9 twoi rodzice przyjechali
-Musze zmienić kod.
-Co czemu?
-Bo ciągle mi się włamujesz na telefon!
-Nie prawda!
-Prawda!
-Przestańcie! Głowa mnie od tego boli.
-No dobrze.
Chłopaki zjedli po czym się wykąpali i poszliśmy spać. Ja z Nathanielem już prawie spaliśmy przytuleni do siebie a obudził nas Nick wbiegając do pokoju i rzucając się na łóżko.
-Nick idioto! Co ty odwalasz debilu! -Krzyczał Nathaniel.
-Kłade się spać. -Powiedział i wepchnął się pomiędzy mną a blądynem.
-Czemu nie śpisz u siebie?!
-Bo dziś mi się śnił sen.
-Nie spałeś dziś. -Powiedziałam tym razem ja.
-A to wczoraj no nie ważne ostatnio jak spałem. Miałem sen.
-Nie wiarygodne. -Powiedział ze znudzenie chłopak leżący po prawej stronie mojego brata.
-Nie przerywaj! No więc wracając miałem ostatnio sen w nocy. No i wy spaliście razem a następnego dnia przychodzicie i mi mówicie że Naomi jest z tobą w ciąży!
-Ale my nawet razem nie jesteśmy idioto! -Krzyczy trochę już zdenerwowany blądyn.
-I tak wolę nie ryzykować.
-Nie mam zamiaru być w ciąży. A napewno przez najbliższe osiem lat co najmniej.
-NO CHYBA CIE COŚ CHYBA PO MOIM TRUPIE!! NIE MA MOWY ZE KTOKOLWIEK DOTKNIE MOJEJ MAŁEJ SIOSTRZYCZKI!!
-Nawet ja? -Zapytał trochę śmiejącym się glosem.
-NAWET TY!!
-Wow ale się wkurzyłeś... -Powiedział Nathaniel.
-A żebyś wiedział!
-Dobra Nick spokojnie. -Próbowałam uspokoić brata.
-Oj nie, nie, nie! Ja wujkiem zostać nie mam zamiaru!
-Nick przestań! -Krzykną Nathaniel.
-Nie mam zamiaru!
-Prędzej ty zostaniesz ojcem niż ja wogóle chłopaka znajdę!
-Problem w tym że ty już jesteś w ciąży!
-Co?! -Krzyknęliśmy razem z Nathanielem razem.
-Żartuje!
-Boże idioto nie żartuj tak i nie strasz nas!
-A co? To ty byś był ojcem czy zazdrosny jesteś?!
-Nie byłbym ojcem!
-Ha czyli zazdrosny jesteś. -Zaczą się śmiać.
-I z czego się śmiejesz?! -Oj wkurzył się.
-Tylko po to tu przyszedłem żebyś przyznał że jesteś zazdrosny o Naomi. Nara.
-Nie nawidze cię! -Krzykną jeszcze blądyn do bruneta.
-Tak wmawiaj sobie! -Krzykną a ja przysunęłam się do Nathaniela i przytuliłam się do jego klatki piersiowej a on obią mnie oraz pocałował w głowę.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
Obudziłam się o... Właśnie która godzina? Wzięłam telefon i okazało się że jest 17:55. Co?! 17:55?! O mój Boże ile my spaliśmy z tego co widzę to Nathaniel dalej śpi.
-Nathaniel. -Szepnęłam do chłopaka. -Nathaniel śpisz? -Nic nie odpowiadał więc wzięłam jego rękę i poszłam się ogarnąć. Wzięłam biały golf z długim rękawem(nwm czy jest z krótkim ale nie czepiajmy się-Henryś) oraz do tego jasno niebieskie jeansy z dziurami. Pomalowałam rzęsy oraz pomalowałam srebrnym błyszczącym cieniem w końciku oka do tego przezroczysty błyszczyk. Włosy jedynie rozczesałam. Poszłam zobaczyć jeszcze czy chłopaki śpią. Jak się okazało oboje spali. Postanowiłam ich nie budzić. Poszłam do kuchni i nalałam s szklankę wody gdy wypiłam ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Tylko kto to może być? Poszłam otworzyć drzwi a tam stało jakieś małżeństwo. Nie mam pojęcia kin oni są.
-Ym dzień dobry?
-Dzień dobry jest Nathaniel?
-Ym tak jest a kim państwo są?
-Jesteśmy jego rodzicami Nathaniel nie mówił ci że mamy przyjść?
-Ym nie nic nie wspominał. Proszę wejść ja zaraz go zawołam. -Powiedziałam po czyn wpuściłam rodziców chłopaka do domu. -Usiądźcie tu w salonie Nataniel ma bałagan w pokoju.
-Ach jak zawsze. -Odparła kobieta.
-Chcą państwo się czegoś napić?
-Aj dziecko nie zawracaj se tym głowy jak Nathaniel przyjdzie, przyjdź z nim to się poznamy. -Powiedziała mama blądyna a ja pokiwałam głową na tak i pobiegłam do pokoju mojego i Nathaniela.
-Nathaniel wstawaj. -Powiedziałam a chłopak nie reagował więc usiadłam na nim i zaczęłam nim potrząsać. -Nathaniel nooo.
-Co chcesz. Daj mi spać księżniczko.
-Nathaniel wstawaj twoi rodzice przyjechali.
-Co?! Żartujesz co nie?!
-Nie.
-Kurde!!
-Nie drzyj się tak są na dole w salonie.
-Co?!
-No tak.
-O mój Boże. Już nie żyje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro