•Rozdział 5•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wszyscy już spali, tylko nie ty. Siedziałaś na podłodze i przykryta kocem, patrzyłaś w okno. Co jakiś czas patrzyłaś na telefon, sprawdzając ile czasu już upłynęło odkąd nie śpisz i ile zostało ci do ranka. Była pierwsza w nocy, a ty cicho ziewnęłaś i wstałaś. Miałaś dość już tej cholernej bezsenności, więc wyszłaś z domku, w którym nocowaliście. Dalej mając na sobie koc, usiadłaś na schodkach i zaczęłaś patrzeć w gwiazdy.

- Nie możesz spać? - Odwróciłaś głowę i popatrzyłaś przez ramię na stojącego w drzwiach, Kuroo.

- Prawie w ogóle nie śpię. - Mruknęłaś, opierając głowę o barierkę, która była obok.

Czarnowłosy usiadł obok ciebie i tak jak ty, patrzył w górę. Czując obecność chłopaka, twoje oczy zaczęły się powoli kleić.

- Czemu nie możesz spać? - Wzdrygnęłaś sie lekko, słysząc głos chłopaka.

- Jakoś tak mam. - Odparłaś cicho, opatulając sie mocniej kocem.

- To przez niego? - Spytał po chwili ciszy, spojrzałaś na kapitana kątem oka.

- Można tak powiedzieć. Byłam do niego przyzwyczajona, a później ot tak znikł. - Pstryknęłaś palcami, wzdychając cicho.

- Rozumiem... - Kuroo przesunął się do ciebie, na co ty trochę skrępowana, odsunęłaś się.

On jednak położył ci dłoń na ramieniu i przyciągnął do swojego boku, będąc w sporym zdezorientowaniu, chciałaś się wyrwać.

- Nie szarp sie, chce tylko pomóc. Idź spać. - Szepnął ci do ucha.

W sumie teraz nie wiedziałaś co zrobić, niby było ci wygodnie i miałaś okazję do wyspania się, a z drugiej nie chciałaś być tak blisko żadnego chłopaka. To było dla ciebie zdecydowanie zbyt wcześnie, stare rany się jeszcze nie zasklepiły.

Niestety, bądź stety, twoje zmęczenie wzięło nad tobą górę i już po chwili zamknęłaś oczy. Kapitan Nekomy słysząc twój spokojny i równomierny oddech, delikatnie się uśmiechnął i objął cię mocniej, kładąc policzek na czubku twojej głowy.

~•••~

Ciepłe słoneczne promienie zmusiły cię do uchylenia powiek, otworzyłaś oczy i ze zdziwieniem stwierdziłaś, że... przespałaś całą noc! Czułaś uścisk na ramieniu, spojrzałaś w drugą stronę i zobaczyłaś spokojną, śpiącą twarz Tetsurō, który cicho pochrapywał.

Delikatnie próbowałaś się uwolnić z jego uścisku, jednak na marne, trzymał cię bardzo mocno, aczkolwiek w taki sposób, byś nie czuła dyskomfortu. Zauważyłaś też, że całą noc spędziliście na dworze. Zdjęłaś z siebie koc i jakoś udało ci się go zarzucić na chłopaka, w końcu w nocy było chłodno, a on był w koszulce z krótkim rękawem i krótkich spodenkach. Ty tak samo, ale w przeciwieństwie do niego, miałaś koc.

Westchnęłaś cicho i dając sobie spokój z uwolnieniem się, położyłaś przedramiona na jego kolanach, a na nich ułożyłaś swoją głowę. Spoglądałaś na widok, który miałaś przed sobą. Niedługo potem z domku na przeciwko wyszedł Bokuto, przyciągając się i głośno ziewając. Przyglądałaś mu się chwilę, póki nie spojrzał na ciebie.

- Ohayo! Neko-Chan! - Przystawiłaś palec do ust, uciszając go i wskazując palcem do góry na Kuroo.

Dalej nie mogłaś wyjść z podziwu, jak chłopak mógł usnąć na siedząco. Sówka podszedł do ciebie i kucnął przed tobą, posyłając ci głupkowaty uśmieszek.

- Oya, oya? A co wy tutaj robicie?

- Cicho, bo go obudzisz. - Spojrzałaś na Sówke karcąco, a ten cicho się zaśmiał.

- Kuroo się ślini. - Zatkał sobie usta dłońmi, nie chcąc wybuchnąć śmiechem, w tej chwili coś spadło na twój policzek.

- Fuj. - Mruknęłaś, wycierając ślinę chłopaka - Obrzydliwe.

- Poczekaj, pomogę ci. - Bokuto uwolnił cię z pułapki ramion chłopaka i rozkładając koc, położył go na plecach.

- Jak myślisz, damy radę go zaciągnąć do środka?

- Możemy spróbować.

- Ja łapię za nogi ty za ręce i podnosimy go na trzy.

- Dobra. - Złapałaś go pod pachy.

- Raz, dwa...Trzy. - Podnieśliście go i powoli zaczęliście iść do środka.

Chłopak może i był szczupły, ale wzrost jednak robił swoje. Powoli i lekko niezdarnie, udało wam się wnieść chłopaka do pokoju. Wszyscy z drużyny posłali wam pytające spojrzenie.

- Nie pytajcie. - Mruknęłaś, kładąc go na jego posłaniu.

Chwile kłócąc się ze swoją dumą, postanowiłaś go jednak przykryć kocem. Przywitałaś się z każdym chłopców, przybijając im piątkę, a potem wyszłaś. Przebrałaś się, zabrałaś torbe i ruszyłaś w stronę sali gimnastycznej. Przy okazji na zewnątrz zagarnęłaś jeszcze Akaashiego z drużyny Bokuto i poprosiłaś o wystawienie paru piłek.

~•••~

- [Imię]-Chan? - Spojrzałaś na Akaashiego.

- Nie ciekawiło cię kiedyś, czy Bokuto nosi leginsy? - Zmarszczyłaś brwi, robiąc przy tym zabawną minę.

- Że co? - Przeniosłaś wzrok na Sówke, a następnie na jego nogi.

- O kurde, faktycznie. - Zaczęłaś się mu przyglądać.

- Mam dwie teorie, albo to leginsy, albo nakolanniki. - Kątem oka patrzyłaś na Akaashiego, chłopak od pierwszego wejrzenia wydawał ci się spokojny, teraz jednak rozpierała go energia.

- Mhm... - Mruknęłaś, drapiąc się po policzku.

- Idę sprawdzić. - Ruszyłaś w stronę Sówki, a Akaashi rozszerzył zdziwiony oczy.

Ty jak gdyby nigdy nic podeszłaś do Bokuto i łapiąc za skrawek jego spodenek, podniosłaś materiał do góry. Bokuto był w tak wielkim szoku, że nawet nie zdążył zareagować, gdy dostrzegłaś koniec materiału w połowie uda i puszczając jego spodenki, odeszłaś w stronę rozgrywającego. Przechodząc obok Akaashiego, przybiłaś mu potajemnie piątkę.

- Nakolanniki. - Mruknęłaś, biorąc piłkę w dłonie.

- Wiedziałem. - Odparł dumny z siebie, czarnowłosy.

- A teraz, powystawiaj mi. - Odbiłaś piłkę w jego stronę i tak przez następną godzinę ćwiczyliście i rozmawialiście.

~•••~

Dalej śpiący Kuroo zawitał na sale gimnastyczną, gdzie dostrzegł ciebie leżącą na materacu w towarzystwie Bokuto i Akaashiego. Od razu skierował się w waszą stronę i bez ostrzeżenia skoczył na materac, lądując na was.

- Kuroo, grubasie. - Warknęłaś, spychając go z siebie - Złaź.

- Ale mi jest tak wygodnie. - Odparł, opierając brodę powyżej twojego biustu.
Poczułaś, jak twoje policzki płoną rumieńcem. Używając całej swojej siły, zrzuciłaś go z siebie.

- A widzisz! Neko-Chan! Karma wraca! - Krzyknął Bokuto, wskazując na ciebie palcem - Było mnie nie macać!

- Nie macałam cię! - Odkrzyknęłaś, a Bokuto zaczepnie cię pchnął.

Zmrużyłaś oczy i także go popchnęłaś, Akaashi wraz z Kuroo zeszli z materaca, gdy zaczęliście się bić.

- Nie! Wcale! A kto mi spodenki podnosił?! - Krzyknął oskarżycielsko.

- To było w celach naukowych! - Przeturlałaś się z nim, oboje wylądowaliście na podłodze, a on usiadł na twoich biodrach.

- Zjeżdżaj ze mnie, cholerna sowo! - Wrzasnęłaś, próbując go z siebie zrzucić.

- W celach naukowych? Myślisz, że jestem aż tak głupi? - Roześmiał się.

- Nie! Jesteś głupszy niż myślałam! - Wskazałaś na niego palcem i podnosząc nogi, stopami zahaczyłaś o jego brodę.

Pociągnęłaś go do tyłu, tym samym uwalniając się spod jego ciężaru. I zrobiłaś coś, co by zrobił każdy. Spierdzieliłaś. Bokuto rzucił się w pogoń za tobą, jednak nie miał on pojęcia, że jesteś szybsza niż się może wydawać. Sprintem biegłaś przez całą sale, a Bokuto był od ciebie w odstępie około pięciu metrów. Wszystkie drużyny patrzyły na was z rozbawieniem i śmiali się z tego, że Bokuto nie był w stanie cię dogonić.

Zaczęłaś biec w stronę ściany, a Bokuto był niemal pewny, że cię złapie. Wtedy ty podskoczyłaś i odpychając się stopą od ściany, wyskoczyłaś w bok i złapałaś się obręczy do koszykówki. Pociągnęłaś się do góry i usiadłaś sobie, patrząc prowokująco na Sowę.

- Baaaaka! - Krzyknęłaś, pokazując mu język i ściągając palcem dolną powiekę w dół.

Bokuto zrobił groźną minę, a obok niego stanął Kuroo, który objął go przyjacielsko ramieniem.

- Mogłem cię ostrzec. W końcu to Neko-Chan, jest jak kot. To przezwisko nie wzięło się znikąd. - Zaśmiał się głośno - To było pewne, że jej nie złapiesz. - Poklepał go pocieszająco po plecach.

- Nie pomagasz, lepiej mi powiedz, jak mam ją stamtąd ściągnąć. - Mruknął, a Kuroo czuł, że włącza mu się "Emo Mode".

- Nie wiem, sam bym jej nie ściągnął...Chociaż. - Czarnowłosy podskoczył i łapiąc za obręcz, podciągnął się i usiadł obok ciebie.

- Nawet ty przeciwko mnie?! - Krzyknął zrozpaczony Bokuto.

- Tak wyszło. - Wzruszył ramionami i zarzucił ci rękę na ramiona.

Ty z głupim uśmiechem pomachałaś Bokuto i znów pokazałaś mu język. Teraz Bokuto żałował, że zaniedbał treningi rąk. Słabo się podciągał, a teraz bardzo by mu się to przydało.

*****************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro