8. Jaskinia Czerwonego Szermierza

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po około godzinie jazdy zaczęło męczyć mnie poczucie senności. Wiedziałam jednak, że nie mogę pozwolić sobie na sen, gdyż każda chwila dezorientacji mogła skończyć się atakiem. Nie mogłam wykluczyć tego, że jakaś Barwa mogła umożliwiać niewidzialność bądź niebywałą szybkość.

Dlatego mimo zmęczenia pozostawałam czujna.

Zerkałam co chwilę na Nif, czy nie zniknęła z pola widzenia. Dziewczyna już niemalże usypiała, musiałam więc uważać, czy jej koń nie zbaczał drogi wyznaczanej przeze mnie.

Po chwili zauważyłam, że dziewczyna usnęła. Próbowałam ją obudzić, ale okazało się to niemożliwe. Prawdopodobnie mechanizm snu został tak zaprogramowany, żeby łowca nie mógł obudzić ofiary i dezaktywować nietykalności.

Zeszłam z mojego czarnego rumaka i zaczęłam myśleć, w jaki sposób przywiązać konia Nif do mojego.

Po chwili namysłu postanowiłam użyć kawałka materiału, który był ozdobnie przyczepiony do mojego stroju. Odczepiłam go od ubrania i zwiałam w rulon. Nie wiedziałam, czy w ten sposób będzie wytrzymalszy, ale wolałam mieć pewność.

Po chwili męczenia się udało mi się połączyć nasze konie moim prowizorycznym sznurkiem. Niestety musiałam znacznie zwolnić moje poprzednie tempo, aby Nif nie spadła.

Spojrzałam jeszcze raz na mapę. Jeszcze raz wyszukałam górzyste tereny, gdzie jechałyśmy. Podczas decyzji, dokąd mamy zamiar się udać, góry były najlepszą opcją. Były trudno dostępne dla wrogów i pełne jaskiń, w których mogłybyśmy się skryć.

Wyliczyłam, że z moim aktualnym tempem dojazd do pierwszej góry zajmie nam około dwóch godzin, a nawet jeśli tam dojedziemy, nie mamy pewności odnalezienia jaskini bądź innego ukrycia, a co za tym idzie, bezpiecznego miejsca na odpoczynek i sen.

Wróciłam na najkrótszą trasę, z której przez zmęczenie lekko zboczyłam, i odłożyłam mapę. Spojrzałam się w górę, by obejrzeć nocne niebo. Wyglądało naprawdę wspaniale. Zawsze zastanawiałam się, w jaki sposób udało im się to tak pięknie zaprojektować. Wydawało się, jakby ktoś przesysował gwiazdy do tego świata, ubarwiając je na rozmaite kolory.

Po pewnym czasie jazdy, który minął mi naprawdę szybko, zauważyłam, jak zaczęło świtać. Spojrzałam na zegar, dochodziła 6.00.

Zdziwiło mnie to, że po około 3 godzinach jazdy nie dojechałam w miejsce, gdzie miałam dojechać w dwie.

Zerknęłam na mapę. Okazało się, że od ponad godziny jadę złą trasą i kieruję się w inne części gór. Tamte były niższe i nie występowały tak często. Na szczęście były już niecałe 10 minut drogi od nas.

Byłam już niemiłosiernie senna, więc postanowiłam, że spróbuję obudzić Nif jeszcze raz, aby pomogła mi czuwać przy tym końcu trasy.

- Niiif! - jęczałam zaspanym głosem. - Wstaawaaj!

Dziewczyna poruszyła się.

- Aaa... Jeszcze 5 minut... - mruczała.

- Musisz wstać, bo... - Przerwało mi ziewnięcie. - zaraz ja tu usnę!

Nif mruknęła coś niezrozumiale i zaczęła zbierać się do takiej pozycji, w której mogla wygodniej siedzieć na koniu.

- Nif - powiedziałam, niemalże usypiając - jesteśmy głupie.

- Dlaczego tak uważasz?

- Wyruszyłyśmy w wyprawę w środku nocy i teraz każda z nas niemalże usypia. - powiedziałam.

- W sumie masz rację. - powiedziała już trochę mniej zaspanym głosem Nif.

Jednak ja nie miałam już siły dalej ciągnąć rozmowy i usnęłam.

Obudziłam się pod wpływem wołań i trzęsienia przez dziewczynę mojego wykończonego ciała.

- Znalazłam jakąś jaskinię! Idź sprawdź, czy jest tam bezpiecznie!- wolała.

Kiedy zorientowałam się, że właśnie spałam, od razu zerwałam się na równe nogi, mimo zmęczenia.

- Jak mogłam zasnąć na warcie... - powiedziałam. - Przepraszam, Nif.

- Jest dobrze. Przywiązałam twojego konia do mojego w podobny sposób jak ty i cię tu dotargałam. - Dziewczyna wydawała się być dziwnie pogodna. Zaskoczyło mnie to.

- Ile spałam? - pytałam z zaniepokojeniem w głosie.

- Z pół godziny? Gdzieś tyle będzie... To sprawdzisz tą jaskinię czy nie?

Zeszłam z konia i włączyłam panel. Przestałam przywoływać rumaka, który jakby rozpłynął się w powietrzu. Sprawdziłam potem godzinę. Dochodziła siódma.

Prawie godzinę Nif była narażona na ataki z zewnątrz. Myśl o utracie mojej jedynej towarzyszki spowodowała u mnie dreszcze.

Nif, jakakolwiek by dla mnie nie była, jednak przebywała tu ze mną. Nie stchórzyła, mimo że miała okazję.

Odrzuciłam chwilowo te myśli na bok i postanowiłam sprawdzić jaskinię, od której dzieliło nas kilka metrów.

Od razu, gdy tylko weszłam przez próg, ubrany na czerwono chłopak rzucił się na mnie, unieruchamiając mnie. Wyjął miecz z pochwy swoją wolną ręką i natychmiast przystawił mi go do szyi.

- Mika! - słyszałam pisk biegnącej Nif.

- Mika? TA Mika? - zapytał chłopak zaniepokojony.

Znał mnie.

- Skończ to szybko. - mruknęłam pod nosem.

Skoro mnie znał, musiał mnie nienawidzić. Nie było innej opcji.

Jednak jego głos brzmiał dziwnie znajomo... Jakby był jednym z testerów...

Jednak chłopak, zamiast zadać cios mieczem, odłożył go i strzelił mi w twarz z liścia.

- Za co?! - krzyknęłam pretensjonalnie.

- Ogarnij się, idiotko! - powiedział chłopak, specyficznie akcencując "i".

Tylko jedna osoba obrażała mnie w ten sposób.

- Rother?

- No w końcu! - powiedział Rother i zaczął że mnie schodzić.

W tym momencie Nif rzuciła się na chłopaka, przygniatając go do ziemi.

- Zostaw ją! - krzyczała dziewczyna.

Rother zrzucił ją bez najmniejszych oporów, a jej ciało przygniatało teraz mnie.

- Spokój! Nie mam co do niej złych zamiarów. - odrzekł spokojnie chłopak.

- Na pewno nie chcesz jej... - zaczęła Nif.

- Nie, nie zabije mnie - powiedziałam, wygrzebując się spod ciała Nif. - Swoją drogą, nie żeby coś, ale może byś wstała?

- To jak, wchodzicie do Jaskini Czerwonego Szermierza?

Uśmiechnęłam się lekko, gdyż przypomniało mi się kilka głupich sytuacji związanych z betą i Rotherem.

- Tylko mi tu głupawki nie dostań! - Chłopak również się uśmiechnął.

- Nie mam zamiaru ani nastroju - spoważniałam nagle.

Zaczęłam wchodzić do Jaskini, jednakże kiedy tylko przekroczyłam próg, zmęczenie odezwało się, sprawiając, że ległam niczym nieżywa na ziemi.

Ja też padam, jest 2 w nocy, help xD 

Dziś się trochę mniej dzieje... Ale wrócił Rother, którego polubiłam i postanowiłam go tu dać, a co! XD
*odłożyła telefon, momentalnie usypiając*

Okeeej, sprawdzone (po tygodniu, ale sprawdzone), więc ja wyjeżdżam za granicę :P cieszcie się rozdziałem i widzimy się za 9 dni ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro