Rozdział 17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ważne było działanie małymi kroczkami by nie uciekł mi. Miał w końcu spodnie (obcisłe) i było ciemno więc miał szansę na odwrót. Aby trochę rozciagnąć czasowo sytuację wróciłam do robienia kolacji.
Czerwonowłosy usiadł przy stole i podjadał paprykę a ja znów przygotowałam sos i podeszłam załączyć składniki. Ułożyłam trochę warzyw na dnie glinianego garnka, a na nie położyłam mięsko i znów warzywa. Wszystko zalałam sosem.
- Ten sos ma inny kolor od pierwszego- powiedział Gaara.
Ups... Pierwszy sos był częścią planu więc nie starałam się zrobić go według przepisu. Ten zaś jest zrobiony jak trzeba.
- Pomyślałam, że dodam trochę więcej przypraw - powiedziałam wymiajaco.
- Ale ten sos jest gęsty a tamten nie był- drążył dalej. No co za dziad! Mówiłą, że najlepszą obroną jest atak...
- A przepraszam bardzo, coś mi sugerujesz? -Zapytałam zakładając ręce na piersiach.
- Zastanawiam się po prostu czemu wygląda inaczej...
- To ja się staram wynagrodzić Ci te spodnie i dopieszczam sos by był lepszy a ty co? - Została użyta broń ostateczna... Zaczęłam tupać nagą.
Gaara w geście poddania uniósł obie ręce w górę.
- Nic więcej nie mówię - wrócił do jedzenia papryki.
Zerknęłam na kopertę leżąca nieopodal, oficjalna pieczęć Hokage. List nie był prywatny więc mogły się w nim znajdować rozkazy. A co jak Hokage mnie odwołała?! A będę się tym martwić jutro, dzisiaj go nie będę otwierała.
- O czym myślisz? - Zapytał.
Dopiero teraz zauważyłam, że mi się przygląda.
- O liście - wyruszyłam ramionami.
- Wiesz co może w nim być?
- Podejrzewam, że jakieś rozkazy. Nie wiem rzadko dostaje coś takiego. Masz jakiś wieści z Liścia? Co się tam dzieje? - Pytałam wystawiając kolacje do pieca.
- Nic się nie dzieje, organizują egzamin więc mają dużo pracy papierowej - Gaara wzruszył ramionami.
- No i za jakieś półgodziny jemy - wytarłam dłonie w ręcznik i wstawiłam wodę na herbatę.
Czerwonowłosy skinął głową. Nastała taka niezręczna cisza.
No dobra byłam grzeczna przez długi czas, oczywiście nie licząc wylania sosu na jego spodnie. To się liczy jako konieczna konieczność. A skoro byłam grzeczna to powinnam dać sobie nagrodę. Zsunęłam maskę z twarzy. Podeszłam do czerwonowłosego i położyłam mu dłonie na ramionach. Zaczęłam je ugniatać, miał twarde mięśnie, wyćwiczone.
- Miło - mruknął z tą swoją chyrpą.
- Ale masz spięte mięśnie, chyba od siedzenia za biurkiem - miałam ochotę ugryźć go w ucho, dlaczego nie wiem. Jednak ochota była a mi się należało coś od życia!
Wciąż masując nachyliłam się, najpierw lekko dmuchnęłam mu w kark. Później przesunąłam się do jego ucha.
- Chcesz herbatę? -Zapytałam słysząc jak gotuje się woda.
Drgnął i sztywno pokiwał głową.
- To idę zrobić - i na odchodnego ugryzłam ale nie mocno jego ucho. Jego reakcja mało nie przyprawiła mnie o krwotok z nosa! Gaara jęknął z tą swoją seksowną chyrpą.
Wyłączyłem wodę, zaparzyłam po herbacie i zerknęłam do pieca. W Sunie mieli jakieś lepsze piece, bo piekło się o wiele szybciej, więc wyciągnęłam kolacje na blat kuchenny. Nałożyłam nam i zaniosłam na stół. Jedliśmy w milczeniu, od czasu do czasu spoglądając na siebie.
Nie chciało mi się zmywać więc wstawiłam naczynia do zlewu.
Skierowałam się do komody by wyjąć zapasowe posłanie w końcu powinnam sprawiać pozory, że faktycznie nic mu nie zrobię. Idąc na drugi koniec pokoju potknęłam się o swoje własne nogi i pewnie rozkwasiłabym sobie nos gdyby nie mocne ramiona Gaary. Pech chciał, że nie udało mu się utrzymać równowagi i runeliśmy na podłogę. Wyszło niechcący ale efekt mi się podobał. Leżałam na nim!
- Nic ci nie jest? - Zapytałam ale nie ruszyłam się z miejsca nawet o centymetr.
- Nie, a ty jesteś cała?
- Spadłam na Ciebie więc jestem cała - Spojrzałam mu w oczy i przygryzłam dolną wargę.
Poczułam jego dłoń na karku, przyciągnął mnie do pocałunku. Z początku niewinnego ale zaraz nabiał intensywności. Cały czas całując mnie podniósł się do pozycji siedzącej. Wplotłam mu dłonie w włosy, były takie miękkie.
Poczułam jak wkłada mi rękę pod koszulkę, moje serce zabiło szybciej. Jednak zaraz się wycofał, aż sapnęłam niezadowolona. Trochę się zapomniałam i ruszyłam biodrami ocierając się o jego krocze. Mruknął mi w usta więc powtórzyłam czynność aż jego ręką znów znalazła się tam gdzie wcześniej.
Ja do cierpliwych nie należałam i chyba nie będę należeć, szarpnęłam jego bluzkę ściągając mu ją przez głowę.
Jego klatka piersiowa i brzuch były dosłownie idealne. Miał szerokie ramiona i wyrobiony brzuch. Był pod każdym względem idealny. Oplotłam go nogami w pasie i znów całując przytuliłam się do niego.
Wiedziałam, że to będzie trudne, bo musiałam go nauczyć co ma robić ale wiedziałam, że będzie warto.
Nagle przerwał pocałunek -zwierzyna uciekła więc kolacji nie będzie! Przeklinałam się w duchu za nadgorliwość. Czerwonowłosy złapał mnie za pośladki i wstał, po chwili rzucił mnie na łóżko i przykrył mnie swoim ciałem.
- Tu będzie wygodniej - powiedział cały czerwony na twarzy i wpił się w moje usta. Czyli nie był taki do końca niewinny! Zapowiadała się ciekawa noc...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro