Rozdział 33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gaara rozpętał piekło! Powiedzieć coś takiego do posiadacza Sharingana i to w tym momencie aktywowanego jest oznaką braku zdrowego rozumu... Zbyt dobrze znałam swojego ojca by spokojnie się temu przyglądał, kiedy zaczął składać pieczęcie rzuciłam się na czerwonowłosego zakrywając mu oczy.
- Coś ty narobił?! Zamknij oczy i ich nie otwieraj! - aby mieć pewność nie zabrałam dłoni z niego oczu.
- Ari nie wtrącaj się!
- Tato tak się spraw nie załatwia! - krzyknęłam.
- To dziecko pustyni za dużo sobie pozwala! Po moim trupie! - jakby mógł pluł by siarką.
- A to się akurat da załatwić - powiedział czerwonowłosy.
- Gaara! Zdurniałeś?!
- Nie boję się go - czerwonowłosy odciągnął moja rękę od swoich oczu, spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Trzymał moją dłoń i gładził jej wnętrze kciukiem.
- Posłuchaj mnie Ty piaskowy bałwanie nigdy nie wyrażę zgody na ten ślub! Moja córka nie będzie żoną jakiegoś gołodupca z pustyni! - warczał ojciec.
- Tato! - rzuciłam z pretensją.
- Może się pan nie zgadzać. Nie obchodzi mnie to - Gaara jeszcze pogarszał sprawę.
- Poczekaj piaszczysty buraku ja ci dam! - znów zaczął składać pieczęcie.
- O nie, nie, nie, nie - powtarzałam. - Tato jeżeli to zrobisz wszystko powiem mamie! - zagroziłam.
- O nie tylko nie matka! Ani słowa o niej! - trochę oprzytomniał.
- Dobrze wiesz, że nie będzie zadowolona. Obiecałeś więcej nie używać tej techniki.
- Jak możesz? Własnemu ojcu grozisz? - pytał z wyrzutem ale już z czarnymi oczami.
- Jak nie mam innego wyjścia - burknęłam.
Ojciec uspokoił się słysząc groźbę ale dalej był rozdrażniony.
- Ari wracaj do łóżka - powiedział mój staruszek ciężko oddychając. - pójdę już - zgromił spojrzeniem Gaare. - A Ty lepiej trzymaj łapy przy sobie.
- Kiedy się zobaczymy? - zapytałam podchodząc do niego.
- Jestem w pobliżu. Musimy porządnie porozmawiać. Zbyt dużo spraw jest nie jasnych - pogłaskał mnie po głowie. - Idź już spać, jesteś jeszcze osłabiona. A i bym zapomniał reszta Wilków chce Cię odwiedzić.
- Mają się nie zbliżać - warknął Gaara.
Ojciec go zignorował.
- Przyjdą jutro, martwią się o twoje zdrowie. Dobranoc - i tak jak miał to w zwyczaju zniknął.
Jakoś udało mi się przetrwać bitwę ale wojna trwała nadal. Ułożyłam się w łóżku.
- Żona? - zapytałam ze zmarszczonymi brwiami.
Czerwonowłosy spojrzał na mnie, powoli skinął głową.
- Posuwasz się za daleko - powiedziałam. - Nie możesz decydować za mnie. Najpierw mówisz, że mnie nie kochasz a teraz nam być twoją żoną? To już przestało być śmieszne.
- Powiedziałem, że nie umiem kochać.
Wspomnienie tych słów nadal bolało.
Spuściłam wzrok.
- Widzisz sam, że dla nas nie ma przyszłości. Lepiej niech każde z nas pójdzie własną drogą.
W zasadzie to była chwila. Nagle znalazłam się na plecach a czerwonowłosy groźnie na mnie spoglądał.
- Nie ma?!
Wpił się gwałtownie w moje usta. Próbowałam się wyrwać, odpychałam go rękami ale złapał je i położył mi nad głową. Modelował mi usta jak chciał. Mój opór całkiem osłabł i oddałam pocałunek.
- Jesteś nerwus - oparł swoje czoło i moje.
- Zostaw mnie w spokoju - burknęłam.
- Nie, nie potrafię - wyznał.
- Przecież mnie nie kochasz - mój głos się łamał.
- Yukari ja nie umiem kochać, więc musisz mnie tego nauczyć - powiedział miękko. - to chciałem powiedzieć gdy wybiegłaś z mojego biura.
Moje serce ruszyło z kopyta. W uszach mi szumiało.
- Ari ja nie umiem już bez ciebie funkcjonować - Gaara po raz pierwszy zwrócił się do mnie moim prawdziwym imieniem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro