the bomb begins to countdown ½

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

I tak o to jest, dwudziesty czwarty dzień ostatniego miesiąca roku. Aktualnie wszystkie rodziny zbierają się przy wigilijnych stołach, by spędzić ten wyjątkowy czas w wspólnym gronie i chociaż na chwilę przestać zaprzątać sobie głowę zmartwieniami. Dzieci ze zniecierpliwieniem czekają na moment otwarcia prezentów. Wokół panuje radość i ta specyficzna magia, która wypełnia każde pomieszczenie, oprócz tych w Stark Industries.

***

W swoim pokoju, na łóżku siedział właśnie Peter, który starał się za wszelką cenę uspokoić, gdyż za godzinę miała odbyć się gala, na której to jednymi z głównych gości mieli być on i Anthony. Po policzkach chłopaka nieustannie spływały słone łzy rozpaczy.

Minął zaledwie jeden dzień, a on już musiał udawać, iż nic się nie stało. Musiał udawać przed światem, że wszystko w porządku.

- Za godzinę masz być gotowy - prosto z głośników Friday, do jego uszu dotarł głos Tonego, był on oziębły, a sam fakt, że mężczyzna w ogóle nie przejmował się stanem psychicznym chłopaka jeszcze bardziej to dobił.

- Kurwa! - mimo, iż nastolatek miał jedynie czternaście lat, z całą mocą w swoim głosie wykrzyczał to przekleństwo. Dało mu to swojego rodzaju możliwość wyrzucenia z siebie chociaż odrobiny negatywnych emocji, kłębiących się w jego głowie.

- Friday wyłącz kamery i wycisz pokój - odezwał się chłopak, kiedy wydawał z łóżka.

- Tak jest Peter - Nie zważając na wcześniejsze polecenie ojca podszedł do szafy i wyciągnął z niej, nie garnitur, a strój Spiderman'a, który był schowany pod sztuczną półką, w tym meblu.

Doszedł do wniosku, że nie da rady udawać szczęśliwego, że potrzebuje odpoczynku. Wiedział, iż ta gala zniszczy jego psychikę jeszcze bardziej, a na to nie mógł pozwolić.

***

Miliarder od blisko dziesięciu minut czekał w salonie, na swojego syna, który jak zawsze musi się spóźniać. Kiedy minęło kolejne dziesięć minut, postanowił iść do pokoju chłopaka i go - delikatnie mówiąc - pospieszyć.

Gdy dotarł do drzwi prowadzących do pomieszczenia, zapukał w nie - odpowiedziała mu cisza, zapukał ponownie - ponownie nic.

- Friday czy Peter jest w swoim pokoju? - zdenerwowanie mężczyzny coraz bardziej rosło, niedługo spóźnią się na tę galę.

- Pokój pańskiego syna jest pusty, sir - mechaniczny kobiecy głos odpowiedział mu niemal natychmiastowo.

- Kiedy on do cholery wyszedł?! - bachor robi sobie z niego jakieś żarty.

- Dwadzieścia trzy minuty temu, sir - głośne westchnięcie geniusza rozbiegło się po całym korytarzu.

- Dobra. Wyjaśni mi wszystko jak wrócę. Zaraz muszę być na tej gali...Fri powiadom mnie kiedy Peter będzie z powrotem w wieży - mówił już kierując się w stronę windy, która, gdy wcisnęło się guzik z liczbą jeden na minusie, prowadziła do garażu - gdzie to znajdowało się wiele aut, oczywiście najdroższych.

Bo jak tak wielki człowiek jak Anthony Stark, mógłby jeździć jakimś starym, tanim gratem?

***

Sklepienie zaczął spowijać mrok, na którym po chwili pojawiły się ogniste kule gazu - znane bliżej ludzkości jako gwiazdy. Pośród tego wszystkiego, na jednym z dachów kamienic, siedział - dla wielu - bohater. Chociaż w tym momencie on sam, by się tak nie nazwał.

Jego postać była skulona, a maska znajdująca się w ręku była ściskana z całej siły. Co chwilę ciałem wstrząsała coraz to nowa fala szlochu, po czym z oczu wylewała się kolejne słone łzy. W tym momencie nie obchodziło go, czy ktoś zobaczy wielkiego Spiderman'a w rozsypce lub pozna jego tożsamość.

Czternaście lat...Mimo wszystko jest to nadal wiek, w którym mogę zaliczyć tego chłopaka do grona dzieci, dzieci, które cierpią.

Myśli nastolatka cały czas krążyły wokół ostatnich wydarzeń...

Może rozstali się przeze mnie?

Może ja coś zrobiłem?

Może popełniłem gdzieś błąd, który zaważył na tym rozstaniu?

Może jestem problemem...


571 słów.

Rozdział został podzielony na dwie części, bo fajnie według mnie będzie to wyglądać (i lepiej czytać), a nie chciałam robić aż tak długiej przerwy pomiędzy rozdziałami.

Podoba się rozdział?

Powiem tyle w tej książce będzie trochę rozpierdolu.

PLUS

Na moim profilu pojawiła się książka o przemyśleniach SMUTNA, ale to zapraszam do przeczytania jej opisu.

TYTUŁ:

Od Drugiej Strony

********

Błędy wytykajcie w kom.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro