❝supermarket❞ Okita Sougo x Kagura

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

supermarket Okita Sougo x Kagura

Zamówienie dla:slodkapeach

Kagura, jak każdej soboty, postanowiła wybrać się na zakupy. Dla kogokolwiek innego byłby to zwykły spacer... Dla niej jednak to była tajna misja.

Gintoki nie płacił jej i Shinpachiemu już dobrych parę miesięcy, wymigiwał się brakiem środków i zleceń, jednak ona znała prawdę. Widziałe te coraz to nowe kartony wypełnione truskawkowym mlekiem w lodówce.

Jej żołądek znowu zaczął wydawać dziwne odgłosy... Jęknęła głośno, przeciągając się na kanapie, licząc że ktoś ją usłyszy, ulituje się i nakarmi... Na próżno.

Ociężale się podniosła i ruszyła w stronę lodówki. Kto wie, może od tych kilku minut kiedy po raz ostatni tu zaglądała coś się pojawiło?

Pustka.

"Nie pozostawiasz mi wyboru, Gintoki!" - pomyślała.

Mimo, że w domu panowała pustka, niczym tajna agentka wkradła się do pokoju Sakaty.

"Gdzie schowałabym pieniądze gdybym była zboczonym idiotą?" - zastanowiła się.

Przejrzała każdy róg pokoju i już miała się poddać, gdy małe wybrzuszenie w białej poduszce leżacej na ziemi przyciągnęło jej uwagę. Nie zastanawiając się dłużej rozerwała ją, a kilka monet potoczyło się po podłodze.

Zadowolona stwierdziła, że bez problemu starczy jej na parę paczek wodorostożelek.

Poprawiła parę niesfornych, rudych kosmyków, które ucieły jej spod misternie upiętych koczków i ruszyła w kierunku najbliższego supermarketu.

Tego dnia było wyjątkowo parno, dziewczyna zastanawiała się nawet czy nie zrezygnować z jednej paczki żelek na rzecz jakiegoś deseru lodowego. Humor od razu jej się poprawił, gdy tylko przekroczyła drzwi sklepu. Klimatyzacja to doprawdy cudowna rzecz!

Podskakując wesoło podeszła do działu regałów, na których znajdowały się słodycze. Mina jej zrzedła gdy zobaczyła, że ulubione smakołyki znajdują się na najwyższej półce. Co za idioci! Debile! Jak tak można! Zaczęła podkakiwać w miejscu, licząc że jakoś dosięgnie do wodorostożelków.

- A ty co? Kangura udajesz? A może nim jesteś? Po prostu usunęłaś "n" z imienia - zaśmiał się Okita, zachodząc ją od tyłu.

Odetchnęła głęboko, starając się nie eksplodować. Obiecała sobie, że nie pozwoli się sprowokować. Nie było to łatwe.

- Ej ty, ruda! Chinko? Halo? Czyżbyś oprócz biustu straciła też słuch?

Tego było za wiele. Już miała się na niego rzucić, gdy niespodziewanie podszedł bliżej i siegnął po kilka opakowań wodorostożelków. Wpatrywała się na niego szeroko otwartymi oczami.

Może pochopnie go oceniła? Może jeśli padnie na kolana, nazwie ją swoją królową i okaże skruchę może mu nawet podziękuje?

Jednak zanim doszło do czegokolwiek takiego Okita spokojnym krokiem zaczął się oddalać w stronę kasy.

- A ty co niby wyrabiasz? - krzyknęła pełna frustracji.

- Jak to co? Robię zakupy - uśmiechnął się złośliwie.

Tego już było za wiele. Bez namysłu rzuciła się na niego, oboje z impetem upadli na podłogę, a paczki żelków rozsypały się wokół nich. Trwałoby to dłużej gdyby nie głośny krzyk kasjerki i widok tajemniczego mężczyzny w masce, krzyczącego: Napad!

Mimo, że Kagura była aktualnie przygnieciona do ziemi, przeklinała tajemniczego kryminaliste, gdyby przesunął swój genialny napad o parę minut, zdążyłaby skopać Okicie tyłek.

Blondyn podniósł się jako pierwszy.

- Musisz być prawdziwym idiotą skoro napadasz na sklep z policjantem w środku - westchnął Okita, jego mina przypominała minę ojca zawiedzionego swoim synem. - Więcej zabawy dla mnie - uśmiechnął się podle, na co niepewny złodziej cofnął się o parę kroków.

Jego zawahanie wykorzystała Kagura, która natychmiast rzuciła się na złodziejaszka, powalając go na ziemię, przez co stracił przytomność.

- Bardzo wam dziękuję! - krzyknęła kasjerka, która najwyraźniej zbyt przejęta sytuacją, wyglądała jakby miała za chwileczkę zemdleć. - Jako nagrodę możecie za darmo wziąć swoje zakupy.

Jak na zawołanie Okita i Kagura spojrzeli na siebie gniewnie.

- Żelki są moje, to ja powaliłam złodzieja! - krzyknęła rudowłosa.

- To ja zająłem złodzieja i to moje zakupy! Ty, kurduplu nawet nie potrafiłaś do nich sięgnąć!

- Może powinniście się podzielić? - zaproponowała nieśmiało kasjerka, czego natychmiast pożałowała widząc ich miny.

Zapanowła krótka, niezręczna cisza.

- W sumie mogę dać ci wszystkie paczki, ale pod jednym warunkiem - mruknął Okita.

Kagura przyjrzała mu się podejrzliwie. Co miała zrobić? Uciąć sobie rękę? Zjeść jakiegoś robaka? Czego on od niej oczekiwał?

-...Umówisz się ze mną.

Otworzyła szeroko usta ze zdziwienia. Tego się nie spodziewała. Czy to rodzaj tortury?

- Tylko za dużo sobie nie wyobrażaj - prychnął. - Po prostu mam ochotę kimś pomiatać przez resztę dnia.

Już miała zacząć kolejną kłótnię, gdy przerażona zobaczyła zbliżającego się z oddali Gintokiego.

- KAGURA!

- Zgadzam się pod jednym warunkiem- zaczęła. - Uciekajmy stąd! - mówiąc to, złapała go za rękę i zaczęła uciekać w stronę przeciwną od Gintokiego.

Może to adernalina spowodowana pościgiem srebrnowłosego idioty lub radość wywołana stosem wodorostożelek, ale trzymając dłoń Okity Kagura poczuła się bardzo szczęśliwa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro