Rozdział 19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po całym tym traumatycznym zdarzeniu minęły już trzy miesiące. Hiroki był bezpieczny i co najważniejsze nie rozpamiętywał całego zdarzenia zbyt długo. Natomiast Gaara przez pewien czas miał obawy i kilka razy w nocy sprawdzał czy Hiroki jest tam gdzie powinien być.

Gdy wróciliśmy do domu... Gaara widząc Hirokiego dostał małego przecieku w okolicy oczu. A tam... Ryczał jak dziecko upewniając się czy nie stała mu się żadna krzywda. Nie było mu dosłownie nic, nawet zadrapania nie miał. Z relacji Amu wynikało, że Matsuri próbowała wmówić dziecku, że jest jego nową mamą i nic mu nie zabraknie ale on nie chciał jej słuchać.

A mi się obrywało za moje pochopne decyzje przez dłuższy czas ... Pieszczoch był okropny w wymierzaniu mi kary. Trenowałam codziennie, po kilka godzin dziennie tropienie, śledzenie i szacowanie liczby przeciwników. Tragedia! Najpierw nie chce żebym trenowała a później daje mi wycisk stulecia.

Amu spędziła w szpitalu miesiąc nim zdecydowano się ją wypisać. Wróciła do Mroku zaraz po wyjściu ze szpitala, musiała się o coś pokłócić z Kankuro. Gdy żegnała się z nami przy bramie jako jedyny nie pojawił się alby życzyć jej dobrej drogi. Było mi trochę przykro patrząc na nią gdy zapytała o niego a my nie wiedzieliśmy nawet gdzie on może być. W szpitalu odwiedzał ją codziennie a gdy musiała wracać nawet nie przyszedł jej zobaczyć.

Dopiero wieczorem się okazało, że Kankuro prosił ją by została a spotkawszy się z odmową - upił się do nieprzytomności.  Jego też trzeba było leczyć tygodniami ze złamanego serca ale mimo nalegań Gaary na to by był Ambasodrem w Mroku on zawsze kategorycznie odmawiał. Twierdził, że ona tam kogoś ma a on tego nie udźwignie jak będzie musiał na to patrzeć. Zakochany głupek...

Dzisiaj był luźny dzień gdzie mogłam posiedzieć w domu i zajmować się Hirokim. Piłam herbatę patrząc jak układa on wierzę z klocków ale nie można było mu pomagać, bo zaraz krzyczał, że się mu wszystko zepsuje. Także obserwowałam budowę największej wierzy powstałej w salonie z ręki kilkuletniego architekta.  Co chwila sprawdzałam zawartość lodówki i szafek w kuchni, chciało mi się coś zjeść ale nie wiedziałam co. Czekałam ze zrobieniem kolacji na męża tak jak zawsze ale aż mnie nosiło, żeby coś zjeść ... Albo to śledzia ... Albo boczek... Coś słonego na pewno mi się chciało. Nawet polizałam trochę soli myśląc, że oszukam tak sama siebie ale nie pomogło.

Obserwowałam zabawę synka gdy przyszła mi do głowy myśl... Wstałam jak rażona piorunem i szybko poszłam do szafki w kuchni, która zawsze jest pusta. Gaara składował tam rzeczy gdy byłam w ciąży i robił w niej zapasy na moje gorsze dni. Otworzyłam ją... Była cała zapchana śledziami w śmietanie i hermetycznie zamkniętym boczkiem. Wzięłam głęboki oddech i prawie czułam zapach boczku mimo jego szczelnego zamknięcia.

Faktycznie nie miałam okresu od ponad trzech miesięcy ale lekarz powiedział, że może być to wynikiem całej tej stresującej sytuacji, bo byłam badana pod tym kątem i nic nie wykryto. Sięgnęłam do domowej apteczki i wyciągnęłam z niej test ciążowy.

- Hiroki, skarbie - zawołałam do synka - mama idzie siusiu i zaraz wracam.

- Dobse - przytaknął nawet nie odrywając się od zabawy.

Starałam się szybko zrobić test by Hiroki nie był sam. Gdy wychodziłam z łazienki do domu wszedł Gaara, a młody jak go usłyszał to tak się ucieszył, że przebiegł przez swoją misternie zbudowaną wierzę rozwalając klocki po całej podłodze.

- Tata! - wskoczył mu w ramiona i mocno się do niego przytulił. - co tam mas? - syn wskazał na reklamowke, która ojciec miał ze sobą.

- Kupiłem nam kluski na kolację - Gaara podał mi ją a sam zaniósł chłopca do salonu.

Schowałam test do tylnej kieszeni spodni i zajęłam się rozkładaniem klusek. Zjedliśmy w miłej atmosferze a później Gaara położył dziecko spać, gdy ja sprzątałam po kolacji. Usypianie go szło mu bardzo szybko, bo ledwo skończyłam sprzątać jak poczułam, że przytula się mi do pleców.

- Jak minął dzień? - owiał mi ucho ciepłym oddechem.

- Leniwie a Tobie? - odwróciłam się do niego by pocałować go w usta.

- Pracowicie - jego głos znów przybrał te chrype... Poczułam jak jego dłonie zsuwają mi się na tyłek i mocno się zaciskają.

- Hym...- mruknął i włożył mi dłoń do kieszeni wyjmując z niej test. - zrobiłaś test.

- A tak mnie jakoś naszło, bo zauważyłam, że robisz zapasy - wzruszyłam ramionami ale skoro nie skakał jeszcze z radości znaczy, że był to fałszywy alarm.

- Zauważyłem, że trochę się zaokrągliłaś w stanie - wzruszył ramionami.

- Ty świniaku to, że mam kilka kilo wiecej nie znaczy, że od razu ciąża. Może mi się przytyć - uderzyłam go w ramie.

- Z tego co pamiętam dwie kreski znaczą, że niedługo całkiem się powiększysz - uśmiechnął się i mocno mnie objął - trzeba korzystać z przytulania, bo niedługo będę musiał stać metr od ciebie - zaśmiał się za co oberwał po głowie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro