❝sekretarka❞ Okita Sougo x Reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

❝sekretarka❞ Okita Sougo x Reader

Zamówienie dla: JuliaChan10pl

Uśmiechnęłaś się sztucznie, słuchając kolejnych głupich tekstów Kondou. Siedziałaś w jego gabinecie już drugą godzinę. Coraz trudniej było ci ukryć irytację i zniecierpliwienie.

Pilnie szukałaś pracy, a Shinsengumi wydali ogłoszenie o poszukiwaniu pracownika do papierkowej roboty. Wszyscy mówili, że aplikowanie tam nie ma żadnego sensu. Nie od dziś wiadomo, że Shinsengumi przyjmuje samych mężczyzn.

Nie miałaś jednak zbyt wielu możliwości. Albo przyjmą cię do Shinsengumi, albo będziesz zmuszona do pracy w sklepie monopolowym twojego dalekiego wujka...A opcja obsługiwania pijaków o późnych godzinach nie wchodziła w grę.

Kondou wydawał się być naprawdę dobrym człowiekiem o złotym sercu, ale mówił zdecydowanie za dużo! Zaczęło się od tego, że nie jest pewien czy może przyjąć kobietę. Na samą wzmiankę o kobiecie, zaczął opowiadać o niejakiej Otae i jego wielkiej miłości do jej osoby. I tak w kółko.

Byłaś pewna, że jeśli będziesz zmuszona do wysłuchiwania jego żalów przez jeszcze kilka minut, eksplodujesz i podpalisz całą kwaterę główną.

— Przepr- — chciałaś już mu przerwać, jednak dokładnie w tym momencie ktoś bez pukania wszedł do środka gabinetu.

Wasze spojrzenia jednocześnie powędrowały w stronę tajemniczego gościa. Blondyn średniego wzrostu zmierzył cię od stóp do głów swoimi karmazynowymi oczami.

Jego mina wskazywała na to, że się nad czymś zastanawia. Po chwili na jego twarzy pojawił się nikły, przebiegły uśmiech.

— Chcę, żeby to ona była moją sekretarką — powiedział.

Kondou milczał. Jego wzrok wędrował od ciebie do Sougou i tak w kółko, jak gdyby oglądał mecz piłki tenisowej. Po chwili westchnął.

— Hijikacie się to nie spodoba...

— Kogo obchodzi zdanie tego majonezojada? — Sougo nie tracił optymizmu.

Postanowiłaś się nie wtrącać i po prostu obserwować sytuację. Naprawdę chciałaś dostać tę pracę...

— Dobrze, ale tylko na okres próbny. I w określonych godzinach, nie powinna też tu spać z oczywistych powodów — mruknął Kondou.

Szeroki uśmiech wypełzł na twoją twarz, jednak ku twemu zdziwieniu gorylo - podobny mężczyzna patrzył na ciebie ze współczuciem.

— Powodzenia — westchnął.

Wraz z Sougo wyszliście na korytarz. Szłaś nieśmiało za nim, wpatrując się w jego szerokie barki. Zbawiciel. Uratował cię przed bezrobociem! Wielki uśmiech wypełzł na twoją twarz, jeszcze nie wiedziałaś co dokładnie oznacza bycie sekretarką Okity Sougo.

— Niewolnico, jeszcze te dwa stosy papierów — Okita zarzucił cię kolejnymi kartkami, wymagającymi dokładnego przejrzenia.

Dupek. Gówno nie zbawiciel. Zaczęłaś zgrzytać zębami.

— Mógłbyś mówić na mnie <twoje Imię>, proszę? — wykrztusiłaś, siląc się na uprzejmość.

Denerwował cię okropnie. Robił wszystko by tylko uprzykrzyć ci życie.

— Pewnie bym mógł... Ale nie zrobię tego — posłał ci złośliwy uśmiech.

Warknęłaś cicho. W sumie pogodziłaś się z tą całą "niewolnicą", ważne że udało się go przekonać, że obroża to nie najlepszy pomysł.

Ustaliliście, że twoja praca tutaj będzie uznana za sekret, w który wtajemniczeni byli tylko Okita i Kondou. Nie miałaś się nawet komu poskarżyć, bo groziłoby to stratą pracy.

Powoli zbliżał się wieczór, a co za tym idzie, koniec pracy na dziś. Rozciągnęłaś się i delikatnie ziewnęłaś. Okita wziął kilka czekoladowych cukierków, leżących na biurku i wpakował je sobie do ust.

— Gdybyś mogła tu nocować, wykonałabyś znacznie więcej pracy. Szkoda — mruknął, biorąc do buzi kolejne słodkości.

"A ty mógłbyś wtedy zawalić mnie tysiącem innych obowiązków i ograniczył mój sen" — przeszło ci przez myśl.

— W ogóle myślę, że zachowywanie mojej pracy w tajemnicy jest odrobinę bezcelowe. W końcu tylko zajmuję się papierami. To raczej nie tak, że faceci dowiedzą się, że pracują z kobietą i od razu się na nią rzucą... — powiedziałaś z przekonaniem. Poza tym w takim wypadku mogłabyś wreszcie wyjść z tego pomieszczenia, zamiast kisić się tu tyle godzin w ukryciu...

Ku twojemu zdziwieniu Okita gwałtownie ruszył się ze swojego miejsca i przycisnął cię do ściany. Był tak blisko, że czułaś na policzku jego słodki od czekoladek oddech.

— Głupiutka, <twoje Imię> — pierwszy raz zwrócił się do ciebie po imieniu, przez co mocno się zarumieniłaś. — Chyba nie do końca rozumiesz jak działają mężczyźni.

Jego dłoń powędrowała na twoje biodro, a wasze nosy zaczęły się stykać. Jedyne co mogłaś w tym momencie słyszeć to bardzo głośne bicie twojego serca i wasze oddechy.

— Poza tym jeśli wszyscy by się o tobie dowiedzieli, nie mógłbym cię nazwać moją — mruknął, a wasze usta połączyły się w słodkim, choć krótkim pocałunku.

Byłaś w takim szoku, że nie wiedziałaś jak zareagować.

Okita oderwał się od ciebie.

— Na dziś ci wystarczy. Do jutra, niewolnico.

Wyszedł bez słowa.

Atmosfera wróciła do poprzedniego stanu, jakby nic się nigdy nie stało. Stałaś bez ruchu jeszcze kila minut.

— CO ZA DUPEK! — krzyknęłaś.

Szybko zabrałaś swoje rzeczy i pobiegłaś do domu. Nie przejmowałaś się czy ktoś cię widział, czy nie. Teraz ważniejsze było uspokoić oszalałe myśli i to dziwne uczucie, które zaczęło budzić się w twoim sercu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro