Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czasami się zastanawiam czy moje życie mogło potoczyć się inaczej... 

Nie o to chodzi, że chciałbym coś zmienić tylko zastanawiam się co by było gdybym znalazła sposób by powiedzieć ojcu o planach ówczesnego yamikage. A co się tyczy tego tytułu jest nim teraz mój ojciec, pokonał on w walce Masahiro Mori. Z relacji świadka w postaci mojej mamy dowiedziałam się, że ojciec był zdolny rozszarpać całą trójkę ale zdołała go powstrzymać. Nie wspominałam jej o tym, że przez to o mało nie zginął Gaara. 

A spotkanie Gaary z moimi rodzicami ... Nie tu nie ma nad czym się rozwodzić. Wolałabym w sumie tego nawet nie pamiętać. Gaara jak zwykle pokazał, że on ma najwięcej do powiedzenia i wdał się w kłótnie z moją rodzicielką ( a to spokojna kobieta). Ojciec do tej pory traktuje go jak "gołodupca z pustyni" choć trochę mu odpuścił gdy urodził się Hiroki.  

Ah... Hiroki moje słoneczko! Wygląda jak miniaturowy Gaara! Tylko nie ma znaku na czole, a tak to skóra zdjęta z Pieszczocha. Uwielbiam na niego patrzeć jak śpi (nie dlatego, że tylko  wtedy jest spokój), wygląda tak uroczo i w zasadzie nie ma cudowniejszego widoku. Ubolewam nad jednym - mały zdrajca woli ojca ... 

Moje rozmyślenia przerwał radosny śmiech mojego synka dochodzący z salonu. Ruszyłam się ze swojego miejsca i zagadnęłam do pomieszczenia obok, uśmiech zamarł  mi na ustach.

- Gaara! Co ty wyprawiasz?! - podbiegłam do nich i porwałam Hirokiego w objęcia. 

- O co Ci chodzi? Bawiliśmy się - jak zwykle niewinny.

- Tyle razy prosiłam żebyś trzymał ten piach z daleka od niego. A trzymanie go za nogę i kręcenie pod sufitem to nie jest zabawa. Mogłeś mu zrobić krzywdę - zrobiłam groźną minę. 

- Nie dopuszczę nigdy by stała mu się krzywda - a z takim gadanie, zawsze wie lepiej. 

- Prosiłam Cię o coś - syknęłam.

- Ja też prosiłem, żebyś nie chodziła na misje i co? Dopiero teraz siedzisz w domu. Biorę z ciebie przykład posłucham za kilka lat - wzruszył ramionami i wyszedł z salonu. 

Ostatnio jest nie do życia, nie chce mnie słuchać. Nigdy specjalnie nie brał mojego zdania pod uwagę ale nawet logiczne argumenty na niego nie działają. Miałam podejrzenia by sądzić, że chodzi o prace, bo ostatnio wraca strasznie poirytowany. 

Postawiłam Hirokiego i biorąc go za rączkę ruszyliśmy śladem czerwonowłosego. Mały wyczuwał ojca z drugiego końca domu i instynktownie za nim szedł. Znaleźliśmy go w sypialni leżącego na łóżku. Gdy synek zobaczył ojca puścił moją rękę i pobiegł do niego. Wdrapał się na łózko i siadł mu na brzuchu.

- Tata latać! - wyciągnął raczki i żeby ojca pocieszyć zaczął skakać mu po brzuchu. 

Gaara się uśmiechnął i złapał go pod pachy po czym uniósł go na wyciągnięcie rąk. Hiroki zapiszczał radośnie.  Ojciec trochę go obracał, lekko podrzucał a on zanosił się śmiechem. 

Usiadłam po drugiej stronie łóżka.

- Coś się dzieje, prawda? - zapytałam. 

- Nic się nie dzieje, jest jak zwykle - uśmiech nie schodził mu z ust ale nie spojrzał na mnie, a to zły znak. 

- Gaara zbyt długo cie znam. Oszukasz każdego ale nie mnie - położyłam dłoń na jego nodze, by na mnie spojrzał. Jego wzrok był sztuczny, pusty. Znałam doskonale to spojrzenie widziałam je podczas porodu - działo się coś nad czym nie miał kontroli i się bał. 

- Matsuri uciekła z więzienia, nie możemy jej znaleźć.          

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro