Elf

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie byliśmy zbytnio zadowoleni z bezbramkowego remisu, gdyż mieliśmy wiele okazji na strzelenie bramki, ale przynajmniej nie musieliśmy udręczać się porażką.

Po meczu schodząc do szatni, zauważyłem jak Marco rozmawia z dziewczyną o długich blond włosach, którą widziałem na trybunach przez cały mecz. Uśmiechała się do blondyna, który za wszelką cene próbował ją najwidoczniej poderwać. Nie wiem czemu, ale byłem świadom, że Reus w najbardziej żenującej pozie poderwał by nie jedną.

Nie chcąc dłużej wpatrywać się w chłopaka zacząłem szukać wzrokiem Ann, która była na wyższych trybunach. Przeszedłem obok ochrony i przeskoczyłem barierki kierując się do blondynki.

- Hej skarbie. - przywitała się z szerokim uśmiechem na ustach przytulając mnie. Objąłem ją w geście powitania.

Oparłem się tak by widzieć Marco, który znajdował się za plecami mojej dziewczyny. Mój wzrok skupiał się na dziewczynie z którą on rozmawiał. Śmiała się od ucha do ucha na wygłupy Reusa. Ann mówiła coś do mnie, lecz ja kompletnie to zlewałem zajmując się przyjacielem.

Gdy chłopak zorientował się, że na nich patrze zmróżył oczy i przybliżył się do dziewczyny maskując jej policzek. Zrobiłem to samo tylko ja pocałowałem Ann w usta na co Marco wywrócił teatralnie oczyma i pożegnał się z partnerką wracając do szatni.

- Ann przebiore się i pójdziemy do mojego pokoju, dobrze? - złapałem jej dłoń a dziewczyna skinęła radośnie głową.

Idąc korytarzem momentalnie podskoczyłem, gdy poczułem dłoń na ramieniu.

- O, hej Mats. - zatrzymałem się spoglądając na przyjaciela.

- Co to kurwa miało być? - prychnął gdy ruszyliśmy w stronę szatni. Spojrzałem na niego pytająco. - To na zewnątrz, ty i Marco z Ann i Scarlett. - wymachiwał rękoma.

- Czyli tak ma na imię. - uśmiechnąłem się krzywo.

- Czy wy zamierzacie prowadzić wojnę o zazdrość? Kto pierwszy pęknie? - zapytał zdezorientowany.

- Może. - westchnąłem.

- A ja myślałem, że jesteście dorośli. - pokręcił głową. - Kazałem wam w ogóle porozmawiać a nie! - podniósł ton.

- Jezu Mats nie musisz nam pomagać, doceniam to, ale to skomplikowana sprawa między nami okej.

- Sory, że chciałem pomóc. - uniósł ręce w geście poddania.

- W ogóle kim jest ta cała Scarlett? - zapytałem, gdy Hummels chciał odpowiedziec momentalnie drzwi od szatni się otworzyły a w ich progu stanął Marco.

- Nie intersuj się i znajdź sobie przyjaciela a odczep się od niego. - blondyn chwycił bruneta pod ramię i ruszył w kierunku wyjścia. - Idziemy Mats.

- Jesteś głupi Reus! - krzyknąłem, gdy się oddalali.

- I wice wersa Gotze! - dodał nie odwracając się.

- Przestańcie się tak kochać. - wtrącił Mats patrząc to na mnie to na Marco.

- Zamknij się! - krzyknęliśmy obydwaj.

W OGÓLE WYWOŁAŁAM SOBIE ZDJĘCIA I JE PRZYKLEIŁAM ŁADNIE NA BIURKO (media) A TATA DO MNIE, ŻE PSYCHICZNA JESTEM XD

MECZ BORUSSIA KONTRA WOLFSBURG O GODZINIE 15:30. SORY, ALE JAK KUBUŚ WYJDZIE DO CHŁOPAKÓW PO MECZU TO JA SIĘ ZARYCZE BOŻE 💔

JAK MI SIĘ UDA TO DODAM JESZCZE PÓŹNIEJ CZEŚĆ A NA RAZIE MIŁEGO DNIA PSZCZÓŁKI

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro