Wodze fantazji

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wodze fantazji

Wodzisz wzrokiem.

Łup!

Pochwyciło Cię Lasso Wyobraźni, ma Cię w garści. Nie ma co, lecą iskry.

Powóz-karoca jak proca wystrzela, Ty jego zawartość, przed Tobą rozpościera się widok, jakich mało.

Zmieszane pejzaże, marzeń, wrażeń, barw, traw. Latają piechurzy, czołga się paproć, po stokroć mnogość odczuć, ni grama zła.

Skosztuj mnie, smakuj mnie ~ szatkuje nieboskłon doznania.

Zatapiasz się, taplasz, tafla po tafli przepuszcza Cię gdzieindziej, bliżej, dalej, szalej, wcale się nie martw!

Teraz ~ poemat, co nigdy nie ma końca.

Każda mała cząstka, to Twój obrońca, leciutko się uśmiechasz, gdy wszystkie razem tańczą, wespół z nimi stajesz się nieszarą szarańczą.

Plum ~ zgrabne odbicie, świst ~ barwne istnienie, blask ~...

Ja się tu mienię!

Mienisz się zawsze, czy we wstydzie czerwieni, żółci radości, zieloność, purpura...

Taka już nasza natura, bo zmysłowo przemycono w duszach naszych światło, niby w puszczy ukryta jarząca latarnia.

Koń mknie już Ci naprzeciw, on wie, gdzie to świeci.

Chwytasz wodze fantazji!

Prowadź ~ kierunek Twój wewnętrzny głos, stęp, zaraz kłus, galop, hop, hop!

Wiedziony pozytywką zawiódł Cię koń pod sam ŻAR.

Od niego się podpala, coś w środku wyzwala.

Wewnętrzna przyjaźń, pakt z samym sobą, boski głos.

Przytula, nie kara, złu mówi wara, na odchodne wiecznie wrzepcze:

Kocham Cię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro