•Cz.2. Rozdział 1•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Ale...Jak to? Kuroo to mój przyjaciel. - Twój głos był już normalny, choć i tak dalej inny, niż go zapamiętałaś.

Dłonie były jakieś mniejsze i...delikatniejsze? Nie poznawałaś się, chciałaś stanąć na nogach jak najszybciej, ale pojawił się jeden, duży problem. Do tego nieco, lub bardziej przykry. Lekarz odkrył pościel, ukazując twoim oczom...twoje nogi, a raczej ich połowiczny brak. Patrzyłaś na to z niekrytym bólem, skrzywiłaś się i odwróciłaś głowę w bok, nie chcąc na to patrzeć. To było za wiele.

- Pielęgniarka zrobi pomiary i już za kilka tygodni protezy powinny być gotowe, nie martw się. Wszystko się ułoży. - Prychnęłaś na słowa mężczyzny.

Już chciałaś coś powiedzieć, ale spojrzałaś na metalową tacke, która stała obok łóżka. Zmrużyłaś oczy i marszcząc brwi, przyglądałaś się fioletowowłosej dziewczynie, która się na niej znajdowała.

- Proszę pana...Co to za dziewczyna? - Spytałaś, wskazując palcem na tacke.

- Huh? O kim mówisz? - Spytał, rozglądając się - Nie ma tu żadnej innej dziewczyny, prócz ciebie.

- Chodzi mi o tą, która znajduję się na tacce. - Podniosłaś przedmiot i przyglądałaś się uważniej.

- Przecież to ty. Dobrze się czujesz?

Zamurowało cię, a tacka wypadła z twoich dłoni, spadając na twoje uda. Spojrzałaś zszokowana na mężczyznę, co go widocznie zaniepokoiło.

- Przecież ja...Nie miałam fioletowych włosów! - Pisnęłaś, łapiąc się za pasma - Co mi się stało?!

- Haruna, uspokój się.

- Haru...Co?!

Twoje ciało lekko zadrżało, Haruna...Dlaczego cię tak nazwał? Nie miałaś pojęcia. Przecież miałaś zupełnie inne imię.

- Chyba nastąpiła pomyłka. Nie nazywam się Haruna, tylko [Imię]. - Powiedziałaś ostrożnie, wpatrując się w lekarza.

- Chyba zaczynasz majaczyć, muszę przepisać ci większą dawkę leków uspokajających.

- Ja nie majacze! Mówię prawdę! Nazywam się [Imię] [Nazwisko] i uczę się w Nekomie! Jestem w klubie siatkarskim i niedawno miałam wypadek! - Powiedziałaś głośno, na jednym wydechu.

- Haruna ja rozumiem, że [Imię] była twoim autorytetem, ale przestań sobie z tego żartować, to naprawdę nie jest śmieszne. Śmierć nie jest tematem do żartów i doskonale o tym wiesz.

- Śmierć? - Otworzyłaś usta ze zdziwienia - Jaka śmierć?

- Dziwne, że nie pamiętasz, skoro tak bardzo lubisz [Imię]. Trzy lata temu na zawodach, zginęła zdobywając ostateczny, zwycięski punkt. Jako jej fanka powinnaś to wiedzieć. - Podniósł jedną brew, ściskając w palcach kubek.

- Przecież ja żyję do cholery! Nie umarłam! ŻY-JE! - Zacisnęłaś pięści z całej siły i wzięłaś parę głębokich oddechów - Dlaczego wyglądam inaczej? - Spytałaś, jednak tym razem ciszej.

- Kumi, proszę podaj Harunie lek uspokajający, dożylnie. - Polecił, ale zaraz mu przerwałaś.

- Skoro mi pan nie wierzy, to jak wyjaśni pan to, że pamiętam swój pogrzeb? Wszystkich gości, co do jednego. Pamiętam każdy dzień, który przeżyłam od rozpoczęcia pierwszej klasy liceum w Nekomie! Każdy trening, każde zawody! Wyjazdy na obozy treningowe! Nazwiska, imiona...Pamiętam wszystko, więc do cholery, dlaczego pan mi nie chce uwierzyć?!

Młody lekarz przez chwilę ci się przyglądał, a następnie westchnął.

- Rozumiem, że strata obu nóg bardzo tobą wstrząsnęła i masz żal do całego świata za to, że już prawdopodobnie więcej nie zagrasz w siatkówkę, ale nic ci na to nie poradzę. Mogę jedynie zapisać cię na rehabilitację i życzyć powodzenia, na nic innego mnie nie stać, więc proszę, przestań robić sobie żarty.

- Nie żartuje! Gdyby nie te cholerne kikuty, to bym pana udusiła! - Warknęłaś, wskazując na niego oskarżycielsko palcem.

- Widzę, że charakter też wzorowałaś na [Imię]. - Westchnął, przewracając oczami - Gdyby nie wygląd, to może i faktycznie bym uwierzył, że nią jesteś. Ale nic nie poradzisz na to, że umarła.

- Zaraz pana uderzę. - Pogroziłaś.

- Podam cię do sądu. - Uśmiechnął się złośliwie.

- Jak pana dopadnę to nie zdąży pan nawet mrugnąć! - Zacisnęłaś szczęke, warcząc zła pod nosem i schowałaś się w pościeli, odwracając plecami do lekarza.

- Haruna.

- Żadna Haruna. Idź pan w cholerę.

Usłyszałaś jeszcze jakieś mamrotanie lekarza, który coś tam gderał, że zadzwoni do twojego trenera i brata, bo zaczynasz wariować, ale nie zwracałaś na to uwagi.

- Że niby umarłam i teraz żyje? Ja chyba zwariowałam. - Rzekłaś sama do siebie, załamana obecną sytuacją.

Zamknęłaś oczy i po prostu poszłaś spać, nie miałaś zamiaru o tym wszystkim dłużej myśleć. To było powalone i miałaś nadzieję, że to tylko głupi sen.

Nadzieja matką głupich.

~•••~

Uchyliłaś powieki, czując na swojej dłoni ciepło. Wzrokiem powędrowałaś do chłopaka, który trzymał twoją dłoń. Miał nieco roztrzepane, fioletowe włosy, ale koloru tęczówek nie byłaś w stanie dostrzec, gdyż twoja dłoń skutecznie to uniemożliwiała. Chłopak wtulał swoją twarz w twoją dłoń, chyba spał. Postanowiłaś go obudzić, w końcu nie miałaś pojęcia, kim jest.

- Oi... - Puknęłaś go palcem w głowę, ale nie zareagował - Hej, gościu... - Nadal nic.

Zmrużyłaś oczy i gwałtownie wyrwałaś swoją dłoń, odpychając go tak mocno, że spadł z hukiem na podłogę.

- Kim ty, gościu, jesteś? - Spytałaś, zaciskając mocno pięści.

Szare tęczówki chłopaka przez chwilę ci się przyglądały, aż coś w nich błysnęło. Poderwał się i przytulił cię z całej siły, na tyle mocno, że myślałaś, że połamie ci żebra.

- Puszczaj, wariacie! - Odepchnęłaś go od siebie - Kim ty jesteś? - Spytałaś szorstko.

Fioletowowłosy stanął jak wryty, patrzył na ciebie zdziwiony i zdumiony. Zmarszczył brwi i rozchylił delikatnie usta.

- Haruna...Nie poznajesz mnie?

- Człowieku, ja cię nigdy na oczy nie widziałam. - Zmarszczyłaś brwi - Czego tutaj szukasz?

- Nie wiesz kim jestem? To ja, Eiji. Twój brat.

Zrobiłaś minę idiotki, patrząc na niego jak na niedorozwiniętego. Wskazałaś na niego palcem i kpiąco się uśmiechnęłaś, postanawiając nieco się pobawić. Nie potrafiłaś logicznie wytłumaczyć tego, dlaczego żyjesz, ani dlaczego jesteś w ciele kogoś innego, więc ostatnim co ci pozostało, to zabawa.

- Ah tak, jak mogłabym o tym zapomnieć. - Uśmiechnęłaś się pogodnie - Choć śmiem twierdzić, że przed wypadkiem byłeś przystojniejszy. - Parsknęłaś, widząc jego pytające spojrzenie - A tak serio to nie, nie mam pojęcia kim ty jesteś. - Wytłumaczyłaś już normalnym, znudzonym głosem.

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro