Dzień Pierwszy - Przygotowania

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miłego czytania, dajcie znać, jak wrażenia 😊

Dzień pierwszy – przygotowania

Harry stał i przeglądał się w lustrze z każdej strony. To nie tak, że przymierzał ten strój po raz pierwszy. Jego siostra miała obsesję, dlatego robiła przymiarki mniej więcej raz na miesiąc, a czym bliżej był dzień ostateczny, jak to lubił nazywać w myślach, tym większy szał ją ogarniał. On był w tym wszystkim pokrzywdzony, stał się ofiarą własnej siostry i nie wiedział, jak mógł się na to zgodzić. Zerknął na swoje nogi, cóż  prezentowały się całkiem nieźle w tym stroju, ale nadal nie czuł się zbyt komfortowo, by pokazać się tak ludziom. 

Wszystko zaczęło się ponad rok temu, kiedy jego szalona siostra wróciła z festiwalu fantastyki i zapragnęła stworzyć jakiś cosplay, bo czuła się idiotycznie w swoich zwykłych ubraniach wśród tylu wystrojonych osób. Tak to przynajmniej określiła. Cóż miał to gdzieś, nie mieszkali razem od kilku lat, owszem widywali się często i mieli bardzo dobry kontakt, ale nie za bardzo interesowało go to, co Gemma ma zamiar robić w wolnym czasie. Dlatego mruknął tylko, że to dobry pomysł i zaczął rozmawiać z mamą, opowiadając jej o najnowszym zleceniu w pracy. Pozwolił Gemms paplać z radością o swojej nowej pasji i ignorował to, co mówiła, wiedział nie od dziś, że siostra ma słomiany zapał i jutro nie będzie już pamiętała o tym, co wygadywała radośnie. Tak przynajmniej sądził. Nie wiedział jeszcze, w jak wielkim był błędzie.

 Zapomniał o tym całym pomyśle, ale pewnego wieczora wpadł do mieszkania siostry z pizzą i zastał ją na kanapie ze wzrokiem wlepionym w ekran telewizora. Czuł się zignorowany, ale z podekscytowanego bełkotu siostry zrozumiał, że zaczynała właśnie oglądać serial, który poleciła jej przyjaciółka i on też koniecznie musi go obejrzeć. Z jej opowieści brzmiało to jak typowe romansidło, więc udawał zniechęconego. Znudzony zajął miejsce obok Gemmy, oglądając pierwszy odcinek w milczeniu. Spędzili razem całą noc oglądając pierwszy sezon, a po powrocie do domu mógł jedynie myśleć o tym, że musi zobaczyć, co wydarzyło się później. Oczywiście nigdy w życiu nie przyznałby się do tego przed Gemmą czy kimkolwiek innym. Obejrzał wszystkie sezony, które były dostępne i z niecierpliwością czekał na kolejne. Poszperał w internecie i dowiedział się, że istnieją książki, na podstawie których nakręcono serial i nie mógł się powstrzymać przed przeczytaniem ich. 

Oczywiście z powieściami nie poszło mu już tak dobrze, jak z serialem. Nigdy nie był tym typem, nie przepadał za czytaniem i nie wstydził się tego. To nie tak, że nie czytał, od czasu do czasu sięgał po jakąś książkę, ale był raczej człowiekiem czynu, lubił tak się nazywać. Zamiast siedzieć i czytać, wolał popracować, stworzyć coś zupełnie nowego. Właśnie dlatego zrezygnował ze studiów. To nie było dla niego, od początku czuł się tam źle, nie pasował do tych ludzi, którzy po pierwsze cenili sobie imprezy, a po drugie ślęczenie w bibliotekach nad podręcznikami. Jego mama nie była może najszczęśliwsza z tego powodu, ale zaakceptowała to, gdy przyniósł jej do domu piękny, odnowiony kredens babci, który był wcześniej w opłakanym stanie, a po jego pracy wyglądał bajecznie. To właśnie kochał, tym uwielbiał się zajmować, drewno było jego miłością. Lubił nazywać się stolarzem, to zawsze kojarzyło mu się z jakimś specjalistą, z kimś, kto zna się świetnie na drewnie i potrafi wyczarować z niego cuda. A on naprawdę to potrafił, nie przechwalał się, ale umiał stworzyć coś pięknego z kawałka drewna i odnowić to, co inne osoby uznałyby za staroć. Miał swoją małą firmę, pracował ze świetnymi dziewczynami, które doskonale znały się na sztuce i obróbce drewna, razem tworzyli najlepszy zespół. Nie był intelektualistą, jak to lubiła przypominać mu Gemma. Musiał przyznać jej rację, był człowiekiem, który potrzebował do życia pracy fizycznej, ruchu, a nie siedzenia na kanapie z książką. Nie miał z tym żadnego problemu, każdy człowiek był inny i stworzony do czegoś zupełnie innego. Jednak udało mu się przeczytać wszystkie książki, które pochłaniał wieczorami po pracy, kiedy leżał już w łóżku, a budzik był ustawiony na godzinę piątą. Był zafascynowany całym tym nowym światem, tą przeszłością, która nieoczekiwanie w książkach potrafiła połączyć się z przyszłością. Zakochał się w tej historii, w bohaterach, był zafascynowany, ale nigdy w życiu nie wpadłby na tak idiotyczny pomysł jak Gemma. Cały czas pamiętał ten dzień, gdy wpadła cała rozpromieniona do warsztatu, w którym pracował. 

Osiem miesięcy wcześniej

Szlifował ręcznie stare krzesło, które odnawiał tego dnia, delektując się ciszą i spokojem. Dziewczyny były na mieście, poszukując na targu staroci jakiejś komody, której będą mogły nadać drugie życie. Nucił pod nosem melodię, która wpadła mu w ucho, gdy jechał do pracy wcześnie rano. Nagle drzwi otworzyły się i do środka w wielkim stylu, jak zwykle, wmaszerowała jego siostra. Harry czasami zastanawiał się, jak Gemma odnajdywała się w pracy biurowej, jeżeli na co dzień była chodzącym chaosem. 

– Mój najdroższy bracie – zaczęła, rzucając płaszcz na podłogę pełną trocin.

– To nie brzmi dobrze – zerknął na nią, ocierając spocone czoło. Podniósł się z klęczek, sapiąc cicho, gdy poczuł ból w nogach, które zesztywniały od zbyt długiego klęczenia. 

– Nie dramatyzuj braciszku, wpadłam z genialnym pomysłem, jeszcze będziesz mi dziękował – kobieta klasnęła radośnie, wskakując na blat obok piły formatowej.

– Błagam uważaj trochę dobrze? Nie chcę, żebyś straciła rękę – na wszelki wypadek odłączył maszynę od prądu, z jego siostrą nigdy nic nie wiadomo. – Z jakim genialnym planem przybyłaś? – bał się tego, co mogła wymyślić Gemma. Jej pomysły zazwyczaj wpędzały go w kłopoty, naprawdę nie potrzebował ich więcej w swoim życiu. 

– Trochę wiary ok.? – brunetka przewróciła oczami, cały czas się uśmiechając. – Posłuchaj Hazz, pamiętasz, jak opowiadałam ci o festiwalu, na którym byłam prawda? I mówiłam o cosplayu, o tych ludziach, którzy mieli cudowne stroje i przygotowywali je cały rok. A później pamiętasz, jak wpadłeś do mnie z winem? – mówiła i mówiła, a on starał się tylko odezwać i przerwać jej monolog.

– Wpadłem z pizzą – zauważył, gdy brała oddech, by po chwili kontynuować rozgorączkowanym głosem.

– Nieistotne – machnęła ręką na jego uwagę, której nie poświęciła nawet chwili. – Oglądaliśmy wtedy razem serial, pamiętasz? I pomyślałam, że chciałabym stworzyć właśnie taki cosplay – klasnęła w dłonie, pisnęła i zeskoczyła z blatu, obracając się dookoła własnej osi. – Czy to nie jest mój najgenialniejszy pomysł? 

– Jest w porządku, ale dlaczego mi to mówisz? Cieszę się, że jesteś szczęśliwa, ale nie musiałaś tutaj przyjeżdżać, żeby o tym powiedzieć, istnieją telefony – był takim naiwnym głupcem, wierząc, że Gemma chciała mu tylko o tym opowiedzieć, ale naprawdę nikt nie mógł go winić. Skąd miał wiedzieć, jaki szatański plan krążył po głowie jego siostry. 

– Głuptasku – podeszła i zmierzwiła jego rozczochrane włosy, tworząc jeszcze większy nieład na jego głowie. – Najważniejszą częścią planu jesteś właśnie ty – wskazała na niego placem, wyglądając jak wiedźma. Teraz wiedział już, że czeka go coś strasznego, Gemma chciała go w coś wplątać, a on nigdy nie potrafił jej odmawiać. – Wiesz, że Clare ma swojego Jamiego prawda? Albo może nie wiesz, bo oglądałeś ten serial ze znudzeniem i skończyłeś na pierwszym sezonie – mówiła do siebie, a on tylko przewracał oczami, bo do cholery, oczywiście, że o tym wiedział, Jamie był cudowny. – Ja będę Clare i każda Clare musi mieć swojego Jamiego, to oczywiste, więc pomyślałam, że ty nim będziesz.

– Będę kim? – popatrzył na nią zdezorientowany, gubiąc się w jej chaotycznych słowach. 

– Jamiem oczywiście! – jej okrzyk sprawił, że podskoczył zaskoczony, po czym skrzywił się. 

– Coś ci się chyba pomyliło, nie mam zamiaru brać udziału w tej farsie – od razu postawił sprawę jasno, nie bawił się w jakieś przebieranki. To była dziecinada, a on był poważnym, dorosłym mężczyzną, nie będzie się przebierał za jakiegoś Szkota. Jeśli jego siostra myślała inaczej, to chyba oszalała. 

– To nie jest farsa, daj spokój, zrzuć tę maskę ponuraka i rozchmurz się. To będzie świetna zabawa, zobaczysz – zapewniała entuzjastycznie, zachowując się tak, jakby zgodził się na jej szalony plan. 

– Gemma nie, wybacz, ale nie zrobię tego. Nie tym razem, nie namówisz mnie – zaprotestował, nim siostra zaczęła go przekonywać. 

– Proszę Hazz, nie mogę pójść w swoim stroju zupełnie sama. Jak będę wtedy wyglądać? Jak ofiara losu, całkowity frajer – prosiła błagalnym tonem. 

– Weź swojego chłopaka, niech on będzie twoim Jamiem. Ja jestem tylko bratem, to byłoby okropne. Zresztą, nie mam rudych włosów, całkowicie nie pasuje do tej postaci – to musiało się udać, wymówka z chłopakiem była doskonała. Nie rozumiał, dlaczego Gemms od razu nie zaproponowała tego swojemu facetowi. Nie przepadał za nim, był zadufanym w sobie palantem, ale kochał Gemmę, więc siedział cicho, jak na porządnego brata przystało. 

– W tym problem, że nie mam już faceta, więc zostałeś mi tylko ty! – krzyknęła nagle bardzo sfrustrowana. Skrzywił się na ten hałas, miał dość histerii siostry. Zresztą skąd miał wiedzieć, że się rozstali, nie zwierzała mu się ze swojego życia uczuciowego. On też tego nie robił, chociaż jego życie uczuciowe w zasadzie nie istniało. 

– Rozstaliście się? Dlaczego? 

– Konflikt interesów, on był sztywnym służbistą bez pasji i radości życia – skwitowała krótko, wzruszając obojętnie ramionami. – Nie rozumiał moich zainteresowań i tego, że po pracy chciałam żyć czymś innym niż praca.

– I odkryłaś to dopiero teraz? – dobrze, może mógł się powstrzymać od złośliwości, ale to pytanie było całkowicie neutralne, był tylko ciekawy. 

– Nie, odkryłam to dawno temu, ale w przeciwieństwie do ciebie lubię przebywać z ludźmi i mieć osobę, do której będę mogła się przytulić – warknęła i cóż, ona była całkowicie złośliwa. Nie rozumiał, jak mogli być rodzeństwem. – A teraz proszę cię Harry, zostań moim Jamiem i spędźmy razem te osiem miesięcy na planowaniu, organizowaniu materiałów i ekscytowaniu się festiwalem. Proszę, proszę, proszę. Chociaż raz w życiu zrób coś dla swojej starszej siostry, nigdy o nic się nie prosiłam, aż do teraz. 

– Mógłbym wymienić co najmniej pięć rzeczy, o które prosiłaś mnie w tym miesiącu – zauważył z małym uśmiechem. Wiedział, że jest na przegranej pozycji i nic nie wskóra. Jego siostra miała siłę przekonywania, a on jak zawsze jej ulegał. Był takim naiwniakiem. Nawet nie starał się walczyć.

– Coś tam sobie wymyśliłeś, daj spokój. To jak będzie? Pomożesz mi? – złożyła dłonie tak, jakby zaraz miała zacząć się modlić i rzuciła mu się na szyję, gdy mruknął przytakująco. – Jesteś najlepszym młodszym bratem na świecie. Wiedziałam, że się zgodzisz, w końcu uwielbiałeś przebierać się w sukienki, kiedy byliśmy dziećmi. 

– Gemma zaraz cofnę zgodę – zagroził, słysząc te ośmieszające go słowa. Nie chciał pamiętać tamtych czasów, gdy Gemma zrobiła sobie z niego lalkę, którą mogła przebierać do woli. 

– Dobrze już dobrze, nie denerwuj się – poklepała go po policzku. – Bardzo ci dziękuję, jesteś kochany Hazz – cmoknęła go mocno, udając, że nie widzi, jak się krzywi. 

– Nie podlizuj się i tak nie wierzę w ani jedno twoje słowo – potarł policzek dramatycznym gestem, odsuwając się od siostry. – Teraz idź sobie, jestem w pracy, a ty przeszkadzasz. 

– Jasne, już mnie nie ma. Wpadnij do mnie w weekend, to pojedziemy kupić materiały.

– Materiały? – zmarszczył brwi, a pionowa zmarszczka pojawiła się na jego czole.

– Będziesz miał najpiękniejszy kilt na świecie – powiedziała śpiewająco i wybiegła z warsztatu, nim mógłby zareagować. 

– W co ja najlepszego się wpakowałem? – wymamrotał sam do siebie. Nie miał pojęcia, o co chodzi w tym całym cosplayu, ale musiał się dowiedzieć, nim Gemma wpakuje go w coś żenującego i całe miasto się o tym dowie. 

Tak właśnie zgodził się na udział w Festiwalu Fantastyki i przebranie się za Szkota. Na samą myśl o wyjściu do ludzi ubranym w ten sposób, czuł przerażenie i panikę, ale obiecał to Gemmie, a naprawdę zawsze dotrzymywał danego słowa. Jeszcze raz obejrzał się w lustrze, nie wyglądał tak źle. 

– Dobrze, że Gemma nie zaczęła oglądać jakiegoś gorszego serialu – westchnął i wyszedł z mieszkania, udając, że ma na sobie spodnie i wygląda tak normalnie, jak zwykle. 

***

Louis wpadł do mieszkania, rzucając w kąt torbę. Kochał swoją pracę, ale czasami chciałby wziąć dzień wolnego wtedy, kiedy był mu potrzebny, bez błagania i proszenia. Gdyby mógł mieć ten jeden, jedyny wolny dzień z pewnością byłby już ubrany i gotowy do wyjścia. Może spacerowałby już po halach festiwalowych, napawając się tą wyjątkową atmosferą, którą kochał najbardziej na świecie. Od progu usłyszał gwar i śmiechy dochodzące z salonu. Oczywiście jego przyjaciele bawili się już w najlepsze, czasami zazdrościł tym dziwakom. Wszedł do pokoju i zagwizdał z uznaniem.

– Panowie, wyglądacie naprawdę… – zamilkł, przyglądając się im z zachwytem wymalowanym na twarzy – zacnie. Jestem z was dumny. 

– Nie rozczulaj się tak Tommo, bo zaraz się popłaczesz, a może powinienem powiedzieć już Tommy – Liam przewrócił oczami i podszedł do przyjaciela, klepiąc go po plecach. – A teraz ubieraj się stary, bo nie mamy za dużo czasu do wyjścia. 

– Cieszcie się, że zdążyłem pójść do fryzjera wczoraj, nie wiem, co zrobiłbym dzisiaj z moim włosami – zaczął zrzucać z siebie ubrania, przyjmując od Nialla białą koszulę z okrągłym kołnierzykiem, którą mu podał. – Dzięki i naprawdę was przepraszam, że tak wyszło z moją pracą.

– Spoko stary, wszyscy wiemy, że w tej twojej szkole nie masz najłatwiej – Niall posłał pocieszający uśmiech, który jak zwykle poprawił mu nastrój. Kto jak kto, ale Horan potrafił wywoływać uśmiech na twarzy. – Dobrze, że dzisiaj nie jest zbyt ciepło, inaczej zapocilibyśmy się w naszych strojach – stwierdził Irlandczyk, obserwując jak Louis nakłada na siebie kolejne elementy stroju, eleganckie wełniane spodnie, kamizelkę i marynarkę. 

– Ubierasz się błyskawicznie, ile razy przymierzałeś ten strój przed lustrem? – Liam obserwował go uważnie, kryjąc swój śmiech.

– Cóż kilka, a może kilkanaście – przyznał szatyn radosnym tonem. – Przynajmniej mam wprawę. A teraz ostatnie drobiazgi – pochylił się zawiązując sprawnie sznurówki wysokich za kostkę, eleganckich, ciemnych butów. Zarzucił na ramiona tweedowy, czarny płaszcz, na który odkładał pieniądze przez cały rok. 

– Lou twoje buty są tak błyszczące, że mógłbym się w nich przejrzeć – zauważył z podziwem Niall, zerkając na swoje niezbyt czyste. 

– Pastowałem je cały wczorajszy wieczór, miałem dość zapachu pasty do butów – szatyn zaśmiał się, widząc minę przyjaciela. – A teraz podaj mi proszę zegarek – wyciągnął dłoń w stronę Horana, który niemal z czcią podał mu złoty zegarek kieszonkowy, który Louis sprawnie założył i wsunął do kieszeni. – Prawie idealnie – ocenił, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Zaczynał czuć tę ekscytację i radość, która dopadała go co roku. Podczas lekcji z trudem mógł wysiedzieć za biurkiem, spacerował po klasie i próbował się skupić, by nie pomylić dat i historii, które opowiadał, ale dzieci widziały, że coś jest na rzeczy. 

– Prawie? Stary jak dla mnie wyglądasz jak prawdziwy gangster, jak Thomas Shelby – podziw w głosie Nialla, zawsze rozczulał Louisa, który roześmiał się głośno, ale nie miał zamiaru spocząć na laurach. 

– Jeszcze kaszkiet, mam nadzieję, że nie zapomnieliście swoich – obejrzał się przez ramię na przyjaciół, którzy przewrócili oczami na groźbę w jego głosie i założyli nakrycia głowy. – Wyglądacie pięknie panowie, czysta elegancja i wyczucie smaku. 

– Mam nadzieję, że jakaś panna pomyśli to samo, kiedy na mnie spojrzy – Horan mrugnął zalotnie okiem do swojego odbicia w lustrze, po czym zarechotał głośno.

– Jeżeli nie zaczniesz się śmiać w ten sposób, to może jest dla ciebie nadzieja – stwierdził Tomlinson ze swoją słynną uszczypliwością. 

– Jak zawsze wspierający i troskliwy, łap.

– Dzięki – złapał czarne, skórzane rękawiczki i gwizdnął głośno, obracając się dookoła – panowie czas podbić miasto. 

Obserwował, jak przyjaciele poprawiają swoje stroje. Wyglądali naprawdę dobrze, z roku na rok ich stroje stawały się coraz bardziej profesjonalne. Cała zabawa z cosplayem zaczęła się od jego mamy. Oczywiście, uczestniczyli w festiwalach przez wiele lat, jako dzieciaki interesowały ich gry, Niall spędzał wszystkie festiwalowe dni grając z innymi komputerowymi maniakami, później przerzucili się na planszówki, które podbiły ich serca. W między czasie toczyli też wojny, jakimi bohaterami z Harry’ego Pottera są. Niall i Louis pobili się kilka razy o to, kto ma prawo być Draco Malfoyem, ostatecznie rezygnując z przebrania się za ukochanych bohaterów książek.  Z czasem Louisa coraz bardziej interesowały profesjonalne prelekcje, z których mógł dowiedzieć się wielu interesujących i intrygujących informacji, a Niall zrozumiał, że nic tak nie działa na dziewczyny jak taniec, więc zaczął popisywać się swoim irlandzkim urokiem na zajęciach tanecznych, pokazując znajomość skomplikowanych układów bretońskich tańców. Tak mijały lata, aż w końcu Jay powiedziała, że może wykorzystaliby swoją serialową manię oraz dziwaczną wieloletnią przyjaźń i wybrali się na festiwal w jakiś odpowiednich, dopracowanych strojach. Nie musieli się zbyt długo zastanawiać, Peaky Blinders to była jedyna właściwa odpowiedź. Zresztą w tym samym czasie Lou skończył studia i nagle ze studenta Lou stał się nauczycielem, panem Tomlinsonem i wszystko zaczęło do siebie doskonale pasować. 

Kiedyś czuł się głupio, gdy na festiwalu spotykał swoich uczniów, a oni witali go donośnym dzień dobry, ale po czasie zrozumiał, że to świetne, a te dzieciaki biegające w strojach rodem z Hogwartu miały jakieś wartościowe pasje i spędzały swój wolny czas w świetny sposób, który jak najbardziej pochwalał i szanował. Teraz z uśmiechem reagował na każde przywitanie i z niektórymi ulubieńcami rozprawiał o festiwalu na wiele tygodni przed rozpoczęciem wydarzenia. 

– Mam nadzieję, że Zayn będzie na nas czekał na miejscu – zaczął, wychodząc za przyjaciółmi z mieszkania. – Nie mam pojęcia, dlaczego nie chciał się z nami spotkać tutaj, tak jak zawsze – wiedział, że marudzi, ale dla niego to miało znaczenie. 

Co roku spotykali się u niego, ubierali w wyjściowe stroje i maszerowali dumnie przez ulice miasta, ciesząc się z zainteresowanych spojrzeń, które przyciągali. Wiedział, że dużo osób nie rozumie tej ich pasji, miłości to fantastycznego świata, ale przestał się tym przejmować. Te radosne festiwalowe dni dawały mu siłę i energię do działania na kolejne miesiące. Opinie innych ludzi mało go obchodziły. 

– Na pewno będzie. Co innego miałby robić? – stwierdził radośnie Niall, uśmiechając się do nastolatek, które zachichotały na jego widok. 

– Przestań podrywać dziewczęta, które są w wieku moich uczennic – zganił go uderzeniem w tył głowy. – Znajdź sobie w końcu kogoś w swoim wieku.

– Najlepiej tak samo szurniętą jak ty – dodał złośliwie Liam, wybuchając śmiechem na widok oburzonej miny Horana, który chyba zapowietrzył się z emocji, ponieważ nie mógł wydobyć z siebie słowa.

– Zobaczymy, kto będzie się śmiał najgłośniej, kiedy spotkamy się z Zaynem – stwierdził po chwili Irlandczyk, wsuwając dłonie do kieszeni, uśmiechając się przy tym zuchwale i pewnie. 

– Co masz na myśli? – Louis zatrzymał się nagle w miejscu. – Nawet mnie nie denerwuj Niall, gadaj, jeśli coś wiesz.

– Sam zobaczysz, już nie mogę się doczekać – Horan szedł zadowolony, gwiżdżąc pod nosem jakąś melodię, którą znał tylko on sam. 

Louis wpatrywał się w jego oddalające plecy, marszcząc czoło, analizując słowa, które usłyszał. Nie podobało mu się to wszystko, od początku wyczuwał jakiś podstęp, gdy Zayn powiedział, że spotkają się na miejscu, ale teraz czuł się naprawdę zaniepokojony. Powinien o wszystkim wiedzieć, tajemnice były czymś, co nie powinno mieć miejsca w ich małej grupce, a jeśli już, to on powinien znać je wszystkie. Poprawił kołnierz płaszcza i dołączył do przyjaciół, nie odzywając się już ani słowem. Zastanawiał się, jak bardzo zdenerwuje go Zayn i to, co wymyślił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro