Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

    Ciemne chmury przysłoniły niebo. Wiał mroźny wiatr. Pogrzebowy orszak przemierzał las w stronę cmentarza. Ciało Antona zostało złożone w grobie obok innych, dawno zmarłych członków gildii. Odmówiono modlitwy i oddano honory. Każdy z obecnych był ponury i poważny, tak już miało być długi czas. Od czasu kiedy odziany na czarno zabójca pozbawił Antona życia nikt się nie uśmiechał. Niestety nie udało im się go dopaść. Po zabiciu ich przyjaciela po prostu zniknął. Gort obwiniał się za śmierć podopiecznego. Wiele rzeczy ciągle pozostało niewyjaśnionych. Na przykład to, dlaczego jaszczury porwały Antona i próbowały zabić Aza, kim był ten cholerny zabójca i dlaczego najpierw ich uratował a potem odebrał życie ich towarzyszowi.
Po pogrzebie wszyscy zebrali się w głównej sali, aby wypić za pamięć Antona. Azazel usiadł obok Gorta i reszty magów którzy byli przy tej tragedii. Wszyscy przez jakiś czas siedzieli w milczeniu, aż w końcu Gort zaczął mówić:
-Nie wiem jak wy, ale ja mam zamiar znaleźć tego skurwysyna i go zabić.
-Podzielam twoje zdanie staruszku. – Rast i Look przytaknęli, Saza tylko pokiwała głową.
-Też idę. Może i nie jestem członkiem gildii, ale nie mam zamiaru tego tak zostawić.
Gort podniósł się z ławy i powiedział:
-A więc jutro wyruszamy. Rano przedstawię wam plan, a dzisiaj róbcie co chcecie.
Po niewielkiej kolacji wszyscy poszli do swoich kwater. W nocy Azazel znów miał dziwny sen. Tym razem znajdywał się na olbrzymiej kamiennej płycie, gdzieś na szczycie góry. Naprzeciwko stała jakaś postać. Nagle zaczęła biec wprost na niego. Biegnąc zmieniała się w jakąś bestię. W momencie kiedy on i bestia zwarli się, Azazel gwałtownie się obudził. Był już ranek. Az wstał z łóżka, ubrał się i szedł na dół. Po jakimś czasie na miejscu była też reszta drużyny. Gort upewnił się, że każdy słucha i zaczął mówić:
- Słuchajcie. Nie wiemy o tym zabójcy dosłownie nic oprócz tego, że walczy dwoma mieczami i używa magii przejawiającej się na czerwono. Jedyne co możemy zrobić to rozdzielić się i pytać każdego kogo spotkamy po drodze. Ja pójdę na południe, Rast i Look na wschód, Saza na zachód, a Azazel na północ. Az, jeżeli dojdziesz do Argon to spróbuj znaleźć kogoś kto przywróci Ci wspomnienia. Ingo przygotował racje żywnościowe. Powinny wystarczyć na około dwa tygodnie.
-Jakim cudem? – Az nie wierzył, że żywność która mieści się w płóciennym worku starczy na dwa tygodnie.
-To specjalnie przygotowane jedzenie. Jeden kawałek mięsa starczy Ci na pół dnia.
-Rozumiem. Kontynuuj.
-Uważajcie na bandytów i potwory. Pytajcie każdego kogo spotkacie. Jeżeli ktoś się czegoś dowie, ma dwie opcje. Albo jakimś sposobem powiadomią pozostałych, albo sami to załatwią. – W tym przypadku nie było wątpliwości którą możliwość wybierze każdy z nich. – życzę powodzenia, a teraz do roboty. Dopadniemy tego skurwysyna, a wtedy zapłaci za zabicie Antona.
Wszyscy przytaknęli, po czym zabrawszy prowiant ruszyli każdy w swoją stronę.     

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro