Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov.Narrator

Od czasu śmierci Francji całkiem dużo się zmieniło, nie tylko u Kanady ale u całego rodzenstawa ale co się dziwić. Cóż młodzi chłopcy czyli Australia i Nowa Zelandia zostali odesłani do dalszej rodziny pod pretekstem wycieczki bo nada wiedział że ani on, ani ameryka ani ojciec nie będą w stanie im tego od razu co powiedzieć ale wracając Ameryka wziął się bardziej do pracy jeśli chodzi onauke bo pamiętał ile razy jego matka błagała go żeby w końcu wziął się do pracy i pogodził z ojcem co wyszło mu na dobre a mimo że jego oceny cały czas szły w górę to jego pozycja w szkole się nie zmieniała a wracz urosła co już nie wyszło na takie dobre..Ojciec pogodził się z USA i zaczął go bardzo wspierać z nauką dzięki czemu tamten miał lepsze oceny i przestali się kłócić ale zaczął mieć mimo wcześniejszych no niezłych kontaktów z drugim synem to ich aktualne kontakty nie wyglądają za dobrze ale czemu? Już mówię, z kanadą z nim było najprawdopodobniej najgorszej, jako iż był bardzo przywiazany do matki nie mógł się pogodzić z jej odejściem przez co opuścił się we wszystkim, w kontaktach ze znajomymi co poskutkowało zerwaniem kontaktu co też spowodowało obniżenie jego "stanowiska" I spadł na osobę dreczoną przez byłych znajomych, z nauką też się nieźle opuści bo dalej nie mógł się na niczym skupić. Na dodatek z kazdym dniem Kanada zauważył że jego uczucie do Ukrainy się pogłebia a im bardziej się to działo tym gorzej się czuł a kaszel krwią się pogłebiał  na coraz większy i większy.Ukraina sam zauważył że Kanada się zmienił po tym jak dołaczył do nowej szkoły z braćmi był dobrze chociaż nie mógł dać sobie spokoju z tym że przyjacielowi coś się dzieje ale ten nie wie co ale skutecznie te myśli odganiał Polska który również chyba zaczął coś czuć do drugiego i zaczęli spędzać ze sobą Mutstwo  czasu przez co Ukraina nie miał za dużo czasu dla Kanady ale myślał że to nie problem bo nie wiedzial co się stało z "przyjaciółmi" I ze był dreczony no ale jak mówiłem dzięki Polsce który jak najbardziej starał się odciągać Ukrainę od Kanady.

Ale przechodzimy do dnia pierwszego czerwca czyli poniedziałek, dzień jak co dzień jest godzina 7:00 rano. Australia i Zelandia dalej są u wujostwa, Ameryka dalej śpi, UK Pojechał niedawno do pracy z racji że miał na wcześniej wspomnianą godzinę i Kanada który już od dobrej 6 nad ranem nie spał a jedynie robił o tej godzinie pracę domową którą wczoraj zapomniał odrobić (Ahg najgorzej -w- też tak mieliście? Dop. Aut).

Pov.Kanada 🍁

Cholera.. Dziś poniedziałek a wczoraj tak się zająłem prezentacja mi z innych przedniotow że kompletnie zapomniałem o Matematyce z której i tak nie jestem dobry i to na dodatek o tej godzinie mnh... Super ale zrobię po prostu żeby była mam nadzieję że pan nie będzie mnie sprawdzał ale się zobaczy czy coś no tak ale cóż do roboty.

Po pół godzinie skończyłem ją w końcu robić i wziąłem się za przygotowanie do szkoły czyli spamowanie placaka, śniadanie i poranna toaleta choć i tak nie zostało mi dużo czasu przez co pominąłem śniadanie, najwyzej zjem coś z automatu.
-Kanada no idziesz! -usłyszałem krzyk Ameryki z salonu no tak jest w końcu już 7:50 a mamy na ósmą więc no.
-Tak tak idę już no! -odkrzyknąłem biorąc plecak i biegnąc na dol gdzie czekał na mnie brat-jestem
-No nareszcie-powiedział otwierając drzwi i wychodząc-Nasteonyk razem nie będę na ciebie czekał i będziesz szedł sam-mruknał kierując się szybko w stronę szkoły
-Mhm.. -rownież mruknałem doganiają ją i idąc za nim.

I tak minela nam droga do szkoły w sumie to przemilczeliśmy ją, nikt się nie chciał odezwać co tworzyło niezreczną ciszę ale na szczęście nie mieliśmy daleko do szkoły więc już po pięciu minutach byliśmy pod nią i pierwsze co to banda Brata rzuciła sje na niego czyli no wiecie Rosja z którym Ameryka chyba zaczął coś mocno kręcić nawet w sumie nie wiem czy nie są razem bo Ame cały czas o nim nawija ale no dalej, Dalej jest Japonia, Niemcy Polska i... Ukraina tak on tez jest w sumie dzięki Polsce ale no cóż... Kiedy zobaczyłem jak wszyscy do nich podchodzą a Ukraina trzyma rękę Polski coś we mnie pekało i zebrało mnie na ten okropny ponowny kaszel wiec szybko zanim zdarzyli mnie zauważyć o ile wogole by to zrobili, skierowałem się w stronę szkoły zatykając usta reką.
-Dobra może jeszcze zdążę zajść do łazienki-mruknałem do siebie kierując się w stronę Ubikacji pod która zaraz potem byłem.

Gdy doszedłem na miejsce rozejrzałem się czy nikogo nie ma i na szczęście nie było, po czym podszedłem do umywalki i zaczałem kaszleć krwią aż wykaszlałem.. Płatek? Tak płatek kwiatu z resztą ładnego kwiatu ale skąd to wszystko kojarze ale nie mam pojęcia skąd... Ale  no zaczałem coraz bardziej kaszleć i wykasłiwac te kwiatki aż na szczęście po jakimś czasie skończyłem i wytarłem usta biorąc płatki w ręce.
-I co ja teraz z wami zrobię? W sumie mogę was zostawić jesteście całkiem ładne... -westchnąłem po czym schowałem płatki do nie zajętej przegrody w piorniku.

Po opłukaniu ust i wytarciu ich w końcu wyszedłem z łazienki i zobaczyłem że nikogo nie ma, bo jak się potem okazało podczas pobytu w łazience nawet nie zauważyłem kiedy zadzwonił dzwonek więc od razu pobiegłem na lekcje wchodząc do klasy.
-Bardzo przepraszam za spóźnienie-powiedziałem wchodząc i spuszczając głowę
-Całe 10 minut Kanado! Wstawiam ci spóźnienie a teraz do ławki!-wykrzyczał nauczyciel a ja jeszcze bardziej się skuliłem, w klasie można było usłyszeć ciche śmiechy i hihy co jeszcze bardziej mnie zdołowało lecz postanowiłem po prostu już usiąść e swojej lawce, sam.
-A teraz wracając do lekcji która tak ładnie przerwał nam nasz brat Ameryki-powiedział z dużym naciskiem na "nasz brat Ameryki" Jak by nie wiedział że ten "brat Ameryki" Miał imie chociaż no okej.. W sensie mógł tak powiedzieć bo w sumie to prawda a ja teraz tylko niepotrzebnie  sie burzę czy coś... Eh nie ważne mam już dosyć tego dnia jak każdego innego...

&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Dzień dobry :3 oto kolejny rozdzialik mam nadzieję że się spodobał i i i i miałam pytanie jakieś ale zapomniałam -w-" Więc nie ważne ale no cóż nie przedłużam i Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro