Rozdział 28.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Najbardziej oczekiwany dzień w roku. Sylwester. Długo musiałam namawiać rodziców, bym mogła ten wieczór spędzić u Martyny. Ale się udało.

O osiemnastej byłam już u przyjaciółki. Byłyśmy same. Jej rodzice poszli do znajomych, a Adam poszedł do Maćka.

Oglądałyśmy sylwestra, który leciał w telewizji. Tańczyłyśmy do naszych ulubionych kawałków. Piłyśmy piccolo, jedliśmy ciasta, które Martyna robiła z mamą, a z okna oglądałyśmy fajerwerki.

Jednak szybko nam się znudziło, więc zrobiłyśmy popcorn i poszłyśmy na górę oglądać serial. Bo taki ogólnie miał być plan. Z Martyną wkręciłyśmy się w oglądanie seriali i mieliśmy dość długą listę:
- The Originals
- Teen Wolf
- Riverdale
- Przygody Merlina
- The Lost
- Pretty Little Liars
Obecnie oglądaliśmy The 100 . Jedyny serial, który skończyliśmy były Pamiętniki wampirów. Pamiętam jak obie płakałyśmy oglądając ostatni odcinek. Tyle smutku i radości w 45 minutach. Później przez pół godziny gadaliśmy o zakończeniu.

Po obejrzeniu trzech odcinków Martynie zachciało się horroru. Ja oczywiście się zgodziłam. Zrobiłyśmy kolejny popcorn i wybrałyśmy film - ,,Obecność". Zgasiłam światło i usiadłyśmy na łóżku, przykrywając się kołdrą. Martyna chciała już włączyć, ale...

– Poczekaj! – powiedziałam.

– Co?

Wzięłam telefon i spojrzałam na niego.

– 23:56, leć po piccolo! – krzyknęłam.

Tak, miałyśmy dwie butelki piccolo.

Martyna pobiegła po kieliszki i napój. Niektórzy mogą uważać to za śmieszne, ale nie obchodzi nas to. Każdy ma prawo spędzić sylwestra tak jak się komuś podoba.

– Jeszcze trochę, a przegapiłybyśmy nowy rok.

– 23:59 – spojrzałam na telefon – i... północ!

Usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwieranej butelki. Czarnowłosa nalała do kieliszków oranżady i wzięłyśmy po jednym.

– Szczęśliwego nowego roku – powiedziałyśmy razem i stuknęłyśmy się kieliszkami.

Po chwili ponownie zgasiłam światło i włączyłyśmy film. Bałam się cholernie. Co chwilę zakrywałam oczy lub chowałam się pod kołdrę, żeby nie wiedzieć tych strasznych scen. Martyna też się bała, ale nie tak jak ja. Po nie wiem jakim czasie film się skończył.

– Nareszcie! – westchnęłam z ulgą.

– Nigdy więcej, co nie – powiedziała rozbawiona dziewczyna.

Nagle usłyszałyśmy hałas.

– Co to było?! – zapytałam szybko, przesuwając się bliżej przyjaciółki.

– Nie wiem, ale to chyba z dołu.

Cicho i po ciemku schodziłyśmy po schodach. Teraz usłyszałyśmy wyraźne pukanie do drzwi. Serce waliło mi jak oszalałe. Odruchowo przysunęłyśmy się do siebie.

Zapaliłyśmy światło w przedpokoju. Teraz, zamiast pukania usłyszałyśmy dzwonek.

– Spójrz przez wizjer – powiedziała Martyna.

– Czemu ja?! – zapytałam przyciszonym głosem – To twój dom.

– Ale stoisz bliżej.

Niepewnym krokiem, wstrzymując oddech podeszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Zobaczyłam zakapturzoną postać.

– Jest źle – powiedziałam przerażona.

Nagle postać uniosła rękę i zobaczyłam na niej czerwone plamy. Krew?!

– Jest bardzo źle – poprawiłam się.

Teraz ta osoba zaczęła walić w drzwi.

– Zostaw nas ty pieprzony zabójco! – Martyna nie wytrzymała tego napięcia.

– Ja pierdolę, to ja, Adam!

Kamień spadł nam z serca. Otworzyłam drzwi i chłopak wszedł do środka.

Adam usiadł na podłodze, opierając się o ścianę i trzymając się za ramię.

– Wiesz, że prawie padliśmy na zawał! – krzyknęła Martyna z pretensją.

- A co niby zrobiłem, a z resztą nie ważne.

– Czemu nie jesteś u Maćka? Miałeś u niego nocować – powiedziała już spokojniej czarnowłosa.

– A no miałem, ale to dłuższa historia.

Chłopak mówił trochę nie wyraźnie. Martyna zbliżyła się do brata.

– Wali od ciebie alkoholem! Piłeś?!

– No tak troszkę...

– Czemu masz krew na ręce? - zapytałam.

– Zraniłem się w ramię. Musisz zadawać tyle pytań, głowa mnie boli.

– Musimy coś zrobić – zwróciła się do mnie przyjaciółka.

Adam poszedł wziąć prysznic, żeby pozbyć się z siebie smród alkoholu. Martyna zaczęła myć miejsca, gdzie były plamy krwi. A ja wzięłam z drugiej łazienki apteczkę, by zająć się raną bruneta. Wzięłam potrzebne rzeczy i czekałam na niego w jego pokoju. I to był błąd...

Chłopak wszedł do pokoju w samych bokserkach, wycierając ręcznikiem włosy. Przełknęłam ślinę. Miał wyraźnie podkreślone mięśnie brzucha. Kiedy Adam mnie zobaczył, uśmiechnął się lekko.

Założył dresy i usiadł na łóżku, przykrywając się kołdrą. Usiadłam koło niego. Teraz zobaczyłam na jego ramieniu sporą ranę, ale na szczęście nie głęboką. Wzięłam wodę utlenioną i polałam na ranę. Chłopak syknął z bólu.

– Jesteś taka dobra – powiedział cicho.

– Jesteś moim przyjacielem, a przyjaciele sobie pomagają.

– Ta przyjaciele...

Zmarszczyłam brwi. Powiedział to z taką niechęcią, jakbym była jakimś ciężarem.

– Miałaś kiedyś takie wrażenie, że coś zbudowałaś, ale ktoś czyha, żeby ci to odebrać? – zapytał nagle.

– Trochę nie rozumiem...

– Już nie ważne... po prostu cieszę się, że cię mam.

I mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk. Nie wiem czemu, ale zachciało mi się płakać. Też cieszę się, że go mam i byłoby mi przykro, gdyby go nagle zabrakło.

Byliśmy tak przytulnej przez jakiś czas. W ogóle nie krępowałam się, przylegając do jego nagiego torsu. Ale wreszcie się opamiętałam.

Wzięłam prostokątny plaster i zakleiłam nim ranę.

– Gotowe – oznajmiłam.

– Dzięki.

– Teraz idź spać.

Wstałam, ale Adam chwycił mnie za nadgarstek. Byłam zmuszona odwrócić się do niego. Już chciałam zapytać, czy czegoś nie potrzebuje, ale chłopak przyciągnął mnie do siebie i nalazłam się na jego kolanach. Serce zaczęło mi szybciej bić. Patrzyłam jak chłopak się do mnie zbliża. W końcu jego usta zatrzymały się na moich. Byłam zaskoczona, ale też uradowana. Tak bardzo tego chciałam. Odwzajemniłam pocałunek, który był delikatny. Czułam woń alkoholu, ale w tym momencie nie przeszkadzało mi to.

Odsunęłam się. Nie chciałam tego, ale musiałam wracać do pokoju Martyny.

– Dobranoc.

Wstałam z jego łóżka i skierowałem się do drzwi. Gdy prawie chwyciłam za klamkę, on odezwał się.

– Szczęśliwego nowego roku.

– I nawzajem.

Oczami Adama

Obudziłem się po kilkunastu godzinach. Bolała mnie głowa i chciało mi się pić. Cholerny kac. Ale nie to martwiło mnie najbardziej. Zastanawiałem się, co ja wyprawiałem w nocy?

Do pokoju weszła Martyna.

– O matko, Adam ale się postarzałeś! – krzyknęła z udawanym zdziwieniem i wniosła moje czyste pranie.

– Ty też – zaśmiałem się.

– Cześć, wam – pojawiła się radosna Nadia.

– Hej – uśmiechnąłem się na jej widok.

– Martyna, idziemy zrobić śniadanie? – zapytała moja siostrę, a brunetka kiwnęła głową.

– Nadia, chcę porozmawiać – powiedziałem, gdy dziewczyny prawie wyszły z pokoju.

Spojrzały na siebie. Martyna tylko wzruszyła ramionami i wyszła.

– Zaraz do ciebie dołączę – powiedziała szatynka do przyjaciółki.

– Zamkniesz drzwi? – poprosiłem.

Nadia bez słowa wykonała polecenie i usiadła koło mnie na łóżka tak samo, gdy chciała mnie opatrzyć.

– To o czym chciałeś porozmawiać?

– Chciałem zapytać o to, co działo się w nocy. Byłem bardzo pijany? Bo dużo pamiętam, ale może coś mi umknęło.

– Umm... no tak, byłeś trochę wstawiony.

– Pewnie coś mówiłem bez sensu.

– Właśnie, że nie. Mówiłeś trochę nie wyraźnie, ale z sensem.

– A powiedziałem coś głupiego czy nie odpowiedniego? Mów szczerze.

– Nie przejmuj się. Nie powiedziałeś nic czego byś się wstydził.

– To dobrze – ulżyło mi.

– To wszystko o czym chciałeś porozmawiać?

– Tak, chyba że ty masz jakoś sprawę.

– Nie, nie mam.

Oczami Nadii

Kiedy poprosił mnie o rozmowę, pomyślałam, że chcę pogadać o tym pocałunku, ale poruszył w ogóle inny temat. Czemu? Och, no tak nie pamięta tego. Kiedy moje skryte marzenie się spełniło, to ów chłopak tego nie pamięta.

Kiedy skończyliśmy rozmawiać, wyszłam z jego pokoju. Weszłam do łazienki, oparłam się o drzwi i zsunęłam się po nich, a po moich policzkach spłynęły łzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro