cz. II rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

To była pogodna noc. Niebo było bezchmurne, a księżyc świecił mocno. Zbliżała się pełnia.
Fabian stał na małym mostku, oparty o poręcz i dopijał piwo. Rozglądał się wciąż, jakby pragnąc zapamiętać tą chwilę jak najlepiej. W rzeczywistości wiedział, że nie zapamięta prawie nic, był zbyt pijany.
Jakiś cudem zdołał odnaleźć słuchawki i założyć je. Słuchał właśnie 'Dido - Here with me', kiedy przyszedł Kamil. Z żalem wyłączył muzykę.
-Budzę się, a ciebie nie ma w namiocie - powiedział. Nie doczekał się odpowiedzi.
-Trochę przetrzeźwiałem, ale ty się dobijasz, tak?
Znowu cisza.
Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale zrezygnował.
Stali tak obaj, oparci o barierkę drewnianego mostku i usiłowali wzajemnie odgadnąć swoje myśli. Właściwie to Fabian wiedział, co myśli Kamil i spodziewał się pytania.
-Nie opowiedziałeś swojej historii - stwierdził w końcu chłopak.
-Zabrzmiało jak w jakimś filmie. 'Nie opowiedziałes swojej historii'. Swojej historii, co to w ogóle za zwrot? Kamil jesteś studentem i gadasz jak gimnazjalista.
-No i chuj z tym, opowiedz mi teraz.
-Jasne. A pod koniec się poryczę, ty mnie przytulisz i będzie słodko i romantycznie.
-Nie jesteś gejem.
-Nie jestem, Kamilku. Nie jestem...
-Ja tak. - powiedział Kamil, jakby chcąc rozwiać ewentualne wątpliwości.
- Czekaj co ty gadasz ?
- Gdy była burza milenium.. - Kamil zawahał się trochę.
- Nie chcesz nie musisz mówić .
- poznałem chłopaka w tramwaju. Zabawiliśmy się i wtedy poznałem Szefa. Był on najbardziej wyrozumiały i najbardziej uroczy facet jakiego poznałem.
- Gdzie on teraz jest ?
- Odszedł.
Znowu pogrążyli się w milczeniu. Fabian nie wiedział co powiedzieć, ale rozumiał stan przyjaciela. Po takiej ilości alkoholu Fabian bywał...dziwny.
-Jesteś cholernie skryty - przełamał się w końcu Kamil - Znamy się od lat, a ja właściwie niewiele o tobie wiem. Nigdy nie mówisz co myślisz. I nigdy nie miałeś dziewczyny. Coś jest nie tak, prawda?
-Trochę - odparł w końcu Fabian. Powiedział to cicho i z wysiłkiem.
-Możesz mi powiedzieć.
-Ku**a, Kamil , znowu tekst jak w filmie - teraz głos Fabiana był pełen bólu.
-Gadaj do cholery.
I wtedy coś pękło w Fabianie. Pierwszy raz od lat, trzymane w środku, tłumione bezlitośnie przez tak długi czas, miało się uwolnić.
-Jestem pijany, wiem. Raczej zajebany, totalnie, wiem. Ale to co mówię, mam w głowie cały czas, każdego dnia, bez przerwy. To nie tak, że odbija mi po pijaku, dobra? I znowu będziesz musiał słuchać czyjejś historii życia, chce ci się?
-W porządku, mów.
-Odkąd pamiętam, zawsze było źle. W podstawówce mnie nie lubili, bo byłem niski i nie lubiłem się naśmiewać z takiego jednego chłopaka, z którego śmiali się inni. Ja nie chciałem, więc sam stałem się ofiarą. I tak przez kilka lat. A potem w gimnazjum byłem już zjebany i bałem się ludzi. Wtedy było najgorzej, najgorzej odkąd pamiętam. Nienawidziłem tej szkoły, uciekałem i robiłem co mogę, żeby tam nie iść. Albo się śmiali, albo olewali. Jeden czasem mnie bił. Ku**a, starczy. Żałosne, jednak się schlałem.
-Nie, mów Fabian.
-Na pewno chcesz? To pierdoły.
-Chcę.
-Dobra, to po gimnazjum się zmieniłem. Zacząłem się ubierać fajniej, zerwałem kontakty z tymi, którzy mnie nie lubili, udawałem kogoś innego, pewnego siebie, znalazłem nowych kumpli, poznałem Ciebie. No i w liceum byłem duszą towarzystwa. Wystarczyło udawać, a to było łatwe, cholernie łatwe. I mnie lubili, bo byłem twardy, mądry, ironiczny, ładny, a jak jeden gość w pierwszej klasie mnie zbluzgał, to dostał w ryj. I już byłem lubiany. Ludzie to chuje, naprawdę - Fabian urwał, jakby nie wiedząc co powiedzieć dalej - Ale to i tak tylko udawanie. W środku nadal jestem chyba tym małym, wystraszonym gnojem. Umiem udawać i w ogóle, ale się boję. Naprawdę się boję...
-Wiem, że się boisz. To czuć. Nie wiem czemu, ale tak jest. Chyba znam cię trochę lepiej, niż inni.
-Bo znasz. Przy tobie czuję się dobrze, bezpiecznie. Głupie, nie?
-Nie, Fabian. Jesteśmy kumplami, trzymamy się razem.
-Tak, ale ku**a ty nie masz zjebanego łba i nie potrzebujesz mnie, żeby nie zwariować.
-Zdziwiłbyś się, ile razy mi pomogłeś swoją obecnością, Fabi.
-Ja tobie?
-Tak.
-Na przykład?
-No nie wiem. Pomogłeś mi poderwać Jolke, pamiętasz?
Fabian zaśmiał się krótko.
-To było łatwe, poza tym i tak wam nie wyszło.
-Nie wyszło, ale seksik był - ucieszył się Kamil - Ty jesteś prawiczkiem? - spytał jeszcze.
-Nie. Bez przesady, jestem żałosny ale nie aż tak.
-Ale z dziewczyną, czy z chłopakiem?
-Z dziewczyną Kamilu. Daj spokój.
-I jak było?
-Fajnie, powtórzyłem kilka razy.
-A nie chciałbyś z chłopakiem?
-Nie, a ty?
-ekhm.
-Sory zapomniałem.Ale Kamil, mogę coś powiedzieć? Tylko nie obraź się i nie daj mi w mordę i nie miej mnie za ciotę, co?
-Wal.
-Przytuliłbym się...
-Do mnie?
-No. To gejowskie, ja wiem, ale chcę. Tak tylko, nic więcej.
-Dobra, chodź.
-Nie, nie tu. W namiocie, przed snem. I nie mów nikomu.
-Okej.
-Masz mnie za ciotę?
-Nie. Znam cię, jesteś twardy, tylko masz problem.
-Zjebany łeb, a nie problem.
-Też - zgodził się Kamil i w jakiś sposób rozbawiło ich to.
Wrócili do namiotu.

Świat spał.
W okolicy wsi, zaraz przy niewielkiej, ale bystrej rzece wyrastała kępka starych drzew. Między nimi rozbito kilka namiotów, dogasało ognisko.
W pierwszym namiocie spały w jednym śpiworze, przytulone do siebie dwie dziewczyny.
W drugim Tomek, śniący o czymś przyjemnym i Krzyś, który długo nie mógł zasnąć. Zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę nikogo nie obchodzi. Nikogo prócz Patrycji, ale związki nie trwają wiecznie.
W trzecim namiocie pogrązeni we śnie Rafał i Dominik leżeli odwróceni do siebie plecami. Zasypiali wtuleni, ale budzili się zawsze w ten sposób. Psychologia miała na ten temat coś do powiedzenia, ale kto by się przejmował.
W ostatnim namiocie Kamil. Walczył z myślami i dziwną mieszanką wstydu i podniecenia. Leżał za Fabianem, obejmując go w pasie. Nigdy wcześniej nie dotykał w ten sposób nie dotykał przyjaciela, ale było w tym coś, co nie pozwalało mu odsunąć się od ciepłego ciała przyjaciela. Brakowalo mu tego po stracie Szefa. Snil o nim po nocach.przy Fabianie zapomniał o nim. Czy zakochał się w swoim najlepszym kumplu ? Szybko odgonił te myśli wiedząc ,że jest on hetero. Poza tym cieszyło go, że mógł dać Fabianowi choć tyle. A może aż tyle? Dobrze czuć się potrzebnym. Właściwie to nigdy nie było mu lepiej. Nie czuł się tak u boku żadnej ze swoich dziewczyn ani przebywając z kumplami. Lecz przy swoim chłopaku czuł się jak w niebie. Fabian go zastępuje.
Tu i teraz był komuś bardzo potrzebny i choć mógł uciec, nie zrobił tego. Coś nowego otworzyło się w jego życiu i powitał to z radością, ale i niepokojem.
Sen, jak zwykle, nadszedł niespodziewanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro