Rozdział 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Było mi strasznie gorąco, nie miałam czym oddychać. Z trudem lapałam oddech a na żebrach czułam bolesny ucisk przy każdej próbie głębszego oddechu. Moja glowa była cieżka i nie moglam nią ruszyć. Otworzyłam oczy, w pomieszczeniu było ciemno. Spróbowałam zmienić pozycję na bardziej wygodną ale nie miałam takiej możliwości. Jęknęłam i szarpnęłam mocno.
- Co się dzieje ? - zapytał sennie Gaara a więzy, które mnie krępowały lekko oslabły.
- Dusisz mnie - wysapałam.
Uścisk całkiem zelżał i stał się przyjemny, ciepły.
- Przez sen nie mam wpływu na to Co robię - usłyszałam tuż nad uchem, zrzucił nogę na mnie.
- Ale zabierz głowe z mojej, zapadam się w poduszkę - pogłaskałam go po włosach.
- Nie - ułożył się wygodniej za moimi plecami. -  Jakoś zawsze tak śpię i nigdy nie miałaś problemu.
- Nigdy wcześniej nie obudziłam się o tej porze - próbowałam zepchnąć jego głowę ale złapał moją rękę i znów ułożył się wygodniej.
- Gaara - warknęłam zirytowana.
- Nic nie słyszę. Śpię - znów w jego głosie pojawiła się chrypa. On to chyba robił specjalnie.
Zaczęłam się wiercić. Westchnął i przewrócił się na plecy.  Zrobiło mi się zimno i pusto. Więc przytuliłam się do niego kładąc głowę na jego klatce piersiowej.
- Teraz ty się kleisz - mruknął a ja poczułam wibracje kiedy mówił.
- Jest zimno a Ty jesteś ciepły.
Poczułam jak gładzi mnie po plecach.
- Nie kombinuj.
- Przecież śpię. - ręka na moich plecach znieruchomiała. - A skoro śpię to niekontroluje tego co robię.
Przewrócił mnie na placy, nachylił się, zdjął mi maskę i gwałtownie pocałował.
Muszę zapamiętać jedną rzecz - aby częściej budzić Gaare.
Do gabinetu opatrunkowego przyszłam godzinę później niż zazwyczaj. Na korytarzu czekała dwójka uczniów, na szczęście mieli tylko zadrapania i siniaki. Zaraz przed końcem zminy przyszła Temari, stanęła bez słowa w drzwiach i oblała się rumieńcem.
- Co się dzieje ?
- Idę na randkę! Ten leń mnie zaprosił! - podskoczyła podekscytowana.
- Trzeba Cię odpicować - podskakiwałam razem z nią trzymając się za ręce.
Usłyszałam pukanie i do gabientu weszła pielęgniarka.
- Medyk Sun prosi o prześwietlenie.
- Zapraszam.
Pielęgniarka wypchnęła na wózku pacjenta. Yuki siedział na wózku z ręką owiniętą materiałem. Tylko ja mogę mieć takie szczęście. Musiałam grać by oszukać byłego kolegę.
- A co to się stało? - zapytała Temari.
- Trenowałem z Amu, ale była dzisiaj tak wściekła ... - podrapał się po karku.
Podeszłam do niego, ukatywniłam byakugan i uformowałam pieczęcie. Zamknęłam prawe oko by lepiej było mi operować lewym. Widziałam zgruchotane kości nadgarsta i uwieźnięty nerw promieniowy.
- Ma pani byakugan! Przy tak ciemnych oczach to prawie niespotykane - powiedział Yuki.
Nie odezwałam się z obawy, że rozpozna mój głos. Zakończyłam oględziny i napisałam na kartce to co zobaczyłam. Zasugerowałam też sposób leczenia.
- Miałem kiedyś koleżankę, która miała byakugan ale miała oczy czarne jak smoła - Yuki zawsze był mało kapujacy i to się na szczęście nie zmieniło.
- Yhym - mruknęłam w odpowiedzi.
- Zawsze zasłaniała włosami prawe oko, żeby głupio nie wyglądać - on mówił by zapewne przerwać ciszę a mnie nawiedziały wspomnienia.
- Niestety już jej z nami nie ma - wyraźnie posmutniał.
- A co się z nią stało?- zaciekawiła się pielęgniarka.
Zasępił się.
- Zginęła na misji - zacisnął zdrową dłoń w pięść, która teraz oparta była o poręcz fotela. - Jej ojciec całkiem się załamał, odmówił chodzenia na misję a mama...
Nie mogłam tego słuchać. Dusiłam sie! Wybiegłam z gabientu potrącając Temari. Wypadłam na zewnątrz, słońce jeszcze paliło ale było mi teraz niewiarygodnie zimno. Oparłam się o ścianę i zwiesiłam głowę. Oddychałam głęboko, przez całe ciało przechodziły fale dreszczy.
Za chwilę pojawiła się Temari, położyła mi rękę na ramieniu.
- W porządku?
- Już mi lepiej - uścisnęłam jej dłoń i zsunęłam ją z ramienia.
- Trochę się zdziwili jak wybiegłaś to powiedziałam, że pochlałaś wczoraj.
- Tak , bo ze mnie taki pijak - zaśmialam się.
Z racji tego, że moja zmiana dobiegła końca, razem z Temari udałyśmy się do biura kazekage.
- Yukari?
- hm?
- Zasanawia mnie jedno - blondynka zawahała się
- Co takiego?
- Nie chcesz wrócić do domu? Masz rodziców,  nie chcesz ich zobaczyć?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro