Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

            Kilka dni po powrocie drużyny do gildii Saza wezwała Gorta do pokoju w którym położyli znalezionego na drodze chłopaka.
-Obudził się- powiedziała kiedy mag wszedł do pomieszczenia. Gort spojrzał na siedzącego na łóżku osobnika, przysunął sobie krzesło i usiadł.
-Gdzie jestem i jak się tu znalazłem- głos miał głęboki i nieco podenerwowany.
-Jesteś w gildii Arkan. Ale należałoby zacząć od przedstawienia się. Nazywam się Gort. A ty kim jesteś?
-Azazel. Możesz mi mówić Az. Powiecie mi jak się tu znalazłem?
-Znaleźliśmy Cię nieprzytomnego na środku drogi kiedy wracaliśmy z misji. Może zechciałbyś powiedzieć nam jak się tam znalazłeś?-głos Gorta nie zdradzał nic prócz zainteresowania, jednak rozmówca wyczuł w nim coś dziwnego.
-Też chciałbym to wiedzieć jednakże nie pamiętam nic co działo się przed tym jak się obudziłem.
-Nic? W ogóle? Żadnego wspomnienia?
-Oprócz tego jak się nazywam.
-A może potrafisz mi wyjaśnić dlaczego twoje włosy zmieniły kolor?
Zaskoczona Saza spojrzała na głowę Azazela i rzeczywiście, kiedy go znaleźli miał kruczoczarne włosy. Teraz były szare.
-Zawsze miałem szare włosy. Wprawdzie to rzadkość ale się zdarza.
-Z każdą chwilą ciekawisz mnie coraz bardziej. W każdym razie skoro nic nie pamiętasz to pewnie nawet nie wiesz gdzie mieszkasz?
Az kiwnął głową potwierdzając słowa starca.
-W takim razie- kontynuował Gort- Jeżeli chcesz możesz zostać tutaj. Przynajmniej do czasu aż nie wrócą Ci wspomnienia.
Młodzieniec obrzucił maga podejrzliwym spojrzeniem.
-Dlaczego mielibyście mi pomagać? Co jeśli was okradnę i ucieknę?
-Chcemy Ci pomóc bo jesteś w potrzebie.- w tym momencie oblicze maga przybrało mroczniejszy wyraz-A jeśli nas okradniesz to osobiście Cię znajdę a tego byś nie chciał.
-Hmm. Najwyraźniej nie pozostaje mi nic innego jak przyjąć ofertę.
Gort uśmiechnął się i pomógł Azowi wstać z łóżka.
-A więc postanowione. Teraz idź się ogarnąć bo śmierdzisz. Saza pokaże ci gdzie możesz się umyć. W międzyczasie ktoś przyniesie ci jakieś ubranie. Kiedy już się ogarniesz zejdź do głównej sali, damy ci coś do jedzenia.
-Dziękuje- Jego głos brzmiał jakoś nieśmiało. Sam nie wiedział dlaczego. Może to pierwszy raz od dawna kiedy ktoś okazał mu dobroć, ale nie potrafił tego stwierdzić.
-Niema za co. W ramach podziękowania możesz pozbyć się tego smrodu- Uśmiechnął się jeszcze szerzej niż wcześniej- Jak już mówiłem, śmierdzisz.
Kiedy Gort wyszedł Azazel poczuł się nieco niezręcznie. Był sam na sam z nieznajomą dziewczyną. Piękną dziewczyną. Miała długie zadbane, brązowe włosy, i łagodne rysy twarzy. Patrzyła na niego swoimi głębokimi, piwnymi oczami. Zobaczył w nich nie tylko inteligencję ale także zaciętość. Nie wiedział skąd się owa zaciętość brała, ale miała jej pod dostatkiem.
-Jestem Saza- powiedziała odchodząc od ściany o którą się wcześniej opierała- Chodź za mną, pokaże Ci gdzie możesz doprowadzić się do porządku.
Nie wiedział co odpowiedzieć więc tylko kiwnął głową i poszedł jej śladem. Idąc korytarzem zdał sobie sprawę, że dziewczyna ma doskonałą sylwetkę. Poruszała się niezwykle cicho.
Pogrążony w rozmyślaniach o jej urodzie nie zauważył, że dotarli do celu.
-Tutaj możesz się umyć- mówiąc to pokazała mu napełnioną wodą niezwykle szeroką beczkę, ustawioną na środku pomieszczenia. Obok leżało kilka zwojów materiału którymi mógł zetrzeć resztę wody po zmyciu z siebie brudu- zaraz przyniosę Ci ubranie. Coś od Luke'a powinno na Ciebie pasować. Miłej kąpieli.
Azazel znowu pokiwał głową i kiedy Saza zamknęła za sobą drzwi przystąpił do dzieła.
Jakieś dziesięć minut później usłyszał pukanie do drzwi i znajomy kobiecy glos:
-Przed drzwiami masz czyste ubranie. Kiedy skończysz zejdź na dół.
-Dobrze.
Wyszedł z wanny i starł z siebie pozostałe krople wody. Przebrał się i zgodnie z poleceniem Sazy, udał się do schodów.
Główna sala wyglądała zwyczajnie. Rzędy stołów ustawionych po bokach dość dużego pomieszczenia, zamiast krzeseł były ławy na których gdzieniegdzie siedzieli ludzie pogrążeni w rozmowie albo jedzący posiłek. Az zauważył Gorta siedzącego przy stole i skierował się w jego stronę.
-Widzę, że doprowadziłeś się do porządku. I pachniesz dużo lepiej- Przywitał go starzec jednocześnie jedząc. – Dosiądź się. Zaraz dostaniesz coś do jedzenia.
-Mam pytanie.
-Pytaj o co chcesz.
-Mówiłeś, że to gildia. Jesteście gildią magów?
-Nie do końca. Wprawdzie magowie stanowią tu większość, ale mamy tu też wojowników, alchemików i paru innych. Arkan to gildia mieszana.
-Rozumiem. Nie znasz może kogoś kto umiałby przywrócić mi pamięć?
-Gdzieś na pewno są tacy ludzie lecz na pewno nie tutaj. Do odczytywania pamięci potrzeba niezwykłych umiejętności i wrodzonego talentu do mesmeryzmu.
-Co to mesmeryzm?- Azazel pierwszy raz w życiu usłyszał takie stwierdzenie. Miał jakie takie pojęcie o magii jednak nigdy nie zagłębiał się w jej tajniki.
-Mesmeryzm to sztuka manipulacji ludzkim umysłem. Ktoś posiadający odpowiednie umiejętności może bez większego problemu wedrzeć się do czyjejś głowy i na przykład zasiać tam wspomnienia, których dana osoba nigdy nie posiadała.
-Rozumiem. Brzmi to bardzo skomplikowanie. Nie wiesz gdzie mógłbym znaleźć osobę, która potrafiłaby przywrócić mi wspomnienia?
Gort na chwilę zamyślił się po czym odpowiedział:
-Możliwe, że w Argon kogoś byś znalazł, jednakże to najbardziej oddalone na północ miasto. Leży niemalże na skraju Krwawego lassu.
-Krwawego? Skąd taka nazwa?
-Stąd, że każdy kto tam wszedł zginął krwawą i bolesną śmiercią. To teren zamieszkały tylko przez potwory.
-Jak mogę się dostać do tego miasta?- Az czuł, że w jego wspomnieniach kryje się coś ważnego i wiedział, że musi się dowiedzieć co to jest.
Gort zamyślił się na chwilę po czym odparł:
-Najprościej byłoby głównym szlakiem, ale zajęłoby Ci to kilka tygodni. Poza tym najpewniej po drodze zostałbyś napadnięty przez bandytów.
-Jest jakaś inna droga?
-Nie. Gdybyś spróbował iść poza szlakiem rozszarpałyby cię potwory. Przykro mi, ale gildii nie stać na zapewnienie ci eskorty i prowiantu.
-Rozumiem. I tak już dużo mi pomogliście.
-Ale jest pewna opcja która może Ci pomóc. Otóż możemy cię nauczyć się broni przed zagrożeniami i po wykonaniu paru misji będziesz miał wystarczającą ilość pieniędzy na zapasy.
-Brzmi sensownie. Ale mam kilka pytań.
-Pytaj o co chcesz.
-Mówiąc, że nauczycie mnie jak się bronić miałeś na myśli magie? I jakiego typu misje miałbym wykonywać?
-Tak miałem na myśli magię. I na początek pomagałbyś w łatwiejszych misjach.
-Rozumiem. W takim razie się zgadzam.
-Świetnie. Chodź za mną- Powiedział Gort po czym wstał od stołu na którym pozostały puste miski po zjedzonym przez niego i Azazela posiłku. Skierował się w stronę wyjścia z głównej sali. Az podążył jego śladem. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro