|Rozdział ósmy|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jimin siedział w swoim pokoju i w spokoju przeglądał strony odzieżowe. Chciał kupić jakieś zajebiste ciuchy, jednak był tak leniwy, że z domu mu się wyjść nie chciało, a według niego, Jungkook nie ma gustu, więc nie mógł go poprosić o zrobienie zakupów, dlatego kupowanie online, było najlepszym wyjściem.

Trzecia bluzka z krótkim rękawkiem poszła do koszyka. Była oczywiście za duża, ale takie chłopak uwielbiał. Zaraz miał przejechać w dół, ale usłyszał swoje imię krzyczane z kuchni. Najwyraźniej starszy czegoś od niego chciał.

Niechętnie podniósł się z fotela i poczłapał do wcześniej wspomnianego pomieszczenia.

– Czego? – zapytał, wpatrując się w zakłopotanego chłopaka.

– Jakby to powiedzieć... – zamyślił się. – Muszę lecieć na tydzień do Japonii, bo z moją siostrą jest źle i no będziesz musiał przez ten czas radzić sobie beze mnie.

– Coś się stało? – Jimin bardzo lubił młodszą Jeon, dlatego zmartwił się słysząc informacje od kumpla.

– Nie... znaczy tak... jest w szpitalu, dlatego chciałbym dotrzymać jej towarzystwa przez... przez jej pobyt tam – zmyślił, co drugi od razu wyczuł.

– Masz jeszcze jakieś bajki do sprzedania? Chętnie poczytam – obdarzył go pogardliwym spojrzeniem. - Po prostu powiedz mi prawdę.

– Ech... jest poważnie chora i zostało jej mało czasu – skrócił, by się nie rozpłakać. – Chyba.. chyba mnie rozumiesz, prawda? – spojrzał na niego z nadzieją.

– Oczywiście, że tak – Jimin bez wahania podszedł do Koreańczyka i przytulił go do siebie. Widział nie raz razem to rodzeństwo i naprawdę im zazdrościł. Zawsze chciał mieć młodszego brata, a zamiast tego... zamiast tego miał 'starszego'. Wliczając do tego Jisoo (A/N: siostra JK), miał także starszą siostrę. Wiadomość o jej niedalekiej śmierci, również nim nieco wstrząsnęła. Chciałby towarzyszyć Jeonggukowi, ale przecież nie będzie się narzucał i wszędzie za nim chodził.

– Potrzebowałem tego – szepnął w zagłębienie szyi młodszego. – Dziękuję za to, że jesteś...

– Przestań. Nigdzie się nie wybieram, Jeonggukkie – oznajmił, przyciągając go do siebie mocniej. – Jej śmierć jest pewna?

– Jest pięćdziesiąt procent szans na to, że jednak przeżyje – odsunął się. – Mam nadzieję, że mnie nie zostawi...

– Będzie walczyć, zobaczysz – uśmiechnął się pocieszająco.



Chłopcy okupywali kanapę od dobrych dwóch godzin. Nuda dobijała ich niezmoernie, a chęci do nagrania jakiegoś filmiku nie było. Ciszę panującą w pomieszczeniu przerwał dzwonek telefonu Jungkooka, który oznaczał połączenie przychodzące.

– Hej, Jungkookie... Masz już bilet?– usłyszał lekko zachrypnięty głos swojej siostry.

– Kupiłem – odpowiedział. – Jak się czujesz?

– Czuję się wspaniale – dziewczyna zaczęła się śmiać. – Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Nie jestem na nic chora i mam się dobrze. Po prostu za tobą tęsknię i jakoś musiałam ściągnąć cię do Japonii! – wyjaśniła, a w jej głosie było słychać podekscytowanie.

Dwudziestolatek siedział przez chwilę z otwartą buzią i nie miał pojęcia, co powiedzieć. Ulżyło mu, ale był strasznie zły na dziewczynę. Przecież tak nie można!

– Głupia jesteś – burknął. – Ja i Jimin byliśmy tak przejęci, a ty teraz sobie dzwonisz i mówisz mi, że jesteś zdrowa jak ryba? Do prawdy, nie wiem co nasi rodzice wychowali...

– Zastanawiam się nad tym zawsze, gdy oglądam twoje i Jimina filmy na YouTube – zachichotała. – Cóż, to do zobaczenia! – cmoknęła w słuchawkę i rozłączyła się.

Typowe - pomyślał Kook i odłożył telefon.

Czarnowłosy z niezrozumieniem patrzył na swojego współlokatora. Nie bardzo wiedział, o co chodziło w rozmowie jego i prawdopodobnie siostry starszego, ale bardzo chciał się tego dowiedzieć i kiedy Jeon raczył mu to odpowiedzieć, nie mógł uwierzyć w to, na jakie pomysły mogą wpadać ludzie.





Dwa dni póżniej


Zasiadł do laptopa i otworzył program do obrabiania filmów. Materiał z kamery został zgrany na dysk i właśnie wtedy Jeongguk mógł się zająć edytowaniem dość długiego odcinka.

Zaśmiał się serdecznie, kiedy nastała scena, w której Jimin musiał dotknąć niejadowitego węża, który znajdował się w terrarium. Chłopcy przez ostatnie dni zajmowali się nagrywaniem vlogów, i jakichś let's playów. Chcieli mieć zapas, który wystarczy na ten tydzień, by na ich kanale nie było pusto. Oczywiście dzięki temu spędzali razem czas, co także było ogromnym plusem.

Najbardziej starszemu zapadnie w pamięć wycieczka do Zoo. Jimin strasznie bał się nietoperzy i co chwila oddalał się od ich 'klatki', śmiejąc się przy tym. Zaś Jungkook nie potrafił przechodzić przez park, w którym znajdowały się lamy. Każdy ma swoje lęki i właśnie tym się tłumaczył.

Chłopcy podzielili sobie montowanie filmów. Dwa weźmie na siebie Kook, a pozostałe Park, gdyż bardzo lubi to robić.

Skupiony obrabianiem, nawet nie zauważył obecności jego przyjaciela, który wszedł do pokoju jakieś dziesięć minut temu sprawdzić, jak temu idzie.

– Wytnij ten moment – poprosił, układając łokieć na biurku.

– Czemu? – zapytał, nieco przestraszony nagłym odezwaniem się drugiego. – Przecież nie ma tu niczego złego.

– Skoro tak sądzisz – wzruszył ramionami. – Po prostu nie chcę robić wstydu tej parze, która mizdrzy się z tyłu – wskazał palcem na ławkę, która stała niedaleko Jeongguka, który akurat coś opowiadał.

– Czy to nie...

– Tak, to Yug i Woo – dokończył za niego. – Nie jesteśmy chyba jakimiś dupkami, żeby ich ośmieszać, nie?

– Bywa – prychnął. – Nic nie zauważyłem – zaśmiał się i kontynuował pracę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro