|Rozdział dziesiąty|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dwudziestolatek odwrócił się i niemal zemdlał z wrażenia.

– Namjoon? – zdziwionym wzrokiem ilustrował dawnego przyjaciela. – Co ty tu robisz? – uśmiechnął się szeroko, zaraz wpadając w ramiona starszego.

– Jestem w... sprawach służbowych – zaśmiał się, klepiąc czarnowłosego po plecach. – Mógłbym się u ciebie zatrzymać na jakieś pięć dni? – spytał z nadzieją.

Chłopak namyślił się. Nie widział Kima bardzo długo, ale dalej utrzymywali kontakt przez internet, przynajmniej pisali niby rzadko, ale chociaż coś. Postanowił się zgodzić, gdyż Joon wiele razy pomagał mu w trudniejszych chwilach.

– Jasne – otworzył drzwi prowadzące do środka i wpuścił 24-latka.

Chłopcy pojechali windą do góry i szybko znaleźli się w środku mieszkania Jimina i Jungkooka.

– Zajmujesz mój pokój, bo nie bardzo sądzę, by Jeongguk chciał, byś ty spał u niego – oznajmił z grymasem na twarzy. Wiedział, jak bardzo chłopcy za sobą nie przepadają.

– A to go nie ma? – zdziwił się, jednak młodszy mógł wyczuć w jego głosie garstkę podekscytowania.

– Poleciał do Japonii – odpowiedział krótko, woląc nie drążyć tematu. – Napijesz się czegoś?

– Kawy, jakbyś mógł – poprosił z serdecznym uśmiechem. Zdaniem młodszego, blondyn zachowywał się co najmniej dziwnie i coś mu nie pasowało...

Kiwnął głową i poszedł do kuchni, aby przygotować ciepły napój dla gościa. Sobie nalał zwykłej wody niegazowanej.

Oparł się o blat i zaczął rozmyślać nad tym, czy rzeczywiście zrobił dobrze pozwalając spać u siebie kumplowi. W prawdzie znali się długo i nie miał powodu, by mu nie ufać, ale coś go dręczyło, tylko nie bardzo wiedział co.

Przemyślenia zostały przerwane głośnym hukiem dochodzącym z salonu. Zdezorientowany Jimin szybko tam pobiegł i zastał Namjoona przy dużym aniołku, który stał w rogu pokoju. Właśnie, stał. Teraz zostały jego resztki.

– Hyung... coś ty zrobił? – złapał się za głowę i szybko podbiegł do pozostałości po ozdobie. – To prezent od mamy Jungkooka... – zrozpaczony starał się zebrać wszystkie kawałki szkła.

– Przepraszam... chciałem się rozejrzeć i przypadkiem zahaczyłem o niego – wyjaśnił niepewnie.

– Ech... nie wiem, jak ja mu się z tego wytłumaczę... – wymamrotał do siebie. – Lepiej usiądź na kanapie i nic nie rób, bo jeszcze mi telewizor rozjebiesz.

Wyższy zaśmiał się zakłopotany i zrobił to, co właściciel domu mu kazał.

Koreańczyk z bólem wyrzucał kawałki aniołka. Jeon nie widywał się często ze swoją mamą, dlatego figura była dla niego ważna, a teraz tak po prostu ląduje w śmietniku...

Zalał wodę na kawę i zabrał kubek napełniony nią do salonu, gdzie czekał jasnowłosy.

– Co cię dokładniej sprowadza do mojego miasta? – zapytał zainteresowany.

– Wiesz, mam ważne sesje i wybiegi – odpowiedział, mieszając ciepłą ciecz łyżeczką. – Będę tu dobre dwa tygodnie, ale pomyślałem, że dobrze będzie spędzić trochę czasu z przyjacielem – podkreślił dziwnie ostatnie słowo i powrócił do wpatrywania się w naczynie.

– Nadal jesteś modelem? – Park nieco się zdziwił, gdyż Instagram Kima już nie był przez niego pielęgnowany jak kiedyś, a gazety w których zazwyczaj bywał na pierwszych stronach, nie wspominały o nim ani trochę. Na bilbordach również nie bywała jego postura, a telewizja milczała od dłuższego czasu.

– Um... nie - sprawdził, czy jego kawa jest zdolna do picia. – Teraz to inna robota, ale nieważne... pogadajmy o tobie. Masz kogoś? Gdzie pracujesz? – wyprostował się i zaczął rozbierać wzrokiem młodszego.

– Na razie trzymam się losowych panienek na jedną noc, ale chyba niedługo z tym skończę i znajdę kogoś na poważnie... pracuję od piętnastej do trzeciej nad ranem w klubie, jako barman, a o późniejszych porach, ochroniarz – skrzywił się lekko na wspomnienie o pracy. W tygodniu bywał tam cztery razy, ale to w zupełności wystarczyło, by znienawidził zawód. Chciał szukać czegoś innego, jednakże nie miał pomysłów, chęci, lub doświadczenia.

– Rozumiem... dobrze płacą chociaż? – typowy Namjoon. Zawsze mu w głowie były pieniądze.

– Całkiem, całkiem - stwierdził. – Wiesz co, muszę popracować przy komputerze. Pooglądaj telewizję, czy coś – poradził i szybko opuścił pomieszczenie.

Zamknął drzwi od swojego pokoju i zasiadł na wygodnym fotelu. Odpalił laptopa i czekał, aż całkowicie się włączy. W międzyczasie sprawdził social media.  Nic ciekawego. Kilkaset osób skomentowało jego wspólne zdjęcie z Jungkookiem, kilka tysięcy ludzi skomentowało ich filmik na YouTube... spojrzał przelotnie na godzinę i dopadło go niemałe zdziwienie. Już była osiemnasta?

Odłożył urządzenie i zabrał się za odpowiadanie na wiadomości od widzów. W końcu powinien o nich dbać, nie? Dużo razy uśmiechnął się do siebie, czasem w jego oku zakręciła się łezka... lubił mieć jakiś kontakt z osobami, które go oglądają.

Chciał koniecznie odpowiedzieć na wszystkie, co udało mu się po... pięciu godzinach. Często się rozpisywał i było tego dużo, więc nie ma się co dziwić.

Westchnął ciężko i opadł na oparcie fotela, zaraz rozciągając się. Marzył o ciepłej kąpieli, jednak nim wstał odezwał się jego telefon. Dzwonił Kook.

– jesteś już na miejscu? – zapytał zatroskany Jimin.

– Tak, właśnie wychodzę z wanny – zaśmiał się. – A ty? Co robisz?

– Miałem akurat iść się myć – oznajmił rozbawiony. – Skończyłem odpisywać naszym widzom i jestem padnięty! – kolejny raz jego ciało opadło na miękkie oparcie.

– Jaki zbieg okoliczności. Idź się kąpać i spać, bo jutro masz robotę, nie?

– Ta, ale przyzwyczaiłem się, więc przeżyję – uspokoił go Jimin. - Właśnie... NamNam do nas wpadł i będzie nocował pięć dni – wspomniał.

– Co? Wpuściłeś go do domu?! Oszalałeś... – Kook nie mógł uwierzyć w naiwność swojego przyjaciela. – Przecież to złodziej, kłamca i krętacz! – wymienił zdenerwowany.

– Przestań, nie jest zły – burknął. – To mój dobry znajomy – przypomniał.

– Chyba już zapomniałeś o tym, jak ukradł ci dobre kilkaset tysięcy wonów! – niemal krzyknął.

– Ech, jeśli się coś stanie, to go po prostu wyrzucę – odpowiedział poirytowany. – Lecę, Kook. Papa.

– Mam nadzieję – mruknął. – Do usłyszenia – powiedział i zakończył połączenie.




Jeongguk miał ochotę coś zniszczyć. On również dobrze znał Namjoona i wiedział do czego jest zdolny. Teraz będzie się tylko zamartwiał o Jimina... nie mógł pozwolić na to, by oni przebywali razem w jednym domu sami, a do tego, by Joon miał wolną rękę przez najbliższe dni, kiedy to jego kumpel będzie się męczył w robocie!

Zdecydowanie wybrał numer do Hoseoka i odbył z nim poważną rozmowę, która trwała dobre dwadzieścia minut. Musiał z nim omówić pewien plan.

Jeon nadal blokował siostrze toaletę, dlatego szybko ubrał się, umył zęby i wyszedł.

– Sorka, musiałem porozmawiać z Jiminem i J-Hopem – oznajmił, uśmiechając się przepraszająco.

– Spoko. Jest okej – oznajmiła, nim zniknęła za białymi drzwiami.

Jeongguk poczłapał do kuchni i zajął miejsce przy stole, zaraz wgryzając się we wcześniej przygotowane kanapki przez jego siostrę. Chłopak nie mógł przestać myśleć o tym, w jakiej sytuacji znajdował się teraz Park. Jakoś mu się odpłaci, kiedy wróci do Korei, ale teraz musi się modlić o to, by nie domyślił się niczego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro