31 |Nie kochanek|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*za to, że jesteście szaleni.

Amanda

– Więc to już oficjalne? – opieram tyłek o blat w jego kuchni – Jesteś moim facetem? – Luke uśmiecha się szeroko gdy wciąga na Roberta czystą koszulkę.

– Uznajesz to za oficjalne po spotkaniu z braćmi? – kiwam głową.

– Oni są częścią ciebie – teraz to Luke kiwa głową.

I na dodatek powiedziałeś im, że ich kochasz. Czujesz do nich najprostszą wersje miłości, ale ją czujesz, a ja? Nienawidzę tych myśli, ale w jakiś sposób nie wyobrażam sobie, że te słowa wyszłyby z jego ust, a ja bym w nie uwierzyła.

– Lubię nowych wujków! – krzyczy podekscytowany Robert.

– To dobrze – Luke czochra mu włosy, a potem bierze go na ręce – Idziemy, widzimy się popołudniu? – kiwam głową .

– Buzi? – pytam go gdy już jest w drzwiach, a on palcem stuka swój policzek. Podchodzę do niego, żeby złożyć pocałunek na jego policzku, ale on obraca głowę i nasze usta się spotykają – Nie wierzę, że byś wyszedł bez tego!

– Mój syn pochłania całą moją uwagę – cmokam go jeszcze raz, a potem się od niego odsuwam.

– Cześć, słońce – całuję Roberta w czoło, a on lekko ciągnie mnie za włosy.

Luke odwozi go do przedszkola, ja wypijam kawę i lecę do pracy. Wypracowaliśmy pewnego rodzaju rutynę. Czasem kłócimy się o rzeczy z przeszłości, a raczej ja rzucam mu nimi w twarz. Nigdy przy Robercie, ale gdy jesteśmy sami.. to się po prostu zdarza. Czasem boję się, że nigdy tego nie powstrzymam.

Jadę do pracy. Pierwsze, co robię to wpadam na Maxa, nie dosłownie, ale robię to. Wchodzę do pokoju socjalnego, a tam Max. Nagi Max!

– Max! – krzyczę jak wariatka, a in wtedy naciąga kąpielówki na tyłek.

– Oo, Amanda – w ogóle nie jest skrępowany – Cześć.

– Dlaczego przebierasz się tutaj? – nie mogę się powstrzymać i mój wzrok opada na jego krocze. Nigdy nie specjalnie ciekawiło mnie, co cię tam skrywa. No dobrze, czasem.. ale nie teraz!

– Zawsze to robię, możesz to uznać za swój szczęśliwy dzień – podchodzi do mnie i cmoka mnie w policzek.

– Zamykaj drzwi na klucz, proszę – Max wybucha śmiechem.

– Przecież to nic takiego – ma racje, ale zawsze byłam raczej skryta jeśli chodzi o te rzeczy, a nawet o nagość. Wszystko, co robiłam, robiłam z Lukiem, może w dziwnych miejscach, ale nigdy nie.. dobra nie ważne, bo znowu myślę o jego życiu.

– Zajmijmy się pracą – zdejmuje z siebie rzeczy i zostaje w stroju i spodenkach.

– Nie rozbieraj się przede mną! – żartuje siebie Max. Rzucam w niego moją koszulką.

– Chyba to zatrzymam na pamiątkę po tobie..mmm.

– Jaki z ciebie głupek – uśmiecham się do niego, a on odrzuca mi moją koszulkę.

Kilka godzin później znowu zostaję sama z Maxem. Jesteśmy już wolni i możemy wracać do domu.

– Kilka basenów? – pyta z uśmiechem.

– Muszę wracać – on przysuwa się do mnie. Całkowicie nie obchodzi mnie to, że on ze mną flirtuje.

– No nie daj się prosić – szepcze mi do ucha i robi dokładnie to samo, co ja kilka tygodni temu, ciągnie mnie zębami za ucho.

Ktoś głośno odchrząkuje, gdy ja kładę dłoń na piersi Max. Obracamy równocześnie głowy w kierunku głosu. I o to proszę państwa, nastał moment w moim życiu gdy Luke łapie mnie w dwuznacznej sytuacji z kolesiem, który raz w miesiącu proponuje mi seks na bardzo ciekawe sposoby.

Mimo wszystko uśmiecham się dalej. Nie odsuwam się od Maxa, bo całkowicie mnie to nie obchodzi. Luke marszczy brwi w sposób, którego bardzo dawno nie widziałam. Przygląda się nam i jest, co raz bardziej wkurzony.

– Cześć, facecie – czekam na jego reakcję.

– To twój facet? – Max szepcze do mojego ucha – Wygląda na wkurzonego – nie chcę się roześmiać, ale nie mogę się powstrzymać.

– Uważaj, zaraz cię uderzy – Luke wkłada dłonie do kieszeni i czeka – Idę go udobruchać – cmokam Maxa w policzek, Luke źle interesuje to, co zobaczył. Lubię Maxa i nasze niewinne flirty, bo doskonale wiem, że to nigdy nie będzie niczym więcej.

Max po prostu wycofuje się, nie idzie przywitać Luke'a, czy zrobić czegokolwiek innego, bo jego luzacki styl bycia nie uznaje takich zachowań.

– Zapytałabym, co tutaj robisz, ale wtedy ty powiesz, że co kurwa przeszkodziłem ci w czymś? Potem pokłócimy się o to, co ty zrobiłeś, potem powiem, że do niczego nie doszło, ty się wkurzysz i powiesz, że nie będę tu pracować, wtedy cię pocałuję i powiem, że chcę tylko ciebie, a ty w końcu mi ulegniesz. Więc czy możemy przejść do pocałunku, gburku?

– Gburku? – dalej marszczy brwi, więc wygładzam je palcami.

– Lubię moją pracę i lubię Maxa.

– Kurwa mać, czy on po prostu mógłby cię nie dotykać?

– Nic nie mogę obiecać! – biorę jego policzek w dłoń i przykładam moje usta do jego. On od razu wykorzystuje okazje. Tak, myślę, że udało nam się ominąć kłótnie. Chyba pierwszy raz.

─ Nie podoba mi się ten Max ─ wzruszam ramionami ─ Wiedział po co tu jestem, a i tak się od ciebie nie odsunął.

─ Taki po prostu jest ─ nie rzucam mu w twarz tym jaki on był, nie potrzebujemy tego w tej chwili ─ Idę po rzeczy i możemy wracać.

─ Właściwie to mamy wieczór dla siebie, bo zostawiłem Roberta z Jackiem.

─ Co zrobiłeś?! ─ krzyczę do niego.

─ Uspokój się, Amanda ─ nie mogę, on nie decyduje o swoim.. kurwa..

─ Jack nie należy do najodpowiedzialniejszych osób ─ i znowu te zmarszczone brwi.

─ Chyba kurwa nie myślisz, że.. ─ próby zaufania mu, jego rodzinie..

─ Dobrze, wieczór, ale nie noc, okej? ─ kocham mojego syna, bardzo, bardzo mocno, nie wiem czy w ogóle jestem w stanie to opisać. Rozumiem czego chce dla nas Luke, zawsze ktoś nam przeszkadza, a Robert uwielbia spać z nami w łóżku.

─ Dobrze, kurwa ─ Max wychodzi już całkowicie ubrany i rzuca uśmiech w moją stronę ─ Nie podoba mi się on ─ jeszcze gdybym potrafiła widzieć coś po za facetem stojącym na przeciwko mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro