9 |Przyjaciel z dziewczyną|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Luke

– Cześć stary, dawno się nie odzywałeś – Mike to wieczny kawaler, myślę, że to się nigdy nie zmieni.

– Ta, trochę się ostatnio dzieje. Myślisz, że mogę przyjechać? Właściwie to i tak tam jadę, bo ojciec chce, żebym zdobył jakiegoś klienta czy coś, ale mogę zostać?

– Tak, jasne. Akurat jutro idę na urodziny, więc.. – podekscytowanie w jego głosie, nie jest mi obce.

– Dzięki.

Następnego dnia jestem już w Portland, a nawet w mieszkaniu Mike'a. Mike otwiera mi drzwi z papierosem w ręce, a ja od razu mu go zabieram. Jesteśmy tacy sami.

– Jak tam w Pacyfic City? – siadamy na jego kanapie i wymieniamy się papierosem.

– Mam syna – to pierwsza osoba, której o tym mówię.

– O kurwa z kim? I jak? Przecież odmawiasz seksu, czy wróciłeś do gry? – obracam głowę w jego stronę.

– Amanda – Mike się uśmiecha.

– Kto by się spodziewał? Och, ja! – takiej reakcji się spodziewałem – Dziwne, że nie przyjechała z brzuchem i ci nie powiedziała. Jesteś pewny, że to twoje?

– Masz coś mocniejszego? – wstaje i wraca z butelką whisky.

– Czy to będzie dobre? – wyszczerzam do niego zęby w uśmiechu.

– Idealne.

– Co zrobisz? – nie wiem czy tak naprawdę go to obchodzi. Wzruszam ramionami.

– Myślisz, że moglibyśmy być w związkach?

– Mam dziewczynę – mówi nagle.

– Co? – patrzymy na siebie, a on się uśmiecha.

– Jest inna, no wiesz. Zawsze mnie kurwa nakręca, zawsze chce więcej i zawsze sprawia, że czuję się sobą. Kurwa, jest zajebiście.  Zaraz tu z resztą będzie.

– I pozwala ci na to?

– Przecież jej nie zdradzam – to mnie zaskakuje – Znaczy, nie zdradzam już. Na początku to był otwarty związek.. wiesz jak lubię się bawić, ale teraz jest inaczej.

– Jesteś szczęśliwy? – teraz to on wzrusza ramionami.

– Dobrze się bawię, laska jest fajna, zobaczymy jak to będzie – klepię go po ramieniu – A co do Amandy.. ona sama podjęła decyzje, żeby do ciebie przyjechać, co myślała, że będziesz jej wierny i czekał na nią jak pies? Przecież wasz układ był chory.

– Zdradzałem ją – Mike niczego nie rozumie.

– Zdradzałeś ją, bo ona cię nie zadowalała. Każdy facet ma kurwa swoje potrzeby – wyciągam papierosa z własnej paczki.

Kilka minut później pojawia się jego dziewczyna. Jest średniego wzrostu szatynką. Całuje Mike'a i siada na jego kolanach.

– Ty jesteś Luke, prawda? – wyciągam do niej dłoń i ściskam.

– Jestem Lily – Mike niemal zaborczo kładzie dłoń na jej kolanie. Oj, kolego, w ogóle nie jestem nią zainteresowany – Przyjechałeś na imprezę?

– Impreza to dodatek – uśmiecham się do niej, ale potem patrzę na Mike'a.

Pierwszy raz w życiu widzę jego zaborcze spojrzenie na dziewczynę. Gdy ona obraca się do niego z uśmiechem, czuję jakby spotkał się ogień i lód.

Lily trochę przypomina mi Amandę. Patrzy na niego z takim uwielbieniem, a on rzuca jej zimne spojrzenia.

– Lily, mam pytanie – Mike traktował moją dziewczynę jak gówno, a ja mu na to pozwalałem – Jak się czułaś gdy cię zdradzał?

– Co, kurwa, stary..

– Nikt nigdy mnie o to nie zapytał – uśmiechnęła się do Mike'a i przesunęła na jego kolanach, tak żeby siedzieć przodem do mnie – Wiedziałam jaki on jest, szliśmy gdzieś, a on oglądał się za innymi, zbierał numery w barach, a potem ich używał. Myślał, że jest przebiegły, że tego nie widzę, a wtedy.. zrobiłam mu to samo – grymas na mojej twarzy ją rozbawia – Wiedziałam, że jest mną zainteresowany bardziej, bo był zaborczym kutasem, więc.. zrobiłam dokładnie to samo. Długo się o to kłóciliśmy, ale zależało nam wystarczająco, żeby tu być. Dużo rozmawialiśmy, przede wszystkim Mike mówił o tym, co lubi w łóżku – Mike gryzie ją w szyję, a ona ciągnie go za włosy i zmusza do spojrzenia na siebie. Widać kto tu nad kim ma kontrole – Jeśli zrobi to jeszcze raz, to odetnę mu kutasa, a potem każe mu patrzeć jak ktoś mnie pieprzy.

– Nie ma kurwa mowy – uśmiecha się do niego.

– I o to proszę państwa sekret udanego związku z męska dziwką! – znowu patrzy na niego z uwielbieniem, a on tym razem odpowiada lekkim uśmiechem.

Gdy wychodzimy na imprezę nie mogę się na niego napatrzeć. Jest całkowicie nią pochłonięty, nie opuszcza jej nawet na krok. Jego ręce są cały czas na niej, uśmiecha się w sposób, w który nigdy nie widziałem, żeby to robił, a ona patrzy na niego z taką miłością, że zastanawiam się czy on w ogóle jest w stanie to pojąć. Mike po prostu będzie kochał i będzie to robił tak jak mu się żywnie podoba, ja twierdziłem, że miłość nie istnieje, a raczej wszyscy dookoła mnie o tym przekonywali.

Nie mogę oderwać od nich wzroku, jeśli wyglądałem z Amandą chociaż w połowie tak.. cholera.. to jest coś czego chyba pragną wszyscy.

posiadanie.

oddanie.

miłość.

Mike jest szczęściarzem i zamierzam mu to uświadomić, zamiast go od tego odwieść. Ale niektórych przeraziłaby świadomość.

Każdy jest inny, każdy za miłość uważa coś innego, ale przede wszystkim każdy boi się czegoś innego i to co dla mnie będzie czymś niesamowity dla niego może być okropne, ale to już chyba pokazaliśmy, prawda?

─ Chodź tańczyć ─ Mike nie protestuje gdy jego dziewczyna wyciąga mnie na parkiet ─ Zabaw się trochę, nudziarzu ─ kiedy się nim stałem?

─ Ta, masz racje ─ więc tańczę z nią i wydaję mi się, że nie robię w tym nic złego, ale kusi mnie, żeby pokazać Mikowi, że jego dziewczyna to zwykła laska, która poleci i na mnie, z jakiegoś powodu tego nie robię.

Skoro nawet Mike znalazł swoje szczęście.. to może na mnie gdzieś czekają chociażby odpowiedzi?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro