Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Skoro zebrała się cała nasza rodzina postanowiliśmy zrobić małe przyjęcie rodzinne. Temari wraz z mamą pomagały mi w kuchni by zrobić wystarczającą ilość jedzenia na tę okoliczność. Tym razem blondynka nie próbowała robić nic na złość swojemu mężowi chociaż dalej była zła o wcześniejszy incydent. Dało się to zauważyć gdy Shikamaru pojawiał się w jej polu widzenia - złorzeczyła na niego pod nosem.  

Mężczyźni zajęli się okupowaniem salonu i sprawdzaniem czy kanapa faktycznie jest tak wygodna na jaką wygląda. Gaara siedział w swoim ulubionym miejscu i słuchał docinków teścia. A Kankuro zajmował się dziećmi, wymyślała im jakieś zadania by maluchy zbytnio się nie nudziły. Natomiast Nara pojawiał się co chwila w kuchni niby pod pretekstem wzięcia wybitnie mu potrzebnej rzeczy (np. książka kucharska). Wyglądało to tak jakby sprawdzał poziom irytacji żony. Za każdym razem jak pojawiał się Temari coraz mniej złorzeczyła. 

Przy końcówce działań w kuchni poprosiłam Gaare o nakrycie stołu, bez ociągania ruszył zająć się zleconym zadaniem traktując to jak peny rodzaj wybawienia. Minę mu jednak zżęła gdy jego teść z ochotą podjął się mu pomagać - oczywiście nie szczędząc przy tym ciekawych i wyszukanych docinków na temat koloru włosów mojego męża. 

- Dlaczego jest dziesięć nakryć? - zapytał Kankuro wchodząc do kuchni z chłopakami przewieszonymi przez ramiona. Chłopcom wydawała się ta zabawa całkiem fajna, gdyż było słychać radosne piski i śmiechy. 

- Dziesięć? - zastanowiła się moja mama - jest nas przecież dziesięć - wzruszyła ramionami.

- Nie - zaprzeczył szwagier - jest nas dziewięć.

- Ze mną licząc jest dziesięć - odezwała się Amu wchodząca do kuchni. 

- W końcu jesteś - podeszłam do niej żeby się przywitać.

- Całkiem ciekawa ta wasza wioska - wzruszyła ramionami. 

- Będziesz z nami jeść? - zapytał Kankuro.

- Tak - odpowiedziała Amu i zabierając półmisek z kurczakiem pomogła mi zanosić wszystko do jadalni. 

Spojrzałam na szwagra zanim wyszłam - jego twarz była czerwona. W mojej głowie zrodził się plan by trochę urozmaicić kolację. Podzieliłam  się swoim pomysłem z Temari i razem z nią tak długo kombinowałyśmy aż przy stole Kankuro siedział obok Amu.

- To chyba pierwszy raz jak jesteśmy wszyscy razem? - zapytała mama przerywając ciszę. 

- Faktycznie, powinniśmy tak robić co najmniej raz w roku - odezwała się Temari.

- Niestety się zawsze się da - pokręciłam głową.

- To tylko wam zawsze się coś nie da - ojciec zmierzył wzrokiem Gaare - bo nasz kochany zięciu nigy nie może. 

- Mam wioskę na głowie więc muszę kierować się jej dobrem - mówił jakby rozmawiał o pogodzie czyli był znudzony. 

- Wiadomość z ostatniej chwili ja też i jakoś mam czas - burknął były Wilk. 

- Pozazdroszczę stabilnej stacji w wiosce - Gaara zasalutował mu widelcem. 

- Słyszę, że kipisz - tata wskazał go nożem i zmierzył spojrzeniem. 

- Do tatusia? Nie ośmieliłbym się - spokojny znudzony głos czerwonowłosego jeszcze bardziej denerwował ojca. 

Gdy oni jak zawsze wymieniali się swoimi uprzejmościami, ja wraz z Temari obserwowałyśmy drugi koniec stołu. Kankuro podskakiwał za każdym razem gdy Amu wyciągała po coś rękę. Był strasznie zestresowany. 

- Amu, jeżeli chcesz zwiedzić wioskę to Kankuro może pokazać ci najciekawsze miejsce - odezwała się blondynka nakładając sobie sałatkę na talerz. 

- Dlaczego ja? - lalkarz spojrzał na siostrę z wyrzutem. 

- Bo ja opiekuję się dziećmi i nie było mnie tu jakiś czas więc wioska trochę się mogła zmienić. 

- Czy to problem? - Amu spojrzała na niego i lekko się uśmiechnęła.

- Em...yyyy... nie, żaden problem - Kankuro był czerwony jak pomidor taki dorodny pomidor. 

Czułam jak Temari szturcha mnie stopą pod stołem. Starałyśmy się nie uśmiechać jak głupie. 

- A co ty w ogóle tu robisz? - zapytałam. Nie mogłam sobie przypomnieć czy Gaara mi powiedział w jakim calu jest tu moja była koleżanka z drużyny. 

- Robię za ochroniarza twojej mamy - wpakowała sobie do ust sporą cześć mięska. 

- Przecież tu jest bezpieczna - zmarszczyłam czoło.

- Twój ojciec dał mi taka misje - wzruszała ramionami.

Spojrzałam  na przeciwległy koniec stołu, Gaara zapewne to słyszał ale jakoś nic sobie z tego nie robił. 

Kolacja trwała ogólnie w radosnej atmosferze a zakończył się gdy Hiroki zasnął z głową w talerzu. Co wykorzystał Kankuro i zwiał od stołu zabierając małego do pokoju. Shikamaru zabrał swojego syna i również zabrał go do pokoju.               

   

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro