Rozdział 37.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miałam się spotkać z Arturem na orliku. Chcieliśmy wykorzystać ten wakacyjny dzień na grę w kosza. Bardzo dawno nie miałam w ręku piłki, więc cieszyłam się na to wyjście. Założyłam sportowe buty, zabrałam telefon, picie i ruszyłam na orlik.

Szybko przemierzałam znane mi osiedla, żeby być na czas. Przechodziłam koło jakiejś szkoły, gdy usłyszałam jak ktoś mnie woła. Rozejrzałam się i zobaczyłam Adama i Maćka. Stali na murawie szkolnego boiska.

– Chodź z nami zagrać! – krzyknął Maciej.

On chyba na głowę upadł jak był mały! Przecież mówiłam mu tysiąc razy, że mogę piłkę nożną oglądać, ale nie grać.

– Sorry, chłopaki, ale jestem umówiona.

– Oj, no nie daj się prosić - rzekł Adam, posyłając mi uśmiech, który tak bardzo kochałam. – kilka minut możesz dla nas poświęcić.

– No... dobrze – zgodziłam się, zupełnie zapominając o tym co miałam zrobić wcześniej.

Świetnie bawiłam się z chłopakami. Maciek był tak kochany, że dawał mi fory i żeby zrobić mi przyjemność puszczał bramki. A Adam chwalił mnie za każdym razem, kiedy zrobiłam do niego dokładne podanie.

Jakiś czas później wyszliśmy z boiska. Pożegnałam się z chłopakami i chciałam wrócić do domu, gdy przypomniałam sobie o Arturze. Cholera, mam nadzieję, że nie jest bardzo zły. Chciałam do niego zadzwonić, ale w telefonie nie miałam jego numeru.

Nagle niedaleko zobaczyłam Pawła. Co bardzo mnie zdziwiło, bo zawsze chodzi z Piotrem.

– Hej, Paweł, miałeś dzisiaj kontakt z Arturem? – zapytałam, a on zmarszczył brwi.

– Co?

Co ja po chińsku mówię?!

– Pytam ,,Czy kontaktowałeś się z Arturem?!"

– Ale jaki Artur?

W tym momencie nic nie rozumiałam.

– Ar-tur, twój przyjaciel, chodzicie do jednej klasy.

– Wybacz Nadia, ale nie znam żadnego Artura, a w szkole nie ma nikogo o takim imieniu.

Co?! Nic nie rozumiałam! Nie miałam go w kontaktach, inni zachowują się jakby go nie znali jakby... jakby w ogóle nie istniał...

I w tedy otworzyłam oczy. Wow, co za porąbany sen. Był taki realistyczny. No cóż mam bujną wyobraźnię, więc to może dlatego.

Gdy miałam wstać i się ogarnąć, to uświadomiłam sobie, że nie jestem w pokoju Martyny tylko jej brata! Rozejrzałam się po pomieszczeniu i z ulgą zauważyłam, że jestem w nim sama.

Usiadłam na łóżku spuszczając nogi na podłogę. Przez dłuższą chwilę myślałam o sytuacji sprzed kilku godzin i nie mogłam uwierzyć... Adam mnie pocałował! Chłopak, który skrycie mi się podobał! Muszę porozmawiać z Martyną, tylko obawiam się, jak na to zareaguje.

Znalazłam brunetkę w jej pokoju, stała przed szafą i zapewne szukała odpowiednich ubrań. Czarnowłosa wyczuła moją obecność, więc odwróciła się do mnie i posłała mi ciepły uśmiech.

– Wyspałaś się?

– Chyba tak, ale niepokoi mnie to, że obudziłam się w łóżku Adama i w nie swoich ubraniach.

Martyna spuściła głowę chichocząc pod nosem.

– Co cię tak bawi? – zapytałam, a mój niepokój rósł i rósł.

– Twoja mina, moja droga przyjaciółko. I uspokój się, wszystko ci wyjaśnię.

– No słucham.

– To było tak, że zasnęłaś na kanapie i Adam chciał cię tu położyć, ale nie było miejsca. Jakieś dziewczyny tu spały, ale już poszły. A masz na sobie jego bluzkę, bo cię przebrałam.

Odetchnęłam z ulgą, a brunetka wróciła do szukania ubrań.

– Jakiś czas temu wysłałam Adama i Maćka do sklepu, bo trzeba coś zjeść – powiedziała post chwili, wyciągając dresy i top.

Gdy tylko Martyna wspomniała o jedzeniu, to od razu zaburczało mi w brzuchu. Nic dziwnego, przez całą imprezę prawie nic nie jadłam.

– Bliźniacy jeszcze śpią?

– Tak i uważam, że to bardzo niesprawiedliwe – powiedziała poważnie, a później się roześmiała.

Zeszłyśmy na dół w celu obudzenia chłopców.

– Piotrek, wstawaj – Martyna ściągnęła mu kołdrę z głowy.

Blondyn zamruczał coś i zakrył sobie uszy poduszką.

– Piotrek!

– Idź sobie, głowa mnie boli.

Kac morderca nie ma serca.

Brunetka podeszła do drugiego z braci i próbowała go obudzić.

– Przecz duszo nieczysta! A kysz! – krzyknął i ukrył się pod kołdrą.

Przeglądałam się temu z rozbawieniem.

– Może mi pomożesz? – zwróciła się do mnie dziewczyna.

Próbowałam zabrać Piotrowi poduszkę lecz on trzymał ją mocno, więc ściągnęłam z niego kołdrę.

– Ty mały szatanie, zapłacisz mi za to!- krzyknął i pociągnął mnie za rękę. Wylądowałam na wersalce obok niego i zaczął mnie gilgotać. Tak samo zrobił Paweł z Martyną. Obie śmiałyśmy się wniebogłosy.

– Nie ma nas dwadzieścia minut, a oni już podrywają nasze dziewczyny – powiedział Maciek, który razem z Adamem wrócił z zakupów.

– Po pierwsze – zaczęła Martyna. – Mój drogi, nie jesteśmy waszymi dziewczynami, a po drugie dawaj te ciepłe bułeczki, bo jestem głodna.

Wzięła od niego reklamówkę i poszła do kuchni, a szatyn razem z nią.

Było nieuniknione, że skrzyżowałam z Adamem spojrzenia. Uśmiechnął się lekko, a ja znowu zamieniłam się w tą nieśmiałą Nadię i odwróciłam wzrok. Ugh... jak ja nie lubiłam tej części siebie. Starałam się na niego nie patrzeć podczas przygotowania posiłku. Ale nie mam silnej woli i zerkałam w jego stronę i czasami przyłapywałam go na obserwowaniu mnie. Lecz nie zamieniliśmy ani słowa i to zżera mnie od środka.

***

Po śniadaniu, bliźniacy wrócili do domu, a ja i Maciek zostaliśmy jeszcze trochę. Poszłam z Martyną do jej pokoju, bo najwyższy czas to powiedzieć. Musi się o tym dowiedzieć, w końcu tu chodzi o jej przyjaciółkę i jej brata.

– To o czym chciałaś pogadać? – Martyna z uwagą mi się przyglądała.

– Ehh... nie wiem jak zacząć.

– Nie masz się czego stresować. Mówiłaś mi już wiele rzeczy: złych, dobrych i strasznych...

– To co innego.

– To mów, bo robię się coraz bardziej zaciekawiona. 

– Eemm... jak wiesz bardzo zaprzyjaźniłam się z Adamem...

– No nie dało się tego nie zauważyć. 

– Spędzaliśmy razem dużo czasu i pewnego dnia wszystko wywróciło się do góry nogami i bałam się komukolwiek powiedzieć. 

– Okey, teraz mnie trochę przerażasz.

Zaśmiałam się nerwowo. 

– Wszystko ci wyjaśnię tylko nie bądź name mnie zła. 

Spojrzałam na nią. Jej szare oczy przewiercały mnie na wylot. Wzięłam głęboki oddech. 

– Zakochałam się w Adamie. 

Moja przyjaciółka zrobiła wielkie oczy, a później delikatnie się zaśmiała. 

– Czemu miałabym być o to zła?

– Bo to twój brat i wiem jak miedzy wami było nieciekawie. 

– Tak, ale to było kiedyś. Opowiedz mi o wszystkim, jak to się stało. 

Usiadłam na przeciwko niej na łóżku.

– Okey, jak wiesz, Adama poznałam u was w domu. I był to dla mnie spore zaskoczenie, bo mi nie powiedziałaś o nim. I pomyślałam : Adam, brat Martyny, okey. I tyle, nic od niego nie chciałam. Ale później poprosił mnie i pomoc. Zgodziłam się i po twoich urodzinach miał być koniec. Ale coraz częściej go spotykałam, ale nadal był "bratem Martyny".

– Okey, to kiedy zaczęłaś czuć coś więcej?

– Nie wiem, trudno to określić, może, gdy dawał mi korki z matmy lub gdy... w pierwszej klasie po meczu odprowadził od domu. Po tym incydencie z Krystianem, stał się moim przyjacielem. I czas mijał, a ja zaczęłam coraz bardziej się zakochiwać. Jak wiesz, całowaliśmy się na wycieczce.

– Takie miał wyzwanie. 

– Tak, tylko że nie był to pierwszy raz. 

Brunetka znowu zrobiła wielkie oczy. 

– Pamiętasz sylwestra? Gdy Adam wrócił pijany? – pokiwała głową. – Kiedy skończyłam opatrywać jego ranę, pocałował mnie- zrobiłam pauzę. Martyna nic nie powiedziała, a ja nie mogłam niczego wyczytać z jej twarzy- on tego nie pamięta. Gdy się o tym dowiedziałam, zamknęłam się w łazience i zaczęłam płakać. 

Przyjaciółka przytuliła mnie, a mi łza zakręciła się w oku. 

- I na imprezie pocałował mnie po raz trzeci – zakończyłam. 

Zapadła cisza. Cisza, w której ja patrzyłam na czarnowłosą, czekając na jej odpowiedź, a Martyna patrzyła gdzieś i myślała o czymś.

– Matko... – spojrzała na mnie – nie miałam pojęcia, że tyle was łączy. Nie jestem na ciebie zła, tylko jest mi trochę przykro, że nic nie mówiłaś. 

– Obawiałam się twojej reakcji...

– Nadia, jesteśmy przyjaciółkami i możemy mówić sobie wszystko. Następnym razem mów mi od razu jeśli coś się wydarzy. Nawet jeśli będzie to trzecia w nocy. 

– Dziękuje, jesteś kochana – uśmiechnęłam się do niej. – Jeśli już wszystko wiesz, to doradzisz mi, bo nie wiem co mam zrobić, jak się przy nim zachowywać? 

– Na twoim miejscu nie robiłabym niczego. Czekałabym na to co on zrobi. Bo jeśli on czuje to samo, a myślę, że tak jest, to on przyjdzie do ciebie.

Oczami Adama 

Komu najlepiej powiedzieć o swoich problemach sercowych? Swojemu najlepszemu przyjacielowi. Nawet jeśli jest nim Maciek. Serio, wyobrażacie sobie go dając mi poradę na temat związków? No ja też nie. Ale mam potrzebę się wygadać.

Kiedy bliźniacy opuścili mój dom, a dziewczyny poszły do pokoju, ja mogłem na spokojnie pogadać z Maćkiem.

– Pamiętasz jak mówiłem ci, że będziesz pierwszą osobą, która dowie się, że się zakochałem.

– Pamiętam – mruknął szatyn, przeglądając swojego Facebooka.

– Nadszedł ten moment.

Maciek od razu podniósł na mnie wzrok. Odłożył telefon i spojrzał mi się uważnie.

- Zamieniam się w słuch.

– Zakochałem się w Nadii.

– Wiedziałem! – krzyknął nagle i wyszczerzył się.

– Co? Jak to wiedziałeś? – zapytałem zdziwiony.

– Stary, może najmądrzejszy nie jestem, ale na pewno nie ślepy. Zlewałeś wszystkie dziewczyny i to z Nadią spędzałeś najwięcej czasu – mówił, śmiejąc się, ale zamilkł nagle. Odezwał się ponownie tylko że już poważny. – I co, kiedy uświadomiłeś sobie, że czujesz do niej coś więcej?

– Już dawno, ale wczoraj uznałem, że to najwyższy czas komuś powiedzieć, bo gdybym tego nie zrobił, to by mnie od środka rozerwało.

– Co się takiego stało, że takich słów używasz?

– Całowaliśmy się.

– Woo...! – krzyczał.

– Tylko nie wiem, co teraz zrobić.

– Jak to nie wiesz! Kwiaty, czekoladki i na kolana.

Przewróciłem oczami.

– Dobra, może bez czekoladek, bo jeszcze nakrzyczy, że przez ciebie będzie gruba.

Rzuciłem w niego poduszką.

– To poważna sprawa!

– Dobra, dobra. Napisz piosenkę lub wiersz.

– Ugh... po co w ogóle z tobą rozmawiam na ten temat. Chyba sobie odpuszczę.

– Co? Czy ciebie do reszty powaliło?!

– O co ci teraz chodzi?!

– Wcześniej podobały ci się dwie dziewczyny i nic nie zrobiłeś. I straciłeś je, bo bałeś się wyznać swoje uczucia. Tym razem na to nie pozwolę!

– I co chcesz zrobić?

– Nie wiem... ale się dowiem..

Znowu przewróciłem oczami. Tak jak myślałem. Nic mi nie pomógł. Czemu nie mogę do niej pójść i jej wszystko powiedzieć? Przecież jest duże prawdopodobieństwo, że czuje to samo. Ale może być też tak, że mi się tylko tak wydaje. No i nie wiem co robić. Czemu jestem takim tchórzem?

Oczami Maćka

Możecie uznać, że nie przejąłem się tym co powiedział mi Adam. Ale można mi wierzyć, że tak nie było. Tylko nie byłbym sobą, gdybym z tej sytuacji nie pożartował.

Nadia to naprawdę świetna dziewczyna i idealnie pasuje do niego. I muszę coś zrobić, żeby byli razem. Adam to mój najlepszy przyjaciel i mogę to dla niego zrobić. No ale co? I to bardzo dobre pytanie.

Od niecałej godziny leżałem na łóżku, słuchając... nie, nie disco polo tylko Pitbula i rozmyślałem nad różnymi pomysłami. Boże, kto to widział, że ja Maciej Pawłowski, kiedyś największy kobieciarz, będzie bawił się w swatkę. Przecież sam nie byłem z nikim w związku. No teraz to się trochę zmieniło. Ja i Martyna jesteśmy... no nawet nie wiem jak to nazwać. Ale w sumie nie przeszkadza mi taka relacja. A właśnie, może ona pomoże mi coś wymyślić. Wyłączyłem muzykę i wziąłem telefon do ręki, ignorując przychodzące do mnie powiadomienia, zadzwoniłem do brunetki.

– Czego chcesz? – usłyszałem jej znudzony głos. Uśmiechnąłem się, bo udaje taką obojętną, ale w głębi serca cieszy się, że do niej zadzwoniłem.

– Ciebie też miło słyszeć, kochanie – powiedziałem, żeby się z nią podrażnić.

– Mówiłam, żebyś tak do mnie nie mówił.

Mówiła, ale będziemy udawać głupa, a to nie trudne.

– Serio, jakoś sobie nie przypominam.

– Tak? To pewnie nie pamiętasz jak mówiłam ci, że masz dziurawą pamięć – odgryzła się.

– Pewnie masz rację, ale jest jedna sytuacja, która zapadła mi w pamięci – uśmiechnąłem się zwycięsko. – Nasz pierwszy pocałunek.

Po długiej stronie odpowiedziała mi cisza, zatkało ją.

– A później drugi na imprezie, tak żeby nikt nie widział...

– Dobra, powiesz w końcu, po co dzwonisz? – przerwała mi, zmieniając temat. 1:0 dla mnie!

– Twój brat, a mój przyjaciel powiedział mi coś bardzo interesującego.

– Czyli?

– Wyznał mi, że jest zakochany w Nadii...

Gdy tylko skończyłem zdanie usłyszałem głośmy pisk. Musiałem odsunąć telefon od ucha, żeby nie ogłuchnąć.

– Boże, dziewczyno, co ci jest?

– To samo powiedziała mi Nadia.

Momentalnie podniosłem się na łóżku, zaskoczony, ale i uradowany tą wiadomością. Ta wiadomość wszystko ułatwiała.

– Żartujesz?!

– Nie, a wiesz co to znaczy?

– Że ich spikniemy!

– Tak, tylko jak?

– Można by się spotkać i zrobić burzę mózgów – zaproponowałem.

– Okey, gdzie?

– Może u mnie? – dziewczyna zaśmiała się.

– Ja już wiem co kombinujesz, więc uważam, że spotkamy się w parku, gdzie jest dużo ludzi, żeby byli świadkowie na twoje zbrodnie.

Zacząłem się śmiać. Jak ja ją uwielbiam.

– To widzimy się jutro?

– Tak, dobranoc, kochanie.

– Pff... nigdy się nie nauczysz.

-------------------------------------------------------
Od ostatniego rozdziału minęły dwa miesiące i bardzo za to przepraszam, jest to spowodowane dużym natłokiem nauki. Gdy tylko mam trochę wolnego czasu, poświęcam na pisanie.

Do następnego <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro