Rozdział 19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami Martyny

– Martyna, Adam, zejdźcie na dół –- rozległ się głos taty.

Drzwi od naszych pokoi otworzyły się w tym samym czasie. Wymieniliśmy pytające spojrzenia i zeszliśmy po schodach. Tam czekała niespodzianka. Gdy byliśmy u końca schodów.

– Oliwia! – rozpromienił się Adam.

– Martyna! – udała, że go nie zauważyła i przytuliła mnie na przywitanie.

– Co ty tu robisz? – zapytałam.

– No jak to co, są wakacje, to przyjechałam – przywitała się z Adamem.

– O, Oliwia! Przyjechałaś w samą porę, zaraz będzie obiad – w przedpokoju zjawiła się mama.

***

Po obiedzie chcieliśmy coś obejrzeć, ale sprzeczaliśmy się jaki film wybrać, bo każdy miał inny pomysł.

W pewnej chwili mój telefon dał o sobie znać. Oczywiście moja ukochana grupa.

*Inteligentni inaczej😿*

Pawow😘😎: NUDZI MI SIĘ!

Nadja💙: A ja nie, oglądam se kreskówki.

Piotruś Pan😂😍: Bardzo ambitne.

Nadja💙: Co nie?

Pawow😘😎: Chodźmy gdzieś razem, plisss...!

– Hej, Martyna, mówię do ciebie! – głos Oliwii oderwał mnie od telefonu.

– Tak?

– Pytam czy wolisz oglądać ,,Hobbita" czy ,,Władcę pierścieni"?

Wiesz... odechciało mi się oglądać.

– Ja tak samo – Adam podniósł rękę do góry.

- Aha czyli, przyjechała do was kuzynka i nie chcecie spędzić z nią czasu?!

– Chcemy, ale może inaczej...?

– Hmm... to co proponujesz?

– Może chcesz poznać naszych przyjaciół?

– Dobry pomysł, lubię poznawać nowych ludzi – uśmiechnęła się od ucha do ucha.

– Może pójdziemy do ,,Domu Gier"? – zaproponował Adam.

– Wiesz jak tam drogo! – rzuciłam szybko.

– A właśnie, że nie – Adam przysunął się bliżej do biurka i wpisał coś w wyszukiwarkę. – A więc: Dom Gier oferuje czterogodzinny wstęp tylko za 10 złotych dla uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych. Tylko musimy mieć co najmniej 8 osób.

– My, Nadia i bliźniacy – oznajmiłam.

– Jeszcze dwójka – mruknęła kuzynka.

– Zadzwonię do Maćka – Adam już chwycił za swój telefon.

Ja: Ej, wiem jak pomóc Pawłowi.

Pawow😘😎: MÓW!

Ja: Bo przyjechała do nas Oliwia i chce was lepiej poznać. I wpadliśmy na pomysł, żeby iść do Domu Gier. Jak będziemy mieć 8 osób, to płacimy po 10 zł.

Pawow😘😎: Jestem za!!!

Nadja💙: Czekaj, czekaj, skąd weźmiesz 8 osób?

Ja: Na razie mamy 6, a Adam napisze do Maćka.

Piotruś Pan😂😍: Może zapytam się Artura?

Ja: Gdybyś był taki miły...

– Maciek odpisał? – zapytałam.

– Tak, zgodził się.

– Super, wystarczy, żeby Artur się zgodził.

– Co? Artur? Ten koszykarz? – zapytał brat.

– Tak, a co?

– Nic...

– A kto to ten Artur? – zapytała Oliwia.

– Zobaczysz... jeśli się zgodzi – oznajmiłam.

Wróciłam na grupę.

Ja: I co, zgodził się?

Pawow😘😎: Piotrek, jeszcze z nim rozmawia.

Ja: Ma 2 minuty.

Piotruś Pan😂😍: Już jestem. Artur się zgodził.

Pawow😍😎: (Po krótkich namowach)

Nadja💙: To wszystko ustalone?

Ja: Yes.

Piotruś Pan 😂😘: Nadia, zajdziemy po ciebie z Arturem.

Nadja💙: Oke.

Oczami Artura

Chętnie zgodziłbym się na to wyjście, ale bez Adama i jego kolegi. Nic mi nie zrobili, ale nie podoba mi się, że tak zaprzyjaźnili się z Nadią i bliźniakami. Ale co się dziwić, Nadia jest przyjaciółką Martyny, więc to nieuniknione, że spotka na swojej drodze jej brata. A bliźniacy grają z nimi w piłkę. I nic z tym nie da się zrobić. Nie mogę nikomu nakazywać z kim mogą, a z kim nie mogą się zadawać.

Wyszedłem ze swojego bloku i dołączyłem do Piotra i Pawła.

– Chyba nie jesteś w najlepszym humorze – powiedział Paweł.

– Hmm... ciekawe dlaczego? – rzuciłem sarkastycznie.

– Wiemy, że nie podoba ci się perspektywa, że jest też Adam, ale lepiej być w miejscu wydarzeń niż słuchać wszystkiego od nas – próbował pocieszyć Piotrek.

– I... w ten sposób możesz się do niej zbliżyć – dodał Paweł – pokaż, że lubi być w twoim towarzystwie.

– Jak?

– Pomyśl, przecież bystry chłopak z ciebie.

Wywróciłem oczami.

Stanęliśmy pod ogrodzeniem domu Nadii. Niemal od razu otworzyły się drzwi i szatynka przywitała się z nami.

Szliśmy miejskimi chodnikami i prowadziliśmy rozmowy na różne tematy. Ale w głowie zastanawiałem się jak zbliżyć się do Nadii. Albo raczej pokazać komuś, że jesteśmy blisko.

– Ej, chcecie usłyszeć świetny kawał? – zapytałem.

– Jasne, dawaj! – powiedział za wszystkich Paweł.

– Spotkali się grupka przyjaciół, którzy sobie trochę wypili, i jeden z nich mówi:
- Franek, zamknąłeś drzwi?
- Zamknąłem.
- Na klucz?
- Na klucz.
- Przekręciłeś dwa razy?
- Oczywiście.
- Dobra chłopaki, Frankowi więcej już nie polewajcie, przecież my pijemy w namiocie.

Gdy skończyłem, cała trójka zaczęła się śmiać. Nadia, która szła obok mnie musiała ustać i złapać oddech, więc zrobiła to, składając rękę na moim ramieniu, a druga trzymając się za brzuch. Wszystko zgodnie z planem. Objąłem ją ramieniem.

– Będę cię trzymał, bo zaraz mi tu padniesz – powiedziałem, śmiejąc się.

Gdy zjawiliśmy się w zasięgu wzroku naszych znajomych, którzy czekali na nas pod lokalem, wszyscy zawiesili wzrok na naszej dwójce.

Przeszliśmy bliżej i się przywitaliśmy. Gdy Nadia przywitała się z Oliwą, ponownie stanęła obok mnie, więc ponownie ją objąłem. Wchodząc do środka, posłałem brunetowi triumfalny uśmiech.

Martyna, Nadia i Oliwia poszły usiąść, gdzieś na fotelach. W tedy koło mnie zjawili się bliźniacy i powiedzieli mi do ucha jedno słowo: Nieźle.

Oczami Adama

– Eee... co to było? – zapytałem przyjaciela tak, żeby tylko on usłyszał.

– A co nie widziałeś? – zaśmiał się. – Koleś na nią leci.

– Widzę, ale uśmiechnął się jakby wygrał w pokera.

– Od kiedy, przejmujesz się młodymi?

Nie odpowiedziałem. Miał rację, nie powinienem się przejmować. Mam się po prostu dobrze bawić.

Ściany w lokalu były czarne, ale było dobre oświetlenie. Zobaczyłem kilku młodych ludzi grających w kręgle lub przy automatach.

Gdy zapłaciliśmy za wstęp, mieliśmy dostęp do wszystkich atrakcji.

– To od czego zaczynamy? – zapytała Oliwia.

- Cymbergaj! – wykrzyknął Maciek i pobiegł do jednego ze stołów, gotowy do gry.

Do każdego stołu podeszły dwie osoby i zaczęliśmy grać. Najpierw było spokojnie, ale po kilku minutach każdy się rozkręcił. Gra już nie wyglądała normalnie. Osoba, która stałaby obok, zastanawiałaby się tu dzieje.

– Nadia, idziemy grać w bilarda? – zapytała moja siostra po dłuższym czasie.

– Jasne, cymbergaj mi się trochę znudził.

Obie oddaliły się od stołu i weszły po schodkach na podwyższenie, gdzie stał stół do bilarda.

Wróciłem do gry z Maćkiem, ale on zamiast odbić krążek, to on go zatrzymał.

– Co ty robisz? – zapytałem.

On wskazał głową, żeby spojrzał w lewo, gdzie były dziewczyny. Zauważyłem, że Nadia niezbyt dobrze radzi sobie z odbijaniem bil.

– I co? – zapytałem.

– Może idź i jej pomóż?

– A czemu sam tego nie zrobisz?

– Bo ja idę po nachosy – mrugnął do mnie i zniknął.

Już zrozumiałem ukryty przekaz przyjaciela i chciałem walnąć się w głowę, że nie domyśliłem się od razu. Ruszyłem w ich kierunku. I kiedy była kolej szatynki, wtrąciłem się.

– Źle trzymasz kij.

– Tak? To może mi pokaż.

– Z przyjemnością.

Kiedy Nadia pochyliła się nad stołem, ja zrobiłem podobnie. Złapałem jej dłonie, które trzymały kij i ustawiłem w odpowiedni sposób.

– Pamiętaj, żeby dobrze ustawić lewą ręką, bo to ona nadaje kierunek, w którym bila się poruszy... i teraz delikatnie prawdą ręką uderzasz... – razem wykonaliśmy ruch i biała piłka popchnęła zieloną bilę, a następnie wpada do dziury.

– Dzięki – powiedziała uśmiechnięta.

Dopiero teraz przypomniałem sobie, że jesteśmy trochę za blisko. Szybko zabrałem ręce i zobaczyłem Martynę i Oliwię, które bacznie mi się przyglądały.

– Nie ma za co.

Podszedłem do kuzynki, która popijała colę z puszki.

– Czemu tak się patrzysz? – starałem się, żeby mój ton nie zdradzał lekkiego zdenerwowania.

– Zastanawiam się jak bardzo Nadia ma przerąbane.

– To znaczy?

– Widać, że Artur ją bardzo bardzo lubi, no i ty też. W końcu przyjdzie moment, że będzie musiała wybrać, ale nie będzie wiedziała kogo.

– Co? Nie, coś źle zinterpretowałaś. Nadia jest przyjaciółką.

– Tak, ale nie byłbyś obojętny na to, że Nadia wybierze jego. I nie mów nie nie mam racji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro