Zehn

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Augen Mario

Znajdowaliśmy się pokoju Reusa. Od dobrych 5 minut w pomieszczeniu panowała niezręczna cisza której nie mogliśmy stłumić. Za każdym razem jak próbowałem otworzyć usta by coś powiedzieć momentalnie je zamykałem chodząc w te i nazad. Marco opierał się o parapet tak, że widziałem tylko jego plecy. Napinał z całej siły swoim ciałem na plastik tak, że jego mięśnie przebijały się przez cienki materiał koszulki. Za to ja bawiłem się włącznikiem od światła.

Nagle Marco westchnął głęboko i odwrócił się w moją stronę byśmy mieli kontakt wzrokowy. Zmierzył mnie od stóp do głowy i skrzyżował ręce na piersi.

- Dobra Mario, ciszą naprawdę nic nie załatwimy. Obydwaj wiemy, że w naszej branży jaką jest piłka nie ma miejsca dla takich jak my co jest według mnie niedożeczne bo kurwa miłość to miłość - oznajmił z nutką poirytowania a mnie zatało na te słowa - ale tak już jest. Papsy są dookoła, poza tym mnie udusił by Tuchel a ciebie Ancelotti nie wspominając o Jogim, który zastrzelił by nas na miejscu. Masz Ann z którą jesteś szczęśliwy prawda? Po co to komplikować. - mówił na jednym tchu, miałem ochotę opowiedzieć mu tylko z tobą jestem naprawdę szczęśliwy, ale ugryzłem się w język. - Przyjaźnimy się od kilku lat, nie psujmy tego. Kocham cie jak brata i dobrze o tym wiesz choć jestem na ciebie wkurwiony, że przyjąłeś propozycje od Bawarczyków to i tak powinieneś być świadom, że zawsze możesz na mnie liczyć.

- Czyli mam rozumieć, że mamy zachowywać się jakby nic się nie stało i po prostu żyć dalej jakby ta zasrana noc nic nie zmieniła? Jesteś egoistą Marco. - prychnąłem wychodząc z pokoju.

Dobrze wiedział, że to nie były jakieś wygłupy pod wpływem alkoholu po przyjacielsku jeśli tak w ogóle można nazwać. Tak to robi Manuel z Thomasem, chociaż wszyscy wiemy, że oni tak naprawdę czują coś do siebie więcej, ale żaden się nie przyzna. Ukrywają to tak, że nikt o tym nie wie, dlaczego my tak nie możemy. Założę się że Marco nie jest obojętny wobec uczyć to mnie bo zbyt dobrze znam tego człowieka.

Jeśli chłopak uważa, że tak będzie lepiej, że nie ma o co walczyć to ja nie mam zamiaru nalegać. Zagramy w otwarte karty.

Gdy wszedłem do pokoju od razu chwyciłem telefon który leżał na łóżku.

- Ann?

- Tak Mario. -usłyszałem głos mojej dziewczyny.

- Przyjedziesz jutro na nasz mecz? Wiem, że jesteś w Monachium i mogłabyś wpaść do Berlina. - przeczesałem włosy dłonią w duchu modląc się by się zgodziła.

- Dlaczego miałabym to dla ciebie zrobić, ostatnio oddaliśmy się od siebie i nie będę udawać, ale mi przykro. - oznajmiła ze smutkiem a ja westchnąłem.

- Jesteśmy razem od dobrych 2 lat, chciałbym to wszystko naprawić. - skłamałem. - Jutro po meczu organizują jakąś kolacje, więc możesz ze mną pójść a później pójdziemy na spacer czy coś. - próbowałem mówić z radością, ale nigdy nie byłem dobrym aktorem.

- No dobrze. - westchnęła - Ich liebe dich Mario.

- Ich liebe dich auch. - dodałem rozłączając się. To będzie długi dzień.

MARIO JEST WKURZONY HEHE

OBIECAŁAM, ŻE BĘDZIE CODZIENNIE CZEŚĆ TO SIĘ STARAM - ECHTE LIEBE PSZCZÓŁKI 💛

PS. DZIĘKUJĘ AUBIE ZA TO ZDJĘCIE (media) A MARCO TO GAMOŃ 😂

PS2. JUTRO NIC NIE DODAM BO SPĘDZAM WALENTYNKI Z MOJĄ DRUGĄ POŁÓWKĄ AKA PIZZĄ I BĘDZIEMY OGLĄDAĆ MOICH PRZYDUPASÓW JAK GRAJĄ MECZ:-) A WAM KAŻĘ BYŚCIE JUTRO SIĘ UŚMIECHALI A NIE SMUTALI OKI ❤ TAM W LIZBONIE SĄ NASZE WALENTYNKI:-)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro