💎Ghost Of My Friend💎

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Hej, Luke- uśmiechnął się do mnie przyjaciel

- Cześć, Cally- oddałem uśmiech i złapałem go za rękę a on splótł nasze palce.

- Tęskniłem, wiesz?- uśmiechnął się smutno - Tak rzadko mnie odwiedzasz- popatrzył na mnie

- Wiem, przepraszam- pocałowałem go w policzek.
Ten tylko się uśmiechnął i pociągnął mnie za sobą. Szliśmy jedną z mniej tłocznych ulic. Rozglądałem się po niej. Pierwszym budynkiem po prawo był mały sklep na rogu tej uliczki. Na przeciwko niego przez całą długość stały kolorowe kamieniczki. A to jasne i radosne barwy, a to kamienne lub marmurowe wykończenia... Było ślicznie. Po tej drugiej stronie oprócz sklepu był jeszcze jeden, większy market, kilka domków, kawiarnia, bar, klub i restauracja.

- A ty? Gdzie się przeprowadziłeś?- spytałem chłopaka zaciekawiony. Ten tylko tajemniczo się uśmiechnął i poprowadził mnie do jednego z małych domków. Weszliśmy do środka. Na prawdę był mały. Na początku po lewo w rogu była mała kuchnia którą razem z salonem i jadalnią odgradzał blat. Za blatem był czteroosobowy stół a następnie kanapa a na przeciwko był wiszący na ścianie telewizor. Naprzeciw drzwi był duży kominek w którym płonął radosny ogień. Obok pod ścianą w prawym rogu stało dwuosobowe łóżko. Po prawo od wejścia i jednocześnie na przeciwko łóżka była łazienka która jako jedyna oddzielona była ścianą od reszty.

- Wow- powiedziałem tylko tyle oczarowany.

- Wiem- zaśmiał się lekko i pociągnął mnie w głąb. Rozebraliśmy się i usiedliśmy na kocu przed kominkiem - I jak sytuacja, Lulu?- spytał czule wiedząc co i jak.

- Jak zawsze. Ciągle ciągnie mnie po terapeutach... Czasem gdy nie zdążę wrócić tam to pyta czy znów zniknąłem w "mojej krainie"- westchnałem - Kiedy on zrozumie że ja po prostu cofam się do mojego poprzedniego życia? - jęknąłem marszcząc nos.

- Nie wiem, skarbie - pocałował mnie w niego. Przesadził mnie na swoje kolana - Dawno tego nie robiliśmy, nie uważasz?- uśmiechnął się zawadiacko a ja zarumieniłem się i splotłem ręce na jego karku - Lubie twoje loczki - zaczął się nimi bawić plotąc je w najróżniejszy sposób, czasem pociągał za końcówki przez co cicho jęczałem. Schowałem twarz w jego szyi i zacząłem robić mu na niej malinki. Zrobiłem kilka i odsunąłem się następnie wstając z jego kolan. Złapałem go za rękę i podniosłem. Gdy wstał pociągnąłem go na łóżko a ten tylko się uśmiechał. Jak zawsze. Przystanęliśmy a on odrazu wpił się w moje usta... Kim bym był gdybym tego nie oddał? Uśmiechnąłem się w jego usta i pogłębiłem pocałunek. Wiem że to wcale nie wybląda jak przyjaźń, ale nas to nie obchodziło. Rozpiąłem jego spodnie a on powoli rozpinał moją koszulę. Gdy jego jeansy wraz z bielizną opadły mu do kostek mulat wyszedł z nich i popchnął ubrania gdzieś w kąt. Koszula która po jakimś czasie znalazła się w jego rękach też tam wylądowała. Ściągnął moje spodnie oraz bieliznę całując moją szyję, ramiona, tors, brzuch oraz podbrzusze, a ja z niego jego obcisłą koszulkę. Rzucił mnie na łóżko. Pisnąłem cicho lądując plecami na miękkim materacu. Zawisnął nademną - Rozciągnąć cię, pingwinku?- zamruczał przygryzając płatek mojego ucha. Nieśmiało przytaknąłem a on podstawił mi pod usta trzy palce. Naśliniłem je pożądnie a on przystawił pierwszego i powoli we mnie wsunął. Zaczął nim poruszać powoli dodając kolejne - Chyba ci starczy- powiedział w końcu. Nawilżył penisa i wszedł we mnie powoli. Jęknąłem cicho i położyłem dłonie na jego barkach wbijając w nie paznokcie. Zaczął się poruszać a ja skamleć. Po chwili dom wypełniały moje jęki mieszane z sapaniem chłopaka. Wszedł we mnie do końca dociskając biodra do moich pośladków i już po chwili doszedł we mnie. Dyszałem normując oddech a chłopak opadł na miejsce obok mnie. Pocałowałem go a on odwzajemnił. Całowaliśmy się puki nie zabrakło nam powietrza - Idę się umyć- poinformował a ja przytaknąłem. Hood zniknął w łazience a ja poszedłem do kuchni. Wyjąłem potrzebne składniki. Zrobiłem ciasto i usmażylem naleśniki. Wziąłem jabłko, kiwi, truskawki, wiśnie, czereśnie, gruszkę, banana i maliny. Umyłem, obrałem i pokroiłem owoce które trzeba. Ułożyłem je w miseczkach i wziąłem bitą śmietanę.

- Smacznego - uśmiechnąłem się do chłopaka który wyszedł z łazienki. Ten wyszczerzył się, złapał mnie za biodra i pocałował. Gdy się od siebie oderwaliśmy on zabrał się za jedzenie a ja poszedłem się umyć...

- Luke?!- usłyszałem krzyk i zamykanie drzwi. Szybko wróciłem do realu

- Łazienka!- myłem swoje ciało. Po chwili drzwi się otworzyły a następie zamknęły za Cliffordem. Usłyszałem tylko sprzęk strzączki od paska i kabina się otworzyła. Blond włosy wszedł do mnie i stanął za mną pod ciepłą wodą

- Dzień dobry, kochanie- mruknął w mój kark który następnie pocałował.

- Dzień dobry, Michael...- uśmiechnałem się do siebie opierając o narzeczonego.

Mam nadzieje że się podobało 😅❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro