Walka z Yoim

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dezaktywowałam technikę i stanęłam wpatrzona w fioletowe oczy. Na mojej twarzy widać było powagę i nienawiść. 

-No proszę proszę... sama [Imię] z Lodowej Pustyni... za jej głowę dużo by dali...- powiedział jakiś facet stojący na środkowym palcu lewej dłoni gigantycznego posągu. 

-Technika Cieniowego Ducha... mało osób wie o jej istnieniu.- skomentowałam patrząc na czarne hologramy.

Było ich siedem, podczas kiedy trzej mężczyzn stało osobiście na kamiennej figurze. Był to blondyn, który walczył z Kazekage, jakaś lalka i zielonowłosy chłopak z kpiącym uśmiechem na twarzy.

-Dużo wiesz [Klan]. Wchodząc tu piszesz się na śmierć, ale wykorzystam to, że tak poczyniłaś.-Jak podejrzewałam, odezwał się ich lider z niesamowitym genjutsu.- Proponuje ci dołączenie do mojej organizacji. 

-Jeśli puścicie Gaarę całego to się zgodzę.-postanowiłam się poświęcić.

-Nie ma takiej...

-Opcji?- zdjęłam maskę kota z bioder i założyłam ją na bok głowy. Ustawiłam się w pozycji gotowej do walki.-To się pieprz.

-Hahaha! Kurwa, niezła jest ta mała!- zaśmiał się jeden z nieznanych.

-Myślisz, że nas pokonasz?

-Nie. Jednak wiem, że dam trochę czasu przyjaciołom. 

-Jak chcesz. Yoim.

Zielonowłosy zeskoczył z palca i stanął naprzeciw mnie.

-Jestem Yoim Ameratu.-ukłonił się teatralnie.- Twój przyszły kat.

Prychnęłam.

-Miło mi.-odparłam z sarkazmem.

Stworzyłam lodową katanę i zaatakowałam jako pierwsza. Przecięłam chłopaka na pół, jednak kiedy się odwróciłam ten był w jednym kawałku. Zdziwiona obroniłam cios z pięści i odskoczyłam robiąc salto w tył.  Wyrzuciłam trzy kunaie. Te jednak przeleciały przez niego jak kamień przez wodospad. Yoim podbiegł do mnie z celem kopnięcia mnie, jednak szybko zablokowałam jego cios , tak samo z resztą jak kilka kolejnych.

-Dobry z taijutsu  to ty nie jesteś.- skomentowałam uderzając go z łokcia w brzuch tak, że ten odleciał na kilka metrów. 

Następnie w ułamku sekundy znalazłam się obok klęczącego mężczyzny, podniosłam nogę do góry i wbiłam go w ziemie robiąc wielki krater. 

Kurz wzniósł się w powietrze  i kiedy pomyślałam, że to już koniec i odwróciłam się tyłem do Ameratu usłyszałam cichy syk i chropotanie. Tak jakby wszystkie połamane kości zaczynały się zrastać. Odwróciłam głowę w tamtym kierunku i w tedy chłopak wyskoczył z dymu, chwycił  mnie za szyje, i przybił do ściany zaczynając dusić.

-Wkurzyłaś mnie kochaniutka.-syknął.- Bo widzisz mnie się nie da przeciąć albo połamać... ale cóż, fajna była zabawa. Szkoda tylko, że tak krótka.

Zacisnął mocniej dłoń. Ja tylko uśmiechnęłam się pewna siebie. 

Zdziwiło go to.

-Wiem o tym od pierwszego ataku.- złapałam go ręką za nadgarstek.- Wszystko zgodnie z planem.

-Co?-spytał przerażony widząc jak od mojej dłoni obtacza go lód i wnika w jego ciało.-AAAAAAAAAAA!-puścił mnie i zrobił parę kroków w tył, jednak jutsu trwało dalej po kolei zamrażając jego organizm.

-Jednak da się ciebie zabić co?- pstryknęłam palcami, a Yoim rozpadł się na małe kawałeczki.


_______________

Kolejny rozdział będzie prawdopodobnie krótki, ale mam nadzieję, że to nie stanowi problemu :).

Podobał wam się rozdział?

Mattane!

~Tsukiko 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro