Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Kanada 🍁

Po może około 20 minutach dotarłem pod szpital oczywiście zapłaciłem kierowcy i biegiem ruszyłem do szpitala wchodząc do środka i podchodząc do Recepcjonistki.
-Em przepraszam-zapytałem roztrzęsiony
-Hm? W czym mogę pomóc? -spytała recepsjonistka patrząc na mnie
-Szukam Wielkiej Brytanii i Francji podobno mieli wypadek i gdzie oni są? -spytalem
-Pan UK jest na sali-przerwała i sprawdziła coś na komputerze-W sali 25(losowe) ale niestety nie można do niego wchodzić ale dobrzeby było gdyby skontaktował się pan z doktorem *****(jakies nazwisko) jest w swoim gabinecie numer 4 na końcu tego korytarza-wskazała korytarz po prawej na co ja tylko skinałem głową i podziękowałem po czym ruszyłem w wyznaczonym kierunku.
-Tylko czemu nie powiedziała mi gdzie leży mama? Hm.. -pomyślałam i to myśl która mnie zadreczała ale coz nie zdarzył em się na myślić bardzo bo doszedłem do celu i zapukałem na co usłyszałem tylko krótkie "proszę" I wszedłem do środka.
-Dzień dobry... Jestem Kanada jestem synem UK i Francji dzwonił pan.. -zamknałem drzwi i stanałem na przeciwko biurka na co Doktor spojrzał na mnie i westchnął
-Dzien dobry i dobrze może lepiej niech pan usiądzie.. -powiedział pokazując na fotel na przeciwko niego  na co wykonałem polecenie i usiadłem na nim.
-A więc?-spytałem patrząc na lekarza on tylko popatrzył na mnie że współczuciem a w mojej głowie zaczęły się tworzyć najgorsze scenariusze
-Cóż jak pan wie pańscy rodzice mieli wypadek Pan Wielka Brytania na szczęście nie poniósł dużych obrażeń a raczej ma tylko złamaną nogę a resztę zniósł całkiem dobrze...
-A-ale co z mam-Znaczy Francją? -zapytalem patrzac na lekarza z nadzieja ze nic sie nie stało ale niestety.. Przeliczyłem się
-Przykro mi to mówić ale pańska matka... -przerwał na chwilę-nie żyje.. Zginęła na miejscu nie mogliśmy nic zrobić-powiedział smetnym głosem po czym poszedł za mnie i położył mu rękę na ramieniu... Nie nie to nie może być prawda ja w to po prostu nie wierzę..
-M-mama... -to jedyne co zdołałem wy szeptać bo w moich oczach zgromadziły się łzy i zacząłem gwałtownie drżeć
-Chce Pan jakieś lęki na uspokojenie? -spytał na co ja tylko pokiwałem głową na tak a tamten poszedł do szafki wyjął z nich jakieś leki i wziął szklanke wody po czym do mnie podszedł i je podał-Prosze
-Dzi-dziękuje... -znów wyszeptałem po czym wziąłem tabletke i popiłem
-Jeśli będzie pan chciał to jutro będzie mógł pan odwiedzić ojca... A dzisiaj lepiej niech już pan wraca-powiedzial siadając przy biurku
-Dobrze.. -wstałem i podszedłem do drzwi-To do widzenia...
-Mhm do widzenia i jeszcze raz współczuję-powiedział
-Em dziękuję... -wyszedłem z gabinetu i pierwsze co skierowałem się w stronę wyjścia gdzie po chwili kiedy byłem już przy ulicy po prostu zamówiłem taksi do domu żeby już po prostu mieć spokój...

Droga była raczej spokojna obyło się bez żadnych niespodzianek i o dziwo nie było nawet korków... Ale cóż gdy dojechaliśmy pod mój dom zaplaciłem kierowcy po czym wyjąłem z kieszeni zapasowe klucze które kiedyś dostałem i wszedlem do środka.. Cisza cisza nie do zniesienia mimo że lubię ciszę to ta była tak jak by przytłaczająca i na dodatek ta ciemność eh... Za paliłem swiatło na korytarzu po czym poszedłem do swojego pokoju zamykając go na klucz pomimo że i tak nikogo nie ma no cóż wszedlem do pokoju i pierwsze co to rzuciłem rzeczy w bok po czym padłem na łóżko płacząc.. Mama moja mama czemu akurat ona? Nie zasługuje na śmierć zawsze była miła i troskliwa a teraz? Teraz jej nie ma i nigdy nie będzie... A-ale ja tak nie chce! Byłem do niej przywiązany a ona teraz od tak jak by znikneła?... Rozpłakałem się jeszcze bardziej szczerze nie chce żeby Ktokolwiek mnie teraz widział... Ameryka zawsze mi powtarzał ze plakanie jest dla słabych ale sam czasami płacze nie rozumiem go ale w sumie... Nie jest jakimś strasznym beksą a ja napewno jestem większym...i-i jeszcze ta sytuacja z Francją najchętniej to po prostu siedział bym tu do końca życia i nic nie robił tylko płakał.. Ale trzeba jeszcze poinformować Ameryke ale nie mam serca przekazać te wiadomości młodszym... Ale dobra trzeba szybko wysłać wiadomosc i juz
Mogę leżeć i już nic nie robić...

Więc wziąłem telefon i szybko napisałem w nim do Ameryki że ma jutro szybko przyjeżdżać i że jestem jak by co już w domu. Gdy się ogarnęłam zadzwoniłem również do Hiszpanii-Mojej ciotki czy zgodziła by się wziąść na parę dni młodszych do siebie żeby no wiecie nie od razu musiały się dowiedzieć... Ale cóż potem tylko wstałem bo zachciało mi się pić, więc dalej zapłakany poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie  herbatę, wypiłem ją po czym spowrotem wróciłem do łóżka i znów zacząłem kaszleć krwią? Zaraz jeszcze się okaże że też jestem na coś chory.. Mnh nie mam siły o tym myśleć

Pov. Ukraina 🇺🇦

Gdy Kanada pobiegł wtedy przyznam że mocno się zaniepokoiłem ale mam nadzieję że to nic poważnego... Chociaż sam powiedział, objecał że mi powie więc kiedy to zrobi może mu jakoś pomogę ale teraz chyba będę wracał... Jakoś dziwinie się zrobiło

Rozejrzałem się jeszcze raz i wolnym krokiem w stronę domu starając sie nie myśleć o całej sytuacji bo już sam nie wiem co mam o tym myśleć... Ale dobra założyłem kaptur i poszedłem dalej. W końcu po jakimś czasie doszedłem znowu do domu gdzie dalej z daleka było widać światła i glośną muzykę choć już nie miałem siły na zabawe najchętniej bym się teraz położył w spokojnu i pomyślał bym o Polaku.. Czemu on mi się tak spodobał? Przecież prawie go nie znam mnh.. No ale cóż takie moje pojebane życie, wszedłem do budynku zatykajac uszy i pomijajac już jakieś krzyki USA do mnie w stylu "i co było Calowanko? " Albo "Kanada w końcu ma chłopaka! " Tylko po prostu poszedłem dalej otwierając pokój i się w nim zamykając.
-To był dziwny dzień.. -mruknalem pod nosem zatykajac uszy poduszką i próbując jakoś zasnąć, ale jak się potem okazalo z marnym skutkiem.
______________________________________

Witam, dzisiejszy rozdział trochę krótszy za co przepraszam ale postaram się to nadrobić w następnych rozdziałach lecz cóż nie będę niepotrzebne już gadać i do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro