7 jest szósta rano

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Naomi wracaj tu! -Usłyszałam jeszcze krzyk mojego brata.

-Naomi! -Krzykną Nathaniel i słyszałam że ktoś tu idzie. -Otwórz te drzwi księżniczko!

-Nie!! -Krzyknełam płacząc.

-Albo ty je otworzysz albo ja.

-Jest z tobą Nick?

-Nie, nie ma go. -Powiedział a ja wstałam i otworzyłam drzwi. Gdy wszedł zamknęłam drzwi po czym wtuliłam się w chłopaka jak najszybciej mogłam. Po tym jak go przytuliłam znów zaczęłam płakać. Chłopak również mnie przytulił. -Ćśśś nie płacz. -Próbował mnie uspokoić ale nic z tego.

-Nathaniel otwieraj te drzwi i do szkoły!

-Nie idziemy dziś powiedz że źle się czuliśmy czy coś.

-Ty rób co chcesz ale Naomi ma iść! -Powiedział bardzo wkurzony Nick.

-Nie ma mowy ona się nie nadaje do pójścia do szkoły więc dziś jedziesz sam.

-Czemu ty jesteś po jej stronie nie mojej?!

-Bo ona nie jest tobą!

-Co masz na myśli?

-Ona potrzebuje wsparcia a ty jakby ktoś chciał Ci je dać to nie będziesz chciał! Będziesz tylko krzyczał i bił! Więc idź już lepiej do szkoły! -Krzyczał na mojego brata. Strasznie się czułam z tym że to przezemnie się kłócą... -Poczekaj tu chwil pójdę go wysłać do szkoły i przyjdę do ciebie. -Powiedział mi do ucha szeptem.

-Nathaniel... Nie musisz się mną przejmować... Jedź do szkoły...

-Nie! -Powiedział i poszedł do mojego brta a ja zaczęłam znów płakać. Słyszałam jak się kłócili ale nie wiedziałam o co.

NICK

Wiem że źle się zachowałem ale zawsze tak ratowałem jak byłem wściekł. Zawsze krzyczałem a Naomi płakała ale ona nie zawsze. I nigdy na mnie nie krzyczała. Nie mam pojęcia co jej się stało. Nawet gdy była wkurzona nie krzyczała na mnie.

-Nie! -Usłyszałem jeszcze Nathaniela po czym wyszedł do mnie. -Dobra zachwałeś się okropnie.

-Wiem!

-To dobrze a teraz jedź do szkoły.

-Nie jadę do żadnej szkoły nie będziesz mi rozkazywał!

-Masz jechać do szkoły uspokoisz się i porozmawiasz z nią!

-Nie jadę! Może pojedziemy do sklepu i skończymy jej pokuj?

-No dobra, czekaj chwilę. -Powiedział i poszedł do pokoju Naomi.

NATHANIEL

Nie za bardzo podobał mi się pomysł żeby zostawić teraz Naomi samą ale się zgodziłem.

-Naaaaomi księżniczkooooo. -Powiedziałem wchodząc do pokoju w którym przebywała dziewczyna.

-Co jest? -Zapytała przez łzy.

-Nie płacz już. -Powiedziałem i wziąłem ją na ręce po czym położyłem na łóżku. -Ja jadę do sklepu z Nickiem okey? -Pokiwała twierdząco głową. -Pa.

-Pa. -Powiedziała a ja pocałowałem ją w policzek i wyszedłem z pokoju.

-Możemy jechać. -Powiedziałem do przyjaciela gdy zamknąłem drzwi.

Kilka godzin potem w domu

Byliśmy chyba w każdym najbliższym sklepie w Vancouver. Kupiliśmy resztę mebli i kilka dodatkowych rzeczy takich jak misie, poduszki, obrazy, ledy, sztuczny bluszcz itp. kupiliśmy jej też takie fajne lusterko w kształcie główki hello kity. Dobra kupiliśmy chyba ze trzy lustra i każde świeci... Przyszła też reszta rzeczy Naomi która jest u jej rodziców więc odrazu po nie pojechaliśmy. Było chyba z pięć pudełek takich dużych które były całe pełne. I to biedy ja będę musiał rozpakować z tym idiotą.

Około 00:30

Właśnie skończyliśmy wcześniej pomalowaliśmy tylko ściany a dziś zrobiliśmy resztę. Gdy zaczynaliśmy była około 12:20 gdy wróciliśmy. Nie jedliśmy ani kolacji ani śniadania tylko ciągle robiliśmy. I piliśmy piwa no przecież musieliśmy mieć energię! Ale nie ważne. W każdym razie po całym dniu układania i składania mebli miałem dość czegokolwiek a jeszcze musimy poukładać resztę rzeczy. Została tylko garderoba i łazienka Nao.

05:55

Właśnie skończyliśmy! Jestem z nas dumny ale także zmęczony i głodny.

-Dobra pierw idziemy jeść czy spać? -Pytam przyjaciela.

-Jedzenie. Idź obudzić Naomi.

-Czemu ja?!

-Bo ty! Na mnie już i tak zła.

-No właśnie! Dal tego ty to zrobisz! -Darliśmy się przed pokojem w którym przebywa dziewczyna. Kłóciliśmy się jeszcze kilkanaście minut aż drzwi się otworzyły.

-Czego się drzecie jest szósta rano debile!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro