[12]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Hawaje czy Australia? - Podrzuca mi foldery biura podróży.

- Za daleko - sprowadzam go na ziemię.

- Mówiłaś, że mam się nie ograniczać z marzeniami - zauważa, a ja wzdycham ciężko i podchodzę do niego bliżej.

- Naprawdę chcesz jechać do Australii? Albo na Hawaje? - pytam, obejmując go w pasie i zerkając na kolorowe obrazki.

- Ty mówiłaś, że chcesz - odpowiada mi. - A twoje marzenia są i moimi.

- Byłam niedawno w Australii. Poza kangurami niewiele tam fajnych rzeczy - studzę jego zapał. - A na Hawajach jest wilgotny klimat, łatwo złapać jakąś infekcję - przypominam mu cierpliwie. Nie chcę torpedować jego planów, ale to naprawdę nie byłoby rozsądne.

- Chciałaś, żebym żył pełnią życia - mówi cicho.

- Owszem, ale nie tak, żeby to życie zaczęło cię zabijać - odpowiadam, zapalając mu ręce na karku i opierając się czołem o jego czoło. - Pożyj ze mną jeszcze trochę, Jason - szepczę i całuję go czule.

Czuję, jak uśmiecha się pod tym pocałunkiem, kierując nasze kroki powoli, ale zdecydowanie ku sypialni. Kiedy lądujemy na łóżku, którego nie udało nam się od wczoraj pościelić, Jason wzdycha zrezygnowany.

- No dobrze, nasz miesiąc miodowy możemy spędzić w Central Parku karmić kaczki, skoro tak bardzo nalegasz – oznajmia z cierpiętniczą miną, ale po zawadiackim błysku w jego oczach poznaję, że czeka na wynagrodzenie za pójście na tę ugodę.

Śmieje się i wtulam się w niego mocno, tym samym jednak wsłuchuję się ponownie w bicie jego serca. Bije równo, ale powoli, jakby z wysiłkiem, a w mojej głowie pojawia się straszna myśl, że być może już niedługo będę nasłuchiwać w ten sposób jego ostatniego uderzenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro