|Rozdział trzynasty|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zdenerwowany chłopak kopnął w śmietnik, który wraz z całą swoją zawartością znalazł się na podłodze. Nie mógł uwierzyć w to, że policja totalnie ich wyprosiła! Stwierdzili, że mają ciekawsze sprawy na głowie niż zajmowanie się bezdomnym dzieckiem. Jak tak można?!

– Uspokój się, idziemy – Soo złapała chłopaka za ramię i wyprowadziła z budynku. Również nie mogła przyjąć do siebie tej wiadomości.

– Co my teraz zrobimy?! – krzyknął dwudziestolatek, przystając. – Nie mogę go wziąć do siebie! Sprawa z załatwieniem dokumentów będzie trwała długo no i nie można ot tak brać bezdomnego dziecka do innego kraju! – usiadł na murek i schował twarz w dłoniach.

– Jungkookie, spokojnie. Ochłoń – poleciła z lekkim uśmiechem. – Będziemy musieli oddać go do domu dziecka...

– Oszalałaś?! – brat dziewczyny wstał nagle i zmierzył ją od góry do dołu. – Nie oddam dzieciaka w takie miejsce. Wiesz, jak oni ich traktują? – spojrzał na nią zdenerwowany.

– Nie mamy wyjścia, co chcesz innego zrobic? – zapytała zaciekawiona.

– Na razie weźmiemy go do ciebie i zadzwonimy do opieki społecznej, na pewno coś zrobią – stwierdził, wzruszając ramionami.




Jimin i Hoseok rozdzielili się przed blokiem. Czarnowłosy za wszelką cenę chciał odnaleźć Namjoona i dobrze wiedział, gdzie mógł teraz być, dlatego jak najszybciej potrafił puścił się pędem w stronę najbliższego kantora. Niestety nie zastał tam starszego...

– Przepraszam... był tu wysoki mężczyzna, blondyn z dużą ilością pieniędzy, które chciał wymienić na inną walutę? – z nadzieją patrzył na starszego faceta, który siedział za ladą.

– Och, tak... przed chwilą wyszedł – odpowiedział zdziwiony. – Czy coś się stało?

– Pieniądze były ukradzione, muszę go znaleźć – oznajmił i pośpiesznie znalazł się przy drzwiach, jednak zatrzymał go głos drugiego.

– Znam tego człowieka. Nie wymieniłem tych pieniędzy, gdyż domyśliłem się, że są kradzione. Wezwałem już policję, a on uciekł – wytłumaczył, uśmiechając się lekko.

– Boże – westchnął Jimin. – Dziękuję panu bardzo – ukłonił się i kolejny raz podszedł do lady w nadziei odzyskania wonów przyjaciela.

– Widzę, że mogę ci ufać – szepnął, sięgając do kieszeni. – Oto twoje pieniądze – wyciągnął je w stronę Parka, który odebrał je drżącą dłonią i kolejny raz ukłonił się w podzięce, po czym wyszedł.

Chłopak musiał powiadomić Junga o zaistniałej sytuacji. Namjoon miał jeszcze laptopa, na którym były prywatne rzeczy Jeongguka, które mogły być wykorzystane przeciwko nim, dlatego go również musiał odzyskać.

– Hyung, mam pieniądze! Został laptop. Mam nadzieję, że jakieś nasze zdjęcia nie wypłyną poza niego... – przypomniał sobie co dokładnie tam jest i rozłączył się. Musiał za wszelką cenę odzyskać urządzenie.

Przemierzał ulice miasta i rozglądał się dokładnie. Nie miał pojęcia, gdzie Joon mógł się teraz ukrywać, więc było ciężko. Przystał obok jakiejś kafejki i spojrzał za szybę kątem oka. W środku siedział ten złodziej i najwyraźniej również go zauważył, bo zacząć się zbierać.

Jimin wbiegł do środka i rzucił się na wyższego, okładając go pięściami. Wokół dwójki bijących się chłopaków, zebrało się zbiorowisko i po kilku minutach ochroniarze, którzy musieli ich rozdzielić, co łatwe nie było. Kim zdążył uderzyć Parka w głowę, przez co ten stracił przytomność. Był cały zakrwawiony i nie wyglądał dobrze, więc został przewieziony do szpitala.



Cicho wyszedł z pokoju, w którym zasnął sześciolatek i zamknął za sobą drzwi. Teraz musiał zadzwonić do ludzi, którzy na pewno zajmą się dzieckiem. Miał zamiar również porozmawiać z Jiminem o zaistniałej sytuacji.

Zadzwonił do niego raz, a gdy nie odbierał zrobił to znowu. Niestety sytuacja powtórzyła się kilka razy, dlatego Jungkook darował sobie i postanowił poczekać, aż przyjaciel oddzwoni.

Wziął numer potrzebny mu do załatwienia ważniejszej sprawy i szybko wystukał go na dotykowej klawiaturze komórki. Połączył się i wyjaśnił całą sytuację. Podał wiek dziecka, płeć i imię. Również swój adres, a oni stwierdzili, że będą mogli odebrać go dopiero za dwa dni, więc dzieciak będzie jeszcze trochę z nimi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro