Rozdział 27-Bardzo śmieszny żart... To sarkazm. Część 1/2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pomysł na rozdział: ZuzannaIgnaczak
Obrazek na górze: kikara24
Dziękuję wam, i wam dedykuję ten rozdział!
_____________________________________________________________________________
Nie spóźnię się! Nie spóźnię się tym razem! Krzyczała w swojej głowie Raven. Chwyciła plecak, naładowany ciężkimi książkami i czując jego ciężar, pociągnęła go za sobą. Dzisiaj był jedyny dzień, którego nie lubiła. Taak, prima-aprilis. To zło, gorsze od jej ojca! Za każdy dowcip, zrobiony jej w tym dniu, gniewała się podwójnie! Mimo, że wszyscy wokół się śmiali. Pamiętała, jak w zeszłym roku, gdy była w podstawówce, znalazła swój plecak w kiblu. Książki się rozpadły, a piórnik popłynął z kanalizacją. Plecak, brudny i śmierdzący. Prawie zabiła za to BeastBoy'a. A potem, Joker na stołówce wylał na jej głowę cały gar gorącej zupy, mając na celu by jej szara cera była jaśniejsza. Ale, tym razem spieszyła sie do szkoły, ponieważ to przecież jej ostatni dzień... Myśląc o tym, miała łzy w oczach. Powoli jej kapały na ziemi, nawet kiedy tego nie czuła. Była i wściekła i smutna. Wtedy, zoreintowała się, że za długo rozmyślała. Wybiegła z domu, zamykając je na klucz. Wyszła na ulicę, wdychając zatrute spalinami, powietrze. Włączyła muzykę, i pomaszerowała w kierunku szkoły. Zwykle słuchała spokojnej, ponurej muzyki. Lubiła również klasykę. Podczas gdy cała klasa słuchała albo pop'u, albo Rocka, albo heavy-metalu. Wtedy, zadzwoniła do niej Harley-uczennica z drugiej gimnazjum. Wariatka, ale wszyscy ją lubili.

— Halo?
— Rav! Co ty tak długo idziesz! Pośpiesz się! Już, już!
— Dobra, zaraz będę.— Powiedziała Roth, i się rozłączyła. Nałożyła ponownie słuchawki, i szła dalej. Przeszła kilka kroków, gdy poczuła że ktoś kładzie dłoń na jej lewym ramieniu. Potem, na drugim. A następnie, ktoś zszarpnął jej słuchawki, i nałożył inne, z głośną piosenką. Dziewczyna, natychmiast je zerwała i się obejrzała. To byli Wodnik i Terra. Dalecy kuzyni, i jej przyjaciele. Pokładali się ze śmiechu na ziemi.

— Gdybyś tylko widziała swoją minę!— Powiedziała blondynka, powoli wstając. Pomogła wstać swojemu kuzynowi, i oboje się szeroko wyszczerzyli. Kąciki ust Raven, zaczęły leciótko drżeć.
  — Nom, witaj! Nie wiedziałem że pojawisz się w szkole w tym cudownym dniu!— powiedział Wodnik, szczerząc się.
  — A widzisz? Nie możliwe, jest możliwe! Jesteś happy?— Zapytała, próbując się uśmiechnąć, ale wyszło jej tylko takie coś:

(Screenshot, który sama zrobiłam!)
   — Nom, to idźmy dalej!— Przerwała niezręczną ciszę Terra. Przez resztę drogi, blondynka skakała naprzód, uśmiechała się do wszystkich przechodzących. Z kolei, Raven i Wodnik, wlokli sią za nią, rozmawiając, jak najlepsi przyjaciele. A na twarzy Rae, pojawiło się coś, czego bardzo nie lubiła... Rumieniec! Czemu nie wzięła niczego, by to zamaskować! Ona się rumieni!!!
  — Raven, czy ty się rumienisz?— zwrócił uwage, chłopak.
  — Eee... Nie! Eee... Wcale nie! Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie!— I szybko pomaszerowała szybszym krokiem. Ja się nie zakochuję, ja się nie zakochuję! Mówiła do siebie.

                                                                ***
Gdy dotarli do szkoły, zobaczyli coś bardzo ciekawego! Przed szkołą, gromadziła się wszysjie klasy pierwsze! Szarpali za klamlę od drzwi, ale były zamknięte! Terra nie wiedziała co się dzieje. Przecież dzisiaj była szkoła! Przyjaciele podeszli bliżej i zwrócili sie do Robina.

  — Co się dzieje?— Zapytała Tara.
  — Jest dzisiaj szkoła, ale drzwi są zamknięte! Drugie i trzecie klasy są w środku, ale my nie możemy wejść! Drzwi się zatrzasnęły!
  — A my, utknęliśmy tutaj z moimi byłymi przyjaciómi— Z nikąd, pojawiła się Jinx.
  — Hej!— Krzyknął Cyborg— Drzwi się otworzyły!

Wszyscy, natychmiast spojrzeli w stronę szkoły. Drzwi były otwarte! W ułamku sekundy, nastolatkowie  rzucili się do drzwi. Ale, się tam zatrzymali, gdyż zbyt wielu uczniów wpadło tam na raz.
Spory kawał czasu, zajęło im uwolnienie się z uścisku drzwi. Osoby na zewnątrz, pchały resztę nastolatków do środka. Aż w końcu, wszyscy wylądowali na wycieraczce do butów, wiercąc się, i próbując wstać, co również było nie lada sztuką. Wyglądało to jak scena z komedi bądź kreskówki. Gdy się ogarnęli, ktoś bardzo mądry, zauważył że:

  — Ej! Dlaczego tu jest tak cicho?
— Może są lekcje?— Pomyślała Terra.
— Nawet w czasie lekcji było głośno. To dziwne...— mruknął Dick.
— Jest tylko jeden sposób, by się dowiedzieć co się dzieje.— powiedział Cyborg. — Musimy wejść do środka...

***
Duża grupa uczniów, sunęła przez pusty, wyludniały i szary korytarz. W salach, nie było żywej duszy. Na biórkach, były porozkładane i rozrzucone przedmioty szkolne i książki. Sprawiało to wrażenie, jakby coś wielkiego wkradło się do szkoły, i porwało uczniów i nauczycieli. Gwiazdkę, przeszedł dreszcz po plecach.

— Znaleźliście coś?— Wykrzyknął Zwinny.
— Tylko rozszarpane dokumenty— Powiedziała Raven, i rzuciła plik rozszarapnych papierów, pod nogi.— To musiało być coś dużego.

Nagle, wszyscy usłyszeli ogłuszający i przerażający wrzask.

— Terra! Zniknęła!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro