Rozdział 19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Kanada 🍁
-Proszę b-baz... Nie dzwoń teraz do N-niego-powiedziałem patrząc w oczach chłopakowi. Tamten tylko odpowiedział niepewnym i chyba zdezorietowanym kiwnieciem głowią na tak.
-Zgoda.. Jeśli tego nie chcesz -westchnął przeczecując reką włosy.
-Ale wiesz, teraz nie wyglądasz tak źle-posłał mi swój uśmiech a ja spojrzałem na niego zdezorietowany, nieźle wygladam po tym? Wziąłem jego telefon który trzymał w ręce i szybko się w nim przejrzałem. Kiedy zrobiłem to zaniemówiłem całkowicie, wstrzymałem oddech i z wielkimi oczami zacząłem się wpatrywać w odbicie. Na moim oku wyrosły piękne, czerwone kwiaty mieszające się z kolorem białym. Pokrywały całe oko lecz nie tylko, w można je było dostrzeć również w kąciku ust. Szczerze? Mimo iż same kwiaty były piękne to nie mogłem powstrzymać przerażenia, nie mogłem się dłużej oszukiwać. Było dokładnie tak samo jak w tym artykule z paru miesiącu temu, kwiaty, kaszel, krew. Jedna z najpewniej groźniejszych chorób o nazwie "Hanahaki" Mnie dopadła a ja nie mogę nic z tym zrobić oprócz... Nie, nie chce tracić uczuć i wspomnień, nie chce sie decydować na operację, nie ma nawet takiej mowy.
-Kanada? Słuchasz? -dopiero teraz zorientowałem się że Brazylia machał mi ręką przed twarzą, lekko potrzasnałem głowią i otrząsnąłem się  z transu myślenia.
-E-em nie... Przepraszam, zamysliłem się-podrapałem się po karku, odwracając wzrok.
-Ehh nic się nie stało ale w skrócie po tym co mówiłem -spojrzałem na niego i zauważyłem że patrzy na najpewniej trzecią osobę która stoi obok nas, którym okazał sie lekarz.
-O-oh, um dzień dobry-spojrzałem na lekarza który odpowiedział tym samym.
-Dzień dobry i jak mówił Pan Brazylia, w skrócie to zdiagnozowano u pana niejaką chorobę Hanahaki, nie wątpie że już o niej słyszałeś. -powiedział przeglądając moją karte pacjenta i znów wrócił wzrokiem na mnie.
-Będziesz musiał zostać u nas na jeszcze pare badań, przy czym jeśli pan się zgodził będzie mógł pan zostać na operację płuc-zalożył ręce za siebie dodając. -Ale chyba wiesz z czym się to wiąże?
-Tak wiem... Ale nie chce żadej operacji-powiedziałem stanowczo, patrząc na doktora który na moje słowa tylko westchnął.
-Będziemy musieli powiadomić pana rodzica o tym ze się nie zgadzasz, lecz wiesz napewno czym to grozi?
-Tak, mam taką świadomość i jeśli by pan mógł... Sam chce powiedzieć o tym tacie-odwróciłem niepewnie wzrok w stronę przyjaciela który patrzył na mnie z niemałym współczuciem, i zaskoczeniem. Chyba myślał że zgodzę się na operację, a jednak.
-Rozumiem, ale i tak poinformujemy pana Ojca o tym że się pan wybudził-powiedział a ja tylko pokiwałem glową na tak.

Potem lekarz odszedł a Brazylia pomógł mi wrócić i położyć się w sali. Siedzieliśmy w ciszy, trochę nie przyjemnej ciszy ale żaden z nas nie wiedział co powiedzieć i bał się zacząć temat. Gdy w pewnym momecie
-To, czemu...? -spytał lekko spuszczajac głowę w dół.
-Czemu sie nie zgodziłem? -dodałem za niego a tamten tylko cicho mruknał na tak-Nie chce tracić pamięci, przepraszam Baz ale... Sam wiesz
-Rozumiem ale nie chce żebyś odchodził, jeszcze tyle nie obradaliśmy! Jedynie zdążyliśmy zobaczyć się przez parę dni a tu ta akcja... Ale jeśli mogę spytać-przerwał na chwilę podnosząc wzrok na moją twarz-Kto jest twoim wybrankiem...?
-Ehh, wiem ze to może zdawać wie trochę dziwne z racji że obiecywalismy sobie tylko przyjaźń ale... Ukraina-zarumniłem ale lekko gdy wypowiedziałem jego imię ale w tym samym momencie poczułem ukłucie w sercu, jak dawno go nie widziałem.
-Oh, znam gościa ale czy naprawdę chcesz umierać dla jakiegoś typa z wiankami?
-Tak, lepsze to niż tracenie pamięci z nim... Ale zresztą, jeszcze żyje więc nie ma co się przejmować tak?-uśmiechnąłem się w jego stronę co tamten niewyraźnie odwzajemnił-A w sumie... Wiesz co?
-Co?-spytał a ja położyłem mu reke na ramieniu.
-Wiesz, skoro i tak i tak umrę, to czemu by się jeszcze nie pobawić? Dołączę do twojego gangu-po wypowiedzeniu tych słów tamten patrzył na mnie nie mało zszkowany. Zaśmiałem się cicho na jego reakcje, trochę pokaslując.
-A-ale jesteś pewny? Wiesz w sumie to jeśli był byś na tamtej akcji, sam znasz ryzyko...-Mruknął pod nosem patrząc w bok zmartwiony chociaż widać było w jego oczach(ledwo ale widać) podekscytowanie. 
-Wiem, znam ryzyko i podejmuje sie wyzwania. I tak nie mam już nic do stracenia-cicho westchnąłem i poklepałem go delikatnie po ramieniu. Odwrócił wzrok i spojrzał na mnie z ogromnym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
-Ciesze sie że sie zgodziłeś ale więc, resztę informacji przekaże ci jak wyjdziesz że szpitala okej? -spytał na co ja tylko siknąłem w głową.

Potem ogólnie rozmawialiśmy na różne tematy, raz zachaczalismy o tematy gdzie znajdował się Brazylia do tego momentu, raz o tematy naszych rodziny, tematy domów a czasami nawet przypadkowo o tematy Ukrainy i Polski. Brazylia powiedział mi że będziemy uczestniczyć w bitwie przeciwko niektórym słowianom więc między innymi najprwniej będzie znajdował się tam Polska, szczerze gdy to usłyszałem to trochę się podekscytowałem. W końcu kto na codzień słyszy że będzie strzelał się ze swoim... Wrogiem? Wtedy zacząłem myśleć co tak właściwie robię, czemu nazwałem go wrogiem? Tak właściwie nic mi nie zrobił, żyje sobie spokojnie z Ukrainą w zgodzie a ja tylko się wpycham... Mogłem po prostu dać im spokój ale dalej nie mogę uwierzyć że straciłem z kwiatuszkiem kontakt który budowaliśmy przez całe lata. Ciężko mi to dalej wszystko zaakceptować. Spojrzałem na Brazylię a tamten chyba od razu załapał o co chodzi bo objął mnie zamieniłem.
-Będzie dobrze stary, jeszcze ci się uło- nie dokończył bo przerwał mu trzask drzwiami w których stanał mój ojciec.
-Będziesz miał tą operacje będzie gadania!
💐💐💐💐💐💐
Witam wszystkich! Przepraszam że tak długo nie pojawiał się żaden rozdział ale jestem trochę chora i nie za bardzo było jak? ;-; mam nadzieję że wiecie o co chodzi z czego bardzo przepraszam TwT lecz znowu jak staram się co tydzień przychodze do was z pytaniem! Co do zakończenia czyli:
Czyli czy chcieli byście alternatywne zakończenia?
Dokładniej chodzi tu o to że napisała bym np. 3 zakończenia w trzech różnych rozdziałach lub po prostu jedno głowne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro