#3 !Hola España!(poprawione)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

„El amor abre todas las puertas; el rencor las cierra."

Poranek w Barcelonie był bardzo spokojny. Na ulicach nie było jeszcze wielu turystów. Natasha i Jaqualine rozkoszowały się ciszą.

O godzinie dziewiątej musiały się stawić w sali konferencyjnej na stadionie.

Okazując przepustki, weszły na przepiękny stadion Barcelony. Ochroniarz poinformował je, że na razie działacze są na treningu głównej drużyny i, że muszą poczekać.

Kiedy szły korytarzem Jaqualine zaliczyła nagłe, bolesne spotkanie z drzwiami.

- Przepraszam strasznie!- zza metalowych drzwi wyłonił się Luis Suárez. Szybko złapał ją za rękę i pomógł wstać.- Wszystko okej?

- Tak- odparła blondynka.

- Chwila- mężczyzna zaczął się śmiać.- No tak, Natasha Crane i Jaqualine. Przepraszam, nie umiem wymówić nazwiska.

- Cześć- Natasha również się zaśmiała.- Przyjechałyśmy w sprawie...

- Kontraktu?

- Dokładnie- odparła. Usłyszeli krzyk i śmiechy dochodzące z boiska.- Trening?

- Tak. Ciekawe co Neymar znowu odwalił. Chodźcie!

Razem stanęli u szczytu trybun. Zobaczyli jak Messi, cały w mące, goni biegnącego Neymara.

Cała trójka nie mogła powstrzymać śmiechu.

- Widzicie, dobrze się zastanówcie czy chcecie tu zostać- Suárez zaczął się śmiać.

Jaqualine i on pogrążyli się w rozmowie, a Natasha przyglądała się zawodnikom na boisku. W pewnym momencie ona i brazylijska gwiazda złapali kontakt wzrokowy. Mulatka uśmiechnęła się lekko. Odpowiedział jej tym samym, tylko obracając głowę w drugą stronę jakby był speszony. Nagle Leo wbiegł na trybuny, patrząc ciągle za siebie. Przez swoją nieuwagę wbiegł w Natashę, przewracając ją i brudząc mąką. Podbiegł do nich Neymar.

- Strasznie przepraszamy- powiedział szybko po hiszpańsku.

- Nic się nie stało- odpowiedziała Crane po portugalsku i się roześmiała.- Natasha Crane.

- Znam cię- uśmiechnął się.- Neymar da Silva Santos.

- Ja również cię znam- oboje zaczęli się śmiać.

- Ney, nie zarywaj, tylko pomóż mi podnieść tego klauna- zawołał Luis.

Brazylijczyk pomógł wielkiej gwieździe Barcelony wstać.

- Przepraszam- wymruczał.

- Nic się nie stało- powiedziała, a Jaqualine wybuchła śmiechem.

- Ja dostałam drzwiami od Luisa, a ty jesteś cała w mące przez Messiego- spojrzała na wszystkich po kolei.- Nieźle się ten dzień zapowiada.

Wszyscy wybuchli śmiechem, a w tym czasie dwójka Brazylijczyków dalej posyłała sobie ukryte spojrzenia...

***

Po zrobieniu zdjęć z nowymi koszulkami, dziewczyny podeszły do piłkarzy.

- To co?- zaczął Neymar.- Oficjalnie witamy w Barcelonie!

Roześmiał się głośno.

- Dziwnie czuję się z tym, że znamy was, a nie członkinie drużyny- odparła Krasicka.

- Poznacie je jeszcze dzisiaj, bo zaraz mają trening- powiedziała Gerard Piqué, pochodząc do grupy nowych znajomych.- Pobraliście już numery?- spojrzał znacząco na chłopaków, a szczególnie Santosa.

- Nie, jeśli chcesz wiedzieć. Możesz być pierwszy, tylko nie wiem co powie na to Shakira- powiedział Leo, uderzając go z łokcia.- Do kiedy jesteście w Barcelonie?

- Jaqualine zostaje do początku sezonu, a ja za dwa dni lecę do Brazylii na tydzień. Do rodziny- powiedziała Natasha. Nagle Ney się ożywił.

- Też lecę do Brazylii za dwa dni- powiedział lekko zaskoczony.- Prawdopodobnie lecimy tym samym samolotem.

- No nieźle!- zawołała Crane.

- Wiecie co? - spytał Luis. - Gdyby łaskawie Coutinho przyczołgał się na trening, mielibyśmy tu Świętą Trójce Brazylijską!

Nat wywróciła oczami.

-A czemu się nie doczołgał? - spytała Jaq.

- Zabalował- szepnął Piqué, konspiracyjnym szeptem.

- Przestań gadać głupoty. Jest chory - sprostował Neymar.

- Od kiedy ty taki porządny się zrobiłeś?- spytał Messi.

Mulat wzruszył ramionami.

Jaqualine już wiedziała, że świetnie odnajdzie się w tym towarzystwie.

***

Krasicka i Crane spacerowały razem z Alexią Patellas po ulicach Barcelony. Dziewczyny świetnie czuły się w towarzystwie doświadczonej zawodniczki FCB. 

- Wiem z kim będę rozmawiać, kiedy Nat pojedzie do Brazylii- zaśmiała się Urugwajka.

Hiszpanka do niej dołączyła.

- Oj tak- Alexia uśmiechnęła się do dziewczyn. - Poznałyście chłopaków?

- Och, tak. Było to dość ciekawe spotkanie - zaśmiała się Nat i opowiedziała piłkarce tą historię.  

Dziewczyna nie mogła przestać się śmiać.

- Teraz mamy kolejną osobę  z Brazylii w Barcy- powiedziała.- Natasha, mam ci przekazać, że po powrocie od rodziny zaczynasz treningi. Myślę, że masz szansę na pierwszy skład.

- Nie lubię, gdy ktoś mówi mi takie rzeczy. Nie chcę być  zbyt pewna siebie- mówiła spokojnie Crane.

Taka była jej natura i charakter.

- Lubi umniejszać swoje zasługi?- Alexia zwróciła się do Jaqualine.

- I to jeszcze jak- odpowiedziała Urugwajka.

Crane pokręciła głową. Nie wierzyła w to, co mówią.

Dziewczyny się roześmiały. I tak to porządnie. Nat mogła przysiąc, że słyszała je cała La Rambla*.

Nagle podeszła do nich dziesięcioletnia dziewczynka z markerem i trzema kartami w ręce.

- Podpiszą mi panie karty?

- Jasne- odpowiedziała Krasicka.

Ciemnowłosa podała jej kartę z jej nazwiskiem. Z reprezentacji Urugwaju. Alexia podpisała kartę z Barcy. Na koniec dziewczynka, o typowej brazylijskiej urodzie, podała jej wydrukowane zdjęcie z jej nową koszulką. Czyli ludzie już wiedzieli.

Nat podpisała zdjęcie.

- Czy mogłaby pani- zaczęła zestresowana dziewczynka.- Podpisać też dla mojej siostry? Musiała zostać w Brazylii.

- Oczywiście- Crane przerzuciła się na portugalski.- Pozdrów swoją siostrę i rodzinę. Może kiedyś jeszcze się spotkamy.

Uśmiechnięta dziewczynka pobiegła do kobiety po drugiej stronie ulicy.

- I kiedyś mówiłaś, że nie masz podejścia do dzieci- mruknęła Urugwajka, wywracając oczami.

***

Jaqualine i Natasha weszły do swojego mieszkania przy Passeig de Gracía 36*.  Natasha położyła swoją walizkę obok drzwi. Za to Jaqualine gdzieś ją walnęła i rzuciła się na kanapę.

- Mam dość, idę spać- mruknęła.

- Ty lepiej idź kupić coś do żarcia. Ja muszę się ogarnąć przed kolejnym lotem- powiedziała Nat i zrzuciła Urugwajkę z kanapy.

- Nie, ja tu zostaję. Mogę ci nawet ciuchy uszykować,a ty śmigniesz po żarcie i jakieś dodatkowe zakupy. Kup kebaba- mruknęła.

- O kebabie to ty możesz pomarzyć- sapnęła Brazylijka i zabrała torebkę z podłogi.- Wracam za godzinę.

- Dziękuję łaskawco- szepnęła Krasicka i ułożyła się do snu.

***

Natasha wracała właśnie do domu z reklamówką naładowaną składnikami na sałatkę, gdy zadzwonił jej telefon. Szybko spojrzała na wyświetlacz.

Neymar.

Wcisnęła zieloną słuchawkę i powiedziała "Halo?"

Odpowiedział jej głos chłopaka.

- Hej Nat?- zaczął.-Nie przeszkadzam ci?

- Nie, no co ty. Co się dzieję?

- Ach, nic- odpowiedział.- Chcielibyśmy wpaść do ciebie i Jaq z małą imprezą powitalną, zanim oboje polecimy do Brazylii.

- Wiesz, nie widzę żadnego problemu. Ach, dobra jeden. Nie mam żadnego jedzienia.

- O to się nie martw. Wpadniemy o dwudziestej.

- Ile osób?- spytała, aż bojąc się odpowiedzi.

-E... Ja powiem nazwiska, a ty policzysz okej? Bo nawet sam nie wiem- zaśmiał się nerwowo.- Messi, ja, Piqué, Shakira, Suárez, Patellas, García, Paulihno, Iniesta i Coutinho.

- Dwanaście osób razem ze mną i Jaqualine- sapnęła. Nagle zamrugała gwałtownie oczami.- Philippe? Mówiłeś, że jest chory.

- Uparł się. Powiedział, że nikt go nie powstrzyma przed przyjściem- usłyszała cichy śmiech Neymara.- Kurcze, chyba jednak ci przeszkodziłem. Słyszę samochody.

- No trochę. Stoję na środku ulicy jak idiotka- roześmiała.- Passeig de Gracía 36.

- Co?

- Adres. Nie spytałeś. Jeszcze byście nie trafili- powiedziała.

- Masz rację. Mam głowę w chmurach. Do zobaczenia.

- Pa- wcisnęła czerwoną słuchawkę.

Szybkim krokiem ruszyła w kierunku mieszkania. Musiała w końcu obudził Krasicką i dodatkowo zmusić ją do ogarnięcia się.

A zrobienie tego jest jak wejście na K2 zimą.

Jeszcze się to nie stało i właściwie jest niemożliwe.

Także, no...

Ale zawsze można spróbować.

***

Natasha wbiegła do mieszkania i odłożyła zakupy na blat. Sałatą rzuciła w głowę Jaqualine. 

Trafiła.

- Ej!- wrzasnęła Urugwajka.

- Ogarnij się, za chwilę przyjdzie ekipa- powiedziała.

- Po co?

- Ney wymyślił imprezę powitalną- mówiła.- Będzie on, Messi, Piqué, Suárez, Shakira, Iniesta, Patellas, Paulinho, Coutinho i García.

- Matko, boska- częstochowska!- wrzasnęła i pędem ruszyła do łazienki.- Wyglądam jak szczur z Nowego Jorku. 

Nat prychnęła. Tak naprawdę mieli przyjść dopiero za dwie godziny, ale postanowiła trochę nastraszyć dziewczynę, żeby ta się znowu nie guzdrała. Bo to miała w zwyczaju.

Kiedy minęło półgodziny, siedziała na kanapie i oglądała telewizję. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Zaskoczona je otworzyła.

Przed nią stał Philippe Coutinho oraz Neymar z reklamówkami pełnymi jedzenia.

- My się jeszcze nie znamy- zaczął piłkarz z numerem czternaście. - Philippe Coutinho.

- Natasha Crane. Nie spodziewałam się was tak wcześnie. Jaqueline jest jeszcze w łazience- odpadła. - Faktycznie, nie musiałam się martwić o jedzenie. Starczy jej na obiad na cały tydzień. Nie umrze z głodu, gdy mnie nie będzie.

Wszyscy się roześmiałi. Po chwili do salonu weszła wspomniała dziewczyna. Stanęła w pół kroku, zaskoczona.

- A co tu się odbywa? - spytała, robiąc głupią minę.

Brazylijczycy ledwo powstrzymywali śmiech.

- Nic, nic -zaczął Neymar. - Mamy żarcie. Nie umrzesz z głodu przez tydzień, gdy będziesz sama.

Krasicka podeszła bliżej do znajomych i podkręciła głową.

- Dopiero się poznali, a już odgadują moje nikłe zdolności kucharskie- zwróciła się do Philippe. - Jaqueline Krasicka.

- Philippe Coutinho. Tak, już trochę o tobie powiedzieli. Ja mogę tylko uprzedzić, że postaram się was nie zarazić- cicho zakaszlał.

Właściwie udawał, że kaszle.

Wszyscy się roześmiali. Goście odłożyli reklamówki na krzesła i szybko rozłożyli jedzenie na blacie. 

- Składniki na humus?- spytała zaskoczona Crane.

- Nie wiedzieliśmy co kupić, dodatkowo, jako przekąskę. Philip zaproponował humus tyle, że trzeba go zrobić- zaczął się tłumaczyć da Silva.

- Ja nie umiem- zaczęła Natasha, a mężczyzna spojrzał na nią lekko zawstydzony.- Ale... Jaqualine umie! Przecież to jej danie popisowe! I jedyne co umie zrobić...- krzyknęła, żeby blondynka ją usłyszała.

- Ktoś powiedział humus?!- usłyszeli krzyk z balkonu. Dziewczyna i jej nowy, brazylijski przyjaciel weszli do środka.

- Tak, masz robotę. Przynajmniej się nudzić nie będziesz- odparła Crane, a sama wzięła się za kończenie sosu na sałatkę. - Umie ktoś z was robić koktajle?

Pytanie skierowała do chłopaków.

- Jeśli masz sokowirówkę albo coś w tym stylu, to mogę pomóc- zaproponował Coutinho.

Brazylijka kiwnęła głową, a mężczyzna ruszył w kierunku Jaq.

- Na mnie nie patrz. Nawet wodę bym spalił- sapnęła gwiazda brazylijskiego futbolu.

Crane się roześmiała.

- Możesz rozłożyć te gotowe przekąski to jakiś misek. Przynajmniej nie będziesz się nudził. Ja też nie mam zbyt wielkiego talentu. W ogóle go nie mam, ale umiem zrobić sałatkę czy chociaż głupie spagetti, żeby nie umrzeć z głodu. Jakoś sobie radzimy.

Zasalutował, wziął kilka paczek przekąsek i ruszył w kierunku salonu.

Przed oczami Nat mignęła jej znajoma, zielona paczka.

- Chipsy?- krzyknęła zdziwiona.

No to teraz wszyscy przytyją.

A ona to już szczególnie...

ZbawcaOlimpu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro