•Rozdział 12•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

                    *miesiąc później*

Siedziałaś z ramionami owiniętymi wokół podciągniętych pod brodę kolan, mając szeroko otwarte z szoku oczy. Kiedy Bokuto zaproponował ci wspólny seans anime, który miał skrócić czas waszego czekania na Kuroo, ta myśl wydawała ci się całkiem fajna. Byłaś nastawiona na jakieś anime z gatunku komedii, gdzie będziesz mogła się pośmiać i pokomentować zachowanie postaci w zabawny sposób.

Jednak twoje zadowolenie przysłoniło przerażenie, gdy Bokuto włączył jakieś mega zboczone anime, które w sumie tylko jemu się podobało. Mimo to, nie mogłaś oderwać wzroku od telewizora, to co się tam działo przechodziło ludzkie pojęcie i czasami nawet, przyprawiało cię o mdłości.

- Wróciłem! - Usłyszałaś krzyk Kuroo, jednak dalej tkwiłaś w tak wielkim szoku, że nie ruszyłaś się nawet o minimetr.

Bokuto dopiero teraz zwrócił na ciebie uwagę, przez chwilę ci się przyglądał, jakby teraz zdając sobie sprawę z tego, co kazał ci oglądać. Czarnowłosy kapitan Nekomy zatrzymał się, patrząc to na telewizor, to na twoją skuloną sylwetkę, siedziałaś do niego tyłem.

- Bokuto! Czy ciebie do reszty posrało?! - Krzyknął, zjawiając się obok ciebie i odwracając twoją głowę w swoją stronę.

Ty jedynie zamrugałaś powoli i potrząsnęłaś delikatnie głową, łapiąc się za nią.

- Nigdy więcej oglądania anime z Bokuto. - Szepnęłaś do siebie, co dla Kuroo było dosyć niepokojące - Nigdy.

Obrzucił Sówke karcącym spojrzeniem, jednak ten już dawno powrócił do oglądania. Zdenerwowany Kuroo wyciągnął wtyczkę z kontaktu, tym samym, kończąc seans Bokuto.

- Hej! Ja to oglądałem! - Krzyknął oburzony.

- Dobrze powiedziane, oglądałeś. - Burknął brunet i wzdychając, pogłaskał cię po głowie - Co ci strzeliło do głowy, żeby jej coś takiego włączyć?

- Co masz na myśli, mówiąc "Coś takiego"? Przecież ty też lubisz to oglądać! - Na słowa Sówki twoje oczy rozszerzyły się do rozmiarów dużych monet, momentalnie trzepnęłaś rękę Kuroo i odsunęłaś się na bezpieczną odległość.

Nie miałaś pojęcia co może mu przyjść do głowy, a co dopiero, gdy oglądał takie świństwa. Kuroo syknął pod nosem, przymykając oczy, właśnie zostając zdemaskowanym. Odkąd go poznałaś, miałaś świadomość, że Kuroo to cholerny zboczeniec, ale właściwie to dopiero teraz zdałaś sobie z tego sprawę.

- Nie dotykaj. - Mruknęłaś, wstając i wzdrygnęłaś się - Cholerne zboczeńce. - Cofnęłaś się parę kroków.

- Oj nie przesadzaj, Neko-Chan, jesteśmy facetami, mamy swoje potrzeby. - Spojrzałaś na Kuroo, jak na największego idiotę na świecie.

- Naskarże na ciebie Yaku. - Zdumiony chłopak nie mógł uwierzyć tak naprawdę w to, co mówisz.

- Hahaha! Masz przesrane, Bro! - Bokuto zaczął rechotać, spojrzałaś na niego.

- Akaashi też się dowie. - Sówce zrzedła mina, a oczy wyrażały przerażenie.

- Jesteś podła, [Imię]-Chan! - Wskazał na ciebie palcem i udawał, że chcą się rozpłakać - Nie rób mi tego! Błagam! Akaashi mnie zabije!

~•••~

Siedziałaś na ławce i obserwowałaś trening chłopców, trener wprowadził nowe metody karne, do których koniecznie byłaś potrzebna. Nie miałaś jednak pojęcia, dlaczego właśnie ty i co takiego będziesz musiała robić.

- [Imię], jesteś potrzebna. - Grzecznie podeszłaś do trenera, trochę wolniej, ale jednak.

Od przeszło pół miesiąca, miałaś stabilizator na kolanie, który miał je usztywniać i pomóc w wyleczeniu twojej kończyny.

Jak się później okazało, Lev dzisiaj grał zdecydowanie słabiej niż zazwyczaj, więc miała czekać go kara.

- Lev na glebę, a ty [Imię], siadaj mu na plecach.

Nieco skołowana podeszłaś do szarowłosego i obserwowałaś, jak zniża się do pozycji, w której powinien wykonywać pompki. Delikatnie usiadłaś mu na plecach, jedną nogę kładąc wyciągniętą także na jego ramieniu.

- No to hop, Haiba. Dwieście pompek. - Teraz to już całkowicie cię wmurowało - Jeśli przerwiesz, robisz od początku, tak długo, aż skończysz. A ty [Imię], będziesz liczyć.

- Hai. - Odparliście w tym samym momencie.

I tak spędziłaś następne pół godziny, na skutecznym odciąganiu uwagi szarowłosego od ćwiczenia, by znacznie prościej mu się je wykonywało. Było ci też szkoda chłopaka, więc postanowiłaś mu jakoś pomóc, jednak nie mogłaś znaleźć sensownego pomysłu.

- Oi, Lev. - Odparłaś cicho.

- Tak....[Imię]....C-Chan? - Słyszałaś, że trudno mu się cokolwiek mówiło.

- Jak szybko zrobisz te dwieście pompek, to dam ci buziaka. - Szepnęłaś mu do ucha i poczułaś, jak mięśnie chłopaka się spięły.

Zaraz jednak pisnęłaś przestraszona, gdy szarowłosy zaczął w niezwykle szybkim tempie wykonywać pompki. Szczerze mówiąc, spodziewałaś się, że cię wyśmieje, bądź w późniejszym czasie, będzie sobie robił z ciebie żarty.

Po kilkunastu minutach, zaczęłaś głośno mówić końcowe liczby. Nawet trener był zdziwiony, że tak szybko Haibie udało się wykonać ćwiczenie i to bez powtórek.

- Sto dziewięćdziesiąt siedem...Sto dziewięćdziesiąt osiem...Sto dziewięćdziesiąt dziewięć...Dwieście! - Krzyknęłaś, schodząc z pleców chłopaka i przytuliłaś go. Co z tego, że trochę oszukałaś, to tylko kilkadziesiąt pompek do przodu.

- Brawo! - Odparłaś zadowolona i poczochrałaś jego fryzurę, ten przymknął zadowolony oczy.

- Nagroda. - Odrzekł z szerokim uśmiechem na ustach, a ty parsknęłaś pod nosem.

Złapałaś za jego twarz i ucałowałaś jego policzek, gdy się odsunęłaś, zauważyłaś u Leva duże rumieńce.

- Nie rób sobie nadziei, Lev. To tylko nagroda.

Odwróciłaś się z zamiarem zajęcia miejsca na ławie, w oddali dostrzegłaś Kuroo, który trzymając piłkę, ściskał ją coraz mocniej i mocniej.

- Oi, Kuroo, zaraz zepsujesz nam piłkę! - Yaku wyrwał przedmiot z rąk czarnowłosego.

- Przepraszam. - Mruknął cicho Kuroo.

- Nie przepraszaj, tylko trochę się ogarnij!

- Jasne.

W tym czasie, gdy Kuroo i Yaku pomiędzy sobą dyskutowali, ty bazgrałaś z zeszycie różne swoje pomysły. Jeśli chodzi o twoją nogę, to nie było za ciekawie, więc chciałaś być przygotowana na wszystko. Nawet, jeśli oznaczałoby to koniec twojej pseudo kariery siatkarskiej.

- Co robisz, [Imię]-Chan? - Spojrzałaś do góry na Kenme, który przyglądał się twojemu notatnikowi.

- Fajnie byłoby mieć kiedyś własną drużynę siatkarską, nie sądzisz? - Spytałaś, uśmiechając się delikatnie.

- Jak dla mnie za dużo z tym roboty. - Wzruszył ramionami i usiadł obok ciebie - Dlaczego chciałabyś mieć klub?

- Z moją nogą jest coraz gorzej, z roku na rok nie jestem w stanie wykonywać poszczególnych ćwiczeń.....Pomyślałam, że w przyszłości mogłabym założyć klub. - Wzruszyłaś ramionami - Kocham siatkówkę i nie chce jej sobie odpuścić, nawet jeśli nie będę mogła grać.

- Jakby tak na to spojrzeć, to nawet dobry pomysł. - Posłał ci blady uśmiech - Na pewno większość chłopaków z naszej drużyny, chciałaby być kiedyś w twoim klubie.

- Tylko ciekawe, czy mogłaby trenować chłopaków. - Mruknęłaś, zastanawiając się - Z dziewczynami o wiele gorzej się dogaduję.

- Jeśli się czegoś naprawdę pragnie, to można zrobić wszystko. - Podniosłaś dłoń i położyłaś ją na głowie Kenmy.

- Dzięki, Kenma.

- Nie ma za co. - Odparł cicho, powracając do gry.

Westchnęłaś cicho i zaczęłaś wymyślać nazwę, może to było tylko głupie marzenie, jednak chciałaś je spełnić. Chociażby dla swojego szczęścia i swojej przyszłej drużyny.

Chwile jeszcze bawiłaś się długopisem, gdy twój telefon zaczął wibrować. Wyciągnęłaś komórkę, widząc na wyświetlaczu imię twojej przyjaciółki.

- Halo? - spytałaś, a po drugiej stronie odpowiedziała ci cisza - Akira?

- Twoja babcia jest w szpitalu. - Otworzyłaś szerzej oczy, a komórka wypadła ci z rąk.

*****************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro