czekaj. Powiedz, że się przesłyszałam. - powiedziała wkurzona.

- Chciałbym. Valerio, ona wróciła do swojego narzeczonego. - wytłumaczyłem.

W tym momencie kobieta z całej siły cisnęła o podłogę ręcznikiem, który trzymała. Trochę mnie to przestraszyło. Westchnąłem głośno z nadzieją, że dziś już nic mnie nie zaskoczy, po czym udałem się do jadalni.

MARINETTE

Wpadłam do hotelu z prędkością światła. Chloe zerwała się na równe nogi, a Luka już od dobrych 20 minut starał się mnie uspokoić, ale nie szło mu to dobrze.

- Co się stało? - zapytała zdziwiona blondynka.

- Adrien się stał! - krzyknęłam i rzuciłam się na fotel.

- Jak to? Wrócił do Paryża? - zapytała.

Skierowała swój wzrok na Lukę, a ten gestem nakazał jej odpuścić i przestać zadawać pytania. Mimo to Chloe była nieugięta.

- Marinette, co chcesz zrobić? - nie dawała za wygraną.

Zaczęłam nerwowo uderzać paznokciami o oparcie fotela. Czy było mi przykro? Oczywiście. Nie pozwolił mi niczego wyjaśnić. Ku mojemu zdziwieniu to nie smutek wziął górę, lecz złość i determinacja.

- Cóż, kazał mi odejść... - zaczęłam. - Niestety ma pecha. Ja tak szybko sobie  nie odpuszczę. - powiedziałam i zerwałam się z fotela.

- Mari, gdzie idziesz? - zapytał zrezygnowany Luka.

- Muszę złożyć małą wizytę pewnemu modelowi. - odpowiedziałam i wyszłam z apartamentu.

Nie spotkałam się ze sprzeciwem ze strony moich przyjaciół. Całe szczęście. Kiedy Luka się uprze to nie można z nim dyskutować. Zresztą blondynka tak samo. Oni są dla siebie stworzeni. Swoją drogą co było powodem tak złego samopoczucia Chloe.

Gdy wreszcie podeszłam pod drzwi rezydencji przez chwilę się zawahałam. Nie trwało to jednak długo. Nie chcę go stracić i zrobię wszystko, by tak się nie stało.

Zaczęłam mocno uderzać w wielkie drewniane drzwi. Nie wiedziałam, że w moich maleńkich niezdarnych rączkach jest tyle siły. Nagle usłyszałam dźwięk zamka. W progu zobaczyłam Valerię. Była zdumiona moim widokiem, jednak po chwili na jej okrągłej twarzyczce pojawił się uśmiech.

- Dzień dobry. Zastałam Adriena? - zapytałam.

- Wiedziałam! Wiedziałam, że to nie koniec! Wy jesteście dla siebie stworzeni! Co za radość, a mogłam się z nim założyć. Zgarnęłabym niezłą sumkę. W sumie Felix też mógłby się założyć. No cóż, jego strata. Co ja gadam. Przecież nikt się nie zakładał. Szkoda. - mówiła na jednym wydechu.

Patrzyłam na nią lekko zdezorientowana. Zauważyła to, bo od razu przerwała swój monolog.

- Przepraszam, Skarbie. Adrien jest w swoim pokoju. Wejdź proszę. - powiedziała z radością.

Podziękowałam i wolno, lecz zdecydowanie kroczyłam ku sypialni modela. Moje serce ogarnął strach. Co jeśli on naprawdę nie chce mnie widzieć? Co jeśli mi się nie uda? Co jeśli nie będzie chciał mnie wysłuchać?

Nim się spostrzegłam stałam przed drzwiami pokoju Adriena. Wzięłam głęboki oddech, uniosłam dłoń i zapukałam. Teraz już nie ma odwrotu.

- Kto tam? - usłyszałam jego głos.

Nagle poczułam jak coś ściska mi gardło. Nie byłam w stanie wydobyć z siebie nawet słowa. Zacisnęłam zęby i przełknęłam ślinę.

- Marinette. - odpowiedziałam głośno.

- Nie zamierzam z Tobą rozmawiać. Lepiej będzie jak sobie pójdziesz.

- Adrien, pozwól mi wyjaśnić! - prosiłam.

- Co chcesz mi wyjaśniać!? Wracaj do swojego ukochanego. Na pewno tęskni. - skwitował.

- Będę tu stać tak długo aż otworzysz te cholerne drzwi, Agreste! - zagroziłam. - I mam w dupie to, że tak szybko nas skreśliłeś! Ja nie zamierzam odpuścić! Wiesz dlaczego? Bo Cię kocham i nie pozwolę Ci odejść rozumiesz!? - wykrzyczałam.

Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają, a stanął w nich nie kto inny jak Adrien. Wbił swoje piękne szmaragdowe oczy w moje i przez chwilę nie odezwał się ani słowem. Nagle zbliżył się do mnie i złożył na moich ustach długi pocałunek. Miałam wrażenie, że czas zatrzymał się dla nas, a przestrzeń nagle wypełniła pustka. Byliśmy tylko my. Ja i on, a do okoła towarzyszące nam uczucie.

Gdy wreszcie oderwaliśmy się od siebie, on oparł swoje czoło o moje i zaczął kreślić kciukiem kółka na moich policzkach.

- Nie masz pojęcia, jak długo na to czekałem. - powiedział z uśmiechem. - Też Cię kocham, Marinette.

Staliśmy tak dość długo, nie przejmując się niczym poza sobą nawzajem. Dla nas ta chwila mogła trwać w nieskończoność. Tak oto w dwójce niczego nieświadomych zakochanych zaczęły odżywać wspomnienia, które wkrótce miały wszystko zniszczyć...

-----------------------------------------------------------
Jest i długo wyczekiwany pocałunek Adrienette ❤❤❤ Płakałam pisząc ten rozdział i mam nadzieję, że wy czytając go odczuwacie podobne emocje 🐾

Kochani, nie mogę uwierzyć w to, że moja książka ma już 1000 głosów! 👑
Chyba należy Wam się jakieś Q&A 😺

Jestem Wam bardzo wdzięczna ❤ Wasze głosy i komentarze są dla mnie wielka motywacją! Cieszę się, że jesteście moimi czytelnikami i jeszcze raz dziękuję wszystkim i każdemu z osobna za ten okrągły tysiąc 💗💗💗

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro