cz. II rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ognisko nie należało do udanych. Ponurej atmosfery po kłótni nie zdołał wymazać ani buchający ogień, ani spożyta wódka. Zebrani w kole obozowicze patrzyli tępo w płomień, błądząc myślami gdzieś daleko. Tomek zaraz po indydencie wrócił do namiotu, chwilę po nim Krzysiek. Magda siedziała obok Patrycji i pocieszały się nawzajem.
-Ku**a - warknął Fabian, odrywając od ust pustą butelkę.
-Wódka się skończyła - dodał, walcząc z drętwotą języka.
-I dobrze, tobie już wystarczy - odparła beznamiętnie Magda. Blask płomieni odbijał się w jej czerwonych od płaczu oczach.
-Etam. Jestem trzeźwy, no prawie. Ale myśle normalnie! - bronił się 'prawie trzeźwy' Fabian.
-Nie no, ziom, ona ma rację. Styka ci - poparł Kamil - Chyba że twoim założeniem było zaliczyć zgona?
-Nie, nie było - odpowiedział Fabian po dłuższym zastanowieniu.
Znowu zapadła cisza. Przerwał ją głuchy huk pustej butelki lądującej w trawie.
-Dobra, chłopcy, idziemy już do namiotu. Zimno tu, poza tym impreza trochę padła - oznajmiła Patrycja i zgodnie z jej słowami, odeszły.
-No...to zostaliśmy sami. Męskie grono - ucieszył się Fabian.
-My z Dominikiem też zaraz spadamy - oznajmił Rafał, ku uciesze swojego partnera. Dominik czuł się w tym gronie bardzo nieswojo.
-Zostaaańcie, we czterech fajnie, to akurat dwie parki. Fabian ładnie prosiii, Fabian będzie grzeczny.
Coś takiego było w jego tonie, że obecni roześmiali się szczerze po raz pierwszy tej nocy.
-No - znowu zaczął Fabian - To opowiedzcie coś o sobie, to ja też wam powiem.
-A to co, noc zwierzeń? Szczeniackie jak diabli - uciął Rafał.
-Noo, ale my po wódce i w ogóle. Baby poszły, można pogadać po męsku. Bez urazy panowie. Kamil opowiesz coś, jakiś sekrecik?
Chlopak uśmiechnął się lekko, spojrzał w ogień, a potem wyciągnął nie wiedzieć skąd, pełniutką butelkę wódki.
-Na sucho się nie da - odparł niewinnym tonem.
Po upiciu kilku łyków prosto z gwinta, zaczął swój wywód.
-Jest na osiedlu taka Anka, fajna dupa. Fabian ją zna - mówił. Fabian potrząsnął energicznie głową na potwierdzenie - Kiedyś się upiła na osiemnastce u kumpeli i spotkałem ją w nocy jak wyprowadzałem psa - ciągnął.
-No, robi się ciekawie - ucieszył się Rafał.
-Cicho, bo nie opowiem końcówki!
-Ok, mów, mów.
-No to zagadała do mnie o fajki. Dałem jej jedną i powiedziała że jestem kochany i że zawsze mnie lubiła i jej sie podobam. Myśle sobie, pijana jak bela, odstawie ją do domu i heja. Ale ona nie. Mówiła, że nie może wrócić w tym stanie, bo stary ją zabije. Poszliśmy do parku i usiedliśmy na ławce, a ona zaczęła mi opowiadac historię swojego życia. Zanim doszła do czasów gimnazjum, już się lizaliśmy. Trochę głupio mi było z taką pijaną, ale pomyślałem że i tak nie będzie pamiętała, a smutno było dziewczynie...
-Ruchnąłeś ją? - spytał rozentuzjazmowany Rafał.
-Ku**a, za kogo ty mnie masz? Pewnie, że tak....w krzakach...
Nie zdążył dokończyć opowieści, bo podniósł się ogólny ryk.
Przyszła kolej na Rafała, który opowiedział historię swojej pierwszej miłości z podstawówki. Butelka wędrowałą z rąk do rąk aż była niemal pusta.
-Twoja kolej - nakazał Fabian, zwracając się do Dominika.
Tamten wahał się kilka chwil.
-Rafał, powiedzieć im?
Rafał, równie mocno wcięty, co reszta, kiwnął głową.
-Dobra. Moje będzie bardzo krótkie, ok?
-Mów, ziom - ponaglił Kamil. Usiłował właśnie trafić płomieniem zapalniczki na trzymany w ustach papieros.
-No to... jesteśmy z Rafałem razem.
-Znaczy, przyjechaliście tu razem, wiem - odparł Kamil. Udało mu się odpalić i zaciągnął się z ulgą.
-Nie, on jest moim chłopakiem. A ja jego.
-Pierdolisz - skomentował krótko Kamil
-Naprawdę - poparł Rafał.
-Jesteście gejami? Wy dwaj?
-Tak.
-Niemożliwe, przecież was znam!
-Są - potwierdził Fabian.
-A ty skąd wiesz?
-Widziałem ich jak się całują.
-Tak? To przyliżcie się teraz.
Rafał i Dominik bez wahania przylgnęli do siebie.
-Dobra, dobra, styka! - przerwał im Kamil- Ja pier**e, wy tak serio! - cieszył się jak dziecko.
-Mówiłem - dodał Fabian.
-Ale wy w ogóle... nigdy bym nie powiedział! Po prostu szok! I co, wy się ruchacie i robicie sobie lody?
-Dżentelmen nie pyta o takie rzeczy - skarcił Rafał.
-Na szczęście nie jestem dżentelmenem - odparł Kamil
-A.. no fakt. Tak, uprawiamy seks. I chyba idziemy, co nie Dominik? Pouprawiamy sobie trochę seksu w namiocie.
-Jestem za, chodź.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro