Rozdział 21.
Bardzo smutna wiadomość... wakacje się skończyły!
Spojrzałam smutno w lustro. Już widzę jak po nocach siedzę i odrabiam prace domowe. I po co to wszystko? Przecież nie da się być we wszystkiego dobrym.
Dobra, nie będę tak stać, trzeba się ruszać.
Poszłam do łazienki się wykąpać. Następnie wysuszyłam włosy. W pokoju ubrałam czarną spódniczkę i biały T-shirt z napisem go to hell, a na nogi założyłam białe trampki. Nie muszę już być ubrana tak oficjalnie, bo już nie jestem tą zdenerwowaną dziewczynką co rok temu.
Usłyszałam głośne dzwonienie telefonu.
– Halo? – zapytałam, gdy nacisnęłam zieloną słuchawkę.
– Dziewczyno wychodź, bo wszyscy na ciebie czekamy! – wykrzyknął mi do ucha Paweł.
– Już idę i nie drzyj mi się do ucha!
– Też cię kocham.
I szybko się rozłączył. Przewróciłam oczami. Najbardziej nieznośny z bliźniaków jest właśnie Paweł, ale i tak go uwielbiam.
Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy do torby. Wyszłam z domu i stanęłam jak wryta. Byłam zaskoczona ilością osób, która była na zewnątrz.
Martyna, bliźniacy, Artur, Adam i Maciek.
Podbiegłam do nich i przywitałam się ze wszystkimi.
– Przepraszam, że musieliście czekać. Nie wiedziałam, że wszyscy tu są.
– Wybaczamy ci – odezwał się Piotrek.
- Ja nie! – wykrzyknął Paweł. – Przez to słońce zaraz się gotuję.
– Nie trzeba było zakładać czarnej koszuli – wtrącił Artur.
– To nie moja wina. Ktoś – wskazał na swojego brata – wylał na mnie sok jagodowy i musiałem się przebrać.
– Zasłużyłeś – Piotrek wzruszył ramionami.
– Dobra, wystarczy, możecie się już zamknąć – Martyna przewróciła oczami.
Chłopcy ucichli i dobrze, bo wszyscy mieli dosyć ich wymiany zdań.
Kiedy doszliśmy do szkoły, zobaczyliśmy nowe i znane twarze. Nowi uczniowie w szkole. Pierwszoklasiści z wielkimi marzeniami i ambicjami.
Adam i Maciek poszli pod swoją salę, by spotkać się z wychowawcą i resztą klasy. My zrobiliśmy podobnie. Pod salą, bliźniacy i Artur zaczęli rozmawiać z innymi chłopakami. Do mnie i Martyny zagadała Justyna. Najbardziej normalna dziewczyna. Chodzi mi o to, że można swobodnie z nią porozmawiać i nie tapetuje się jak połowa dziewczyn w klasie. Z natury jest bardzo ładna. Zastanawia mnie to czemu nie ma żadnej dobrej koleżanki, więc staramy się z nią jak najwięcej rozmawiać.
– Jak wakacje? – zapytała.
– A bardzo dobrze. Chodziłyśmy nad jezioro i nocowałyśmy u siebie co róż – odpowiedziałam z uśmiechem.
– Tak, było super, ale na plaży mnie wystraszyłaś – powiedziała Martyna.
– To nie moja wina, to Piotrek, pamiętasz?
– Co się stało? – zapytała Justyna najwyraźniej zaciekawiona.
– Piotrek wepchnął mnie niespodziewanie do wody i tak trochę straciłam kontakt ze światem – wyjaśniłam.
– Boże! Dobrze, że nic ci nie jest.
– A jak twoje wakacje? – zapytała Martyna.
– Eee... nudno. Byłam na obozie językowym, ale nie chciałam tam być i pojechałam do Niemiec.
– Nie było tam nic ciekawego?
– A co ciekawego jest jak zwiedzasz to samo miejsce piąty raz. I jeszcze moja prababka... nie ogarniam co do mnie mówiła. Tylko czekałam aż rok szkolny się zacznie.
– Czekaj, masz niemieckie korzenie? – zapytałam.
– Tak... ale czuję się bardziej Polką niż Niemką.
– To widać po twoich ocenach z niemca – rzuciła Martyna.
Obie zaczęliśmy się śmiać.
– Dobra, dobra – Justyna próbowała złapać oddech. – A jak tam sprawy ,,sercowe"?
– Artur nadal jest zauroczony w Nadii – oznajmiła Martyna.
– Co?! – zapytałam.
– No i oczywiście ona tego nie widzi.
– Jesteśmy tylko przyjaciółmi – powiedziałam stanowczo.
– Nawet teraz się patrzy – Justyna jakby nie usłyszała moich słów.
Chciałam się odwrócić, żeby to sprawdzić, ale...
– Nie odwracaj się! Nie może wiedzieć, że o nim rozmawiamy.
– Wystarczy. Lepiej niech Martyna powie o swoim adoratorze.
Na jasnej twarzy Justyny pojawiło się zaciekawianie.
– Niby kto? – prychnęła czarnowłosa.
– Maciek.
– Kto to? – zapytała szatynka.
– Kumpel jej starszego brata.
– Uuu... chwila czy on jest w drużynie?
– Dokładnie – rzekłem.
Ja i Justyna spojrzałyśmy na Martynę.
– Jest mi obojętny – mruknęła. – A jego zachowanie jest dziecinne.
– Widać, że cię lubi... – powiedziałam.
Martyna chciała coś dodać, ale przyszła pani Groch i zabrała nas na salę gimnastyczną.
***
Po apelu czekaliśmy na Groch jakieś dziesięć minut przed klasą, bo zamknęła salę, a sama gdzieś zniknęła. Gdy wreszcie się pojawiła, otworzyła drzwi i każdy zajął miejsce.
– Witajcie, cieszę się, że po wakacjach widzę was w komplecie.
– Czy tylko ja słyszę tu ironię? – szeptał Paweł.
– Nie tylko ty – odpowiedziała mu Martyna również szeptem.
– Jak co roku trzeba wybrać nową trójkę klasową.
Cała klasa zajęczała. U nas jest tak, że nikt nie chce być w trójce, bo trzeba chodzić na spotkania, które są po lekcjach. Bo kto chce marnować swój czas wolny.
– Słucham waszych propozycji– oznajmiła do nas nauczycielka.
– Ja zgłaszam Artura, bardzo dobrze sprawował się jako gospodarz w tamtym roku – odezwała się Zuza.
Na jej słowa przewróciłam oczami. Na siłę chcę być przez niego zauważona.
– Ja chcę zgłosić Nadię i Krzyśka – usłyszałam Justynę. Dzięki...
– Ale ja nie chcę! – wykrzyknął od razu chłopak.
– To masz problem – pokazała mu język.
- Oby nie zgłosili mnie... – szepnęła do mnie Martyna.
– Kto? – zapytałam, lecz nim zdążyła mi odpowiedzieć, usłyszeliśmy za sobą hałas. Odwróciła się i zobaczyłam bliźniaków, którzy wstali ze swoich miejsc.
– My proponujemy Martynę.
– Super... – mruknęła.
Na tablicy pojawili się jeszcze dwoje kandydatów. Beatka rozdała mam małe karteczki i każdy z nas napisał, kogo by chciał na gospodarza.
Przez chwilę zastanawiałam się kogo wpisać. Analizowałam, kto jest w miarę ogarnięty, żeby być gospodarzem. Okey, już wiem. Wpisałam Artura.
Chwilę później głosy zostały zebrane.
W ciszy czekaliśmy, aż pani skończy liczyć głosy. Wstała od biurka.
– Mam wyniki... i gospodarzem jest... Martyna.
– Co?! – dziewczyna wstała z miejsca. – Nie zgadzam się!
– Przykro mi, ale tak klasa zdecydowała.
– Super... – opadła na krzesło z bezradności.
– Drugą osobą, która dostała największą liczbę głosów jest Nadia.
Zrobiłam wielkie oczy. Ale jakim cudem?!
– A skarbnikiem został Artur.
Spojrzałam na chłopaka i on też nie wyglądał na zadowolonego.
Na koniec wychowawczyni rozdała nam plan lekcji i to było na dziś koniec.
---------------------------------------
Wszystkiego najlepszego, PingfinLukej!❤
Nie ma to jak rozdział jako prezent xd.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro