Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzień jak co dzień, upalnie, duszno. Ludzie wstają rano i pogrążają się w swoich obowiazkach. Na ulicach głośno jak zawsze, a w szczególności dzisiaj, bo jest dzień targowy. Handlarze przekrzykują się by zdobyć jak najwięcej kilentów. Głowa mi puchnie od każdego głośniejszego dźwięku... Może dlatego, że dzień wcześniej upiłam się do nieprzytomości. Nie mogłam znieść tej bezsilności! Trzy dni.. trzy! Na przeszukiwaniu okolicy, zaglądania pod każdy kamień, błagania o cud... I nic. Ani śladu mojego syna, porywacz był bezbłędny. Zatarł wszystkie ślady, nie mamy żadnego punktu zaczepiania.

O pomoc zastali poproszeni wszyscy nasi sojusznicy ale i oni nic nie znaleźli.

Znaleziony na łóżku Hirokiego kunai został poddany badaniom i jakiejś skomplikowanej analizie. W wyniku czego wiedzieliśmy, że to nie była jego krew ale też nie krew Matsuri. Opcji było wiele np. napastników było dwóch i Hiroki się bronił, zaatakował jednego z nich lub był jeden i to nie była Matsuri. Była też teza, że to krew przypadkowego człowieka by nas zmylić.

Siedziałam właśnie na schodach przed domem i przyglądałam się koktusom. Nic innego mi nie zostalo tylko czekać na cud. Wcześnie rano Gaara wyruszył na poszukiwania  koło wioski więc w domu byli moi rodzice, słyszałam jak cicho o czymś rozmawiają. Jednak na chwilę obecną nie interesowało mnie nic. Od kilku dni nie miałam apetytu, ale zmuszałam się do jedzenia by w razie potrzeby mieć pełnię sił i walczyć. 

Poczułam jak ciężka łapa opada na moje ramke, a zaraz obok siada mój ojciec. Westchnął gleboko.

- Znajdziemy go, całego i zdrowego - pocieszył a mi oczy zaszły łzami.

- Tak bardzo tęsknię...

- Będzie dobrze, zobaczysz.

- Coś się wydarzyło? Rozmawiałeś o czymś z mamą. - Zapytałam od niechcenia aby zmienić temat.

- Nigdzie nie ma Amu, więc są podejrzenia... Mogła brać w tym udział - po tonie jego głosu było słychać, że sam w to nie wierzy.

- Musieli by mieć ją czym zaszantażować - burknęłam. Amu miała bardzo silne poczucie lojalności w stasunku do przyjaciół a już udowodniła, że tak nas traktuje.

- Nie uwierzysz dopóki nie zobaczysz?

- Mam to po tobie - dałam mu kuksańca w bok.
 
- Dobra, Mała idź ty się połóż. Strasznie wyglądasz.

Tata wrócił do domu a ja weszłam zaraz za nim. Miał racje, wygladalm źle i tak też się czułam. Mozolnym krokiem ruszyłam do sypialni, łóżko było w nienagannym stanie chociaż zostawiłam je w bałaganie. Mama musiała posprzątać i przewietrzyć pokój przed falą upałów. 

Na środku posłania leżała czarna koperta. Czyżby mama coś zastawiła ?
Złapałam ją i zajrzałam do środka rozrywając jeden z jej brzegów. Był w środku list ale charakter pisma nie należał do znanych mi osób a sam fakt, że był pisany krwią napawało mnie lękiem. Z drżącymi rękami zaczęłam czytać treść wiadomości.

"Droga Suko,
Jak widzisz, na nic wasze obstawy, patrole i przede wszystkim WY. Dzieciak i tak jest mój. Jak na razie nic mu nie jest ale od jego marudzenia boli mnie już głowa. Wygląda jak Gaara więc mam do niego sentyment. Chociaż brakuje mu znaku na czole ...  jak się po niego pojawisz może będzie już wierną kopią ojca.
Chętnie oddam Ci to wrzeszczące dziecko ale pod jednym warunkiem. Masz przyjść SAMA. Jeżeli zobacze, że zbliżasz się razem z ukrytymi po krzakach koleżkami dzieciak skończy z poderżniętym gardłem.
Wyjdź z wioski i kieruj się na północ  tam czekaj na kolejny kontakt. Nie kombinuj i nie planuj za dużo. Możesz wziąć ile broni chcesz i tak nie jesteś w stanie mnie pokonać.

Pozdrawiam i czekam, Matsuri prawowita żona Kzekage.

P.S. Nie zastanawia cię czyja to krew?"

Musiałam usiąść. To z dużo ... A jednak moje serce się cieszyło. Hiroki żył.

Położyłam się na łóżku i czytałam list raz za razem szukając ukrytych wskazówek albo jakiegoś jeszcze znaku. Nie mogłam teraz wyjść, bo Gaara ruszy za mną. Na wieczór zapowiadali burze pistkową to była by idealna okazja.

Położyłam się na boku myśląc co muszę zabrać. Broń, zwoje, plecak, jakieś jedzenie... Gubiłam się w rachunkach, przepełniała mnie nadzieja, że znów obejmę syna.

W zamyśleniu nie zauważyłam, że do pomieszczenia wszedł Gaara. Dopiero jak poczułam uginający się materac zesztywniałam. List! On nie może go zobaczyć. Korxystajac, że było ciemno w sypialni powolnymi ruchami schowałam go pod materac.

- Co się tak wiercisz ? Myślałem, że śpisz - powiedział przytulając się do moich pleców.

- Obudziłam się gdy otworzyły się drzwi - mruknęłam starając się udawać senną.

- Przespałaś cały dzień - pocałował mnie w szyję i wygodniej ułożył się za moimi plecami.

- Nawet nie zwróciłem uwagi, że jest tak późno - chciałam wstać ale mocniej mnie przytrzymał.

- Zostań, przynajmniej dopóki nie zasnę - potarł nosem skórę na mojej szyi.

On też bardzo przeżył całe to wydarzenie. Wiedziałam, że mu ciężko.

Pogłaskałam go po włosach i przytuliłam się do jego ręki. Poczekam aż zaśnie i wymknę się w nocy tuż przed burzą.

Sprowadzę nasze dziecko do domu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro