16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wybrałem późną noc, gdy wracał już do domu. Był pijany, co nie było bez znaczenia i miało decydujący wpływ na wybranie przeze mnie właśnie tej chwili.
Szedł sam przez park, jeszcze tylko kilka minut i będzie w domu. Jeśli chcesz to zrobić, zrób teraz - pomyślałem.
Zeskoczyłem z dachu (nabyłem kilka ciekawych umiejętności od czasów, gdy byłem tylko zwykłym szaraczkiem) i zaczaiłem się w odpowiednim miejscu.
A potem po prostu stanąłem mu na drodze. Wcześniej oczywiście upewniłem się, że nikt nas nie podejrzy i nie podsłucha. Ulica i park były puste.
Tak więc stanąłem na alejce wzdłuż której szedł. Mógł zwolnić i skręcić, albo zawrócić. On jednak szedł dalej w moją stronę. Gdy był już dość blisko, dostrzegłem że się uśmiecha.
-Nie mam przy sobie kasy, a telefon mam chujowy. Poza tym jeśli jesteś sam, to ostrzegam że nieźle się bije.
Musiałem wybuchnąć śmiechem.
-Nie chcę od ciebie niczego. No, prawie. Chcę pogadać.
-O czym?
-O tobie.
Stanąłem o krok bliżej niego. .
-Ale masz dziwne oczy... - stwierdził.
-Dziwne?
-Zielone. I jakby...świecą. Tak lekko, ale jednak. Chyba za dużo wychlałem - uznał.
-Bardzo możliwe.
Położyłem miękko palce na jego policzku. Odskoczył do tyłu, speszony.
-Stary, ja jestem hetero - zapewnił gorączkowo.
Raz jeszcze podszedłem do niego i znowu dotknąłem młodej twarzy.Tym razem wytrzymał dotyk.
-Jesteś jak skarb - szepnąłem. Nie odpowiedział, bo był już mój. Nie mógł odmówić jadowitej zieleni oczu, w które spojrzał.
Wtuliłem się w niego i poczułem zapach strachu zmieszanego z podnieceniem. Nie mógł się obronić. To on był w tym duecie zwierzyną, a ja myśliwym.
-Co ty...mi zrobiłeś? - zapytał, przełamując otępienie.
Uśmiechnąłem się jeszcze raz.
-Od pierwszej chwili, gdy cię zobaczyłem, marzę o tobie - wyznałem i położyłem rekę na jego brzuchu.
-Spierdalaj! - warknął i odtrącił ją.
Był silny. A może to ja nie opanowałem jeszcze swoich umiejętności tak, jak Zły, który potrafił uwieść każdego.
-Wiem, że masz dziewczynę - powiedział mu spokojnie, a on słuchał - Wiem, że ci z nią dobrze. Całujesz ją tak jak facet całuje kobietę, też fajnie. Lubicie się przytulać i czule rozmawiać, świetnie. Ale widzę twoje spojrzenia posyłane niektórym kolesiom. Widzę w nich tęsknotę. Pragnienie. Zaprzeczysz?
Milczał, coraz bardziej zdziwiony.
-Nikomu nie powiem. To sprawa między mną i tobą, reszta się nie liczy - kilka słów i znowu stałem tuż przed nim.
-Kim ty jesteś? - zapytał cicho.
-Nie wiem - odparłem szczerze - Może ty pomożesz mi to odkryć.
Pocałowałem go delikatnie, najczulej jak tylko potrafiłem. Jedyny dotyk jaki nas połaczył to ledwie wyczuwalne muśnięcie warg, a i tak moje ciało i umysł zapłonęły. Właśnie spełniało się marzenie.
-To ty za mną łazisz od paru dni - zgadł - Czułem, że ktoś mnie śledzi, czy coś...
-Idź do domu - nakazałem - Matka znowu się na ciebie wścieknie, tak jak wczoraj po tym spóźnieniu.
-Skąd wiesz? - zdziwił się.
-Wiem o tobie wszystko - powiedziałem.
Nie mówił już nic, ruszył do domu, co chwila odwracając się i spoglądając na mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro