Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zaprowadziłam gości do domu i ulokowałam ich w pokoju gościnnym. Po ślubie Gaara uparł się, że musimy mieć większy dom. Był piętrowy ale dla naszej trójki wystarczał sam parter więc całe piętro stało nie używane ale przydawało się na wizyty rodziny. 

Temari wyszła za Shikamaru trzy lata temu, często nas odwiedzali później zaszła w ciąże i wizyty się skończyły. Przez stanowisko jakie zajmował Gaara nie mogliśmy często bywać w Wiosce Ukrytego Liścia ale parę razy do roku udało się nam spotkać. 

Niestety Kankuro dalej mi nie wybaczył, miał mi za złe, że przeze mnie jego braciszek został ranny. Nie mogłam mieć do niego pretensji, bo miał racje. Skutkowało to tym, że nie utrzymywał ze mną jakieś większych kontaktów. Za to dosłownie oszalał na punkcie Hirokiego a rok później oszalał drugi raz przez Shikadai. Wujek jakich mało... tylko miał nieznośną tendencje do "porywania" mojego syna. Jak nigdzie nie było Hirokiego oznaczało to, że Kankuro się nim zajmuje. Czasami zachowywał się jak babcia i karmił go ile wlezie. 

- Widzę, że dobrze wam się układa - razem z Temari przygotowywałyśmy kolacje dla całej siódemki.

- Jeżeli masz na myśli napaść w biurze to tak - zaśmiałam się by ukryć zażenowanie. 

- Nie sądziłam, że ktoś wytrzyma z Gaarą a tu proszę żona, dziecko - wydawała się zadowolona.

- Też nie sądziłam, że ktoś z tobą wytrzyma a tu proszę masz dwóch mężczyzn zupełnie jak ja - puściłam do niej oczko.

- A co to niby ma znaczyć? Ze mną się nie da wytrzymać? - zapytała oburzona choć wiedziałam, że nie ma mi tego za złe.

- Jesteś trochę... gwałtowna - próbowałam zabrzmieć poważnie ale chciało mi się śmiać.

- Trochę to mało powiedziane. Zachowuje się jak tajfun jak się wścieknie to takie kłopotliwe - wciął się Shikamaru ziewając. 

- Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? - Temari wzięła się pod boki. 

- Już wystarczająco sobie nagrabiłem - uniósł dłonie w geście poddania. - Idę zapalić.

- Gdzie Shikadai? - zapytała groźnie blondynka.

- Śpi, zasnął na dywanie.

- Zostawiłeś go tam? - Blondynka była wściekła.

- Przykryłem go kocykiem - mruknął - przynajmniej nie spadnie z łóżka. 

- Będzie mu niewygodnie - Temari wytarła ręce z zamiarem pójścia i przeniesienia dziecka do sypialni. Jednak zatrzymał ją mąż.

- Skoro zasnął to musiało mu być wygodnie. Jak go ruszysz to się obudzi i będzie marudził aż uda się znów go uspać, ale ja już umywam od tego ręce.   

Blondynka zatrzymała się w półkroku i spojrzała na Shikamaru. 

- Jesteś nieznośny - warknęła i wróciła do wcześniejszej czynności.

- Jak zawsze gdy mam racje - ziewnął i wyszedł zapalić. 

Temari prychnęła była zirytowana. Mamrotała coś niezrozumiale pod nosem i nagle spojrzała na mnie z uśmiechem złośliwego szopa.

-  Masz jajka? 

- Mam, w lodowce są na górnej półce - co ona wykombinowała? 

Wyjęła jajka, znalazła odpowiedniej wielkości garnek i napościła do niego wody. Ugotowała jajka na twardo. Zrobiła pastę jajeczną z makrelą. Natchnienia kulinarnego dostała, bo jeszcze dodatkowo zrobiła małże duszone w winie. Zastanawiałam się po co jej tyle małży jak wcześniej robiłyśmy zakupy. Cały czas uśmiechała się złośliwie coś mamrocąc do siebie. 

Usłyszałam jak otwierają się wejściowe drzwi, wychyliłam się by zobaczyć kto przyszedł. Gaara razem z Kankuro i Hirokim. Czerwonowłosy zaniósł śpiącego synka do jego pokoju. Kankuro zanim przyszedł do kuchni by się przywitać przeszukał dom by znaleźć swojego siostrzeńca. 

- No wiesz co siostra zostawić dziecko śpiące na dywanie? - pokręcił głową gdy wszedł do kuchni. 

- Do Nary miej pretensje on go tam zostawił - burknęła Temari.

- A własnie gdzie mój leniwy szwagier? - rozejrzał się. - Wiedziałem, że kiedyś cie zostawi przez twoją gwałtowność.

Blondynka poczerwieniała ze złości.

- Pali fajki na tarasie - wysyczała. 

Lalkarz się zmieszał.

- No... tego... yyy ... To ja się pójdę przywitać - wybiegł z kuchni.

- Dziady ja im dam - pogroziła pięścią patrząc w miejsce gdzie przed chwilą stał jej brat. 

Podałyśmy jedzeni w jadalni, oczywiście jak to faceci wyciągnęli alkohol i było dość wesoło. Gaara opierał się przed wypiciem ale Kankuro był mocno przekonujący. Temari postawiła tuż przed swoim mężem miskę z pastą jajeczną. Zwabiony zapachem makreli bezmyślnie nałożył sobie ją na talerz. Posmarował nią kromkę chleba. Wziął sporego gryza. Nagle się zakrztusił. Wyglądało to trochę tak jakby się zastanawiał czy ma wypluć czy połknąć to co ma w buzi. Jednak z wielkim trudem połknął i popił sporą ilością wody. 

Spojrzał z wyrzutem na Temari.

- Jajka? Gotowane jajka? - wysapał.  

- Oj, jak mogłam zapomnieć, że nie lubisz - powiedziała to bez cienia skruchy.

- Dobrze wiesz, że nie lubię. Zrobiłaś to specjalnie - burknął.

- Jakby to powiedział ktoś kogo dobrze znam... Upierdliwa jestem - pokazała mu język. 

Temari była straszna jak się wściekła.... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro