⑤③

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dupek.

Krętacz.

"Nic mnie z nią nie łączy" mówił.

Kłamca.

A z ciebie idiotka.

Jak zwykle naiwna dziewucha.

Prychnęłam, ocierając mokre od łez oczy. Od dwóch dni nie kontaktowałam się z nikim i chciałam, aby tak zostało jeszcze przez kilka następnych dni, ale niestety, bądź stety, musiałam się zjawić na planie serialu. Naszego reżysera nie obchodzą problemy sercowe, co oczywiście rozumiem, ponieważ każdy stracony dzień to dodatkowe koszty, ale bardzo chciałabym dzisiaj zostać w domu. Jednak mimo to, wstałam z łóżka i poszłam do łazienki się przebrać. Umyłam zęby, włosy rozczesałam i związałam w kitkę, a na koniec ubrałam się w jeansy i zwykłą czarną koszulkę. Wychodząc z łazienki, spojrzałam na zegar, który wskazywał na szóstą siedem, więc miałam dwadzieścia minut na dotarcie na plan. Westchnęłam z niechęcią, pakując dokumenty i portfel do torebki. W złym humorze opuściłam mieszkanie, dokładnie je zamykając. Kierunek - praca.

→✧←

─ Nareszcie cię widzę! Martwiłem się o ciebie, z resztą nie tylko ja. - Powiedział Noah, mocno mnie przytulając.
─ Wiem o tym i przepraszam, ale musiałam pobyć sama ze sobą. - Odpowiedziałam, odwzajemniając uścisk.
─ Maggie! O matko, jak się cieszę, że cię widzę, skarbie. - Podbiegła do nas zmartwiona Harley. Od razu odepchnęła Noah na bok, rzucając mi się na szyję.

Ja za tobą też tęskniłam. - Zaśmiałam się.
─ Jak się czujesz? - Zapytała, puszczając mnie.
─ Jak gówno. Jestem kłębkiem mnóstwa pytań, ale dam radę. - Uśmiechnęłam się lekko, ale szybko uśmiech zniknął z mojej twarzy.

Wystarczyła jedna osoba. Emma.

─ Ooo...czy to nasza mała naiwna Maggie? - Zakpiła, siadając na krzesło, czekając na swoją kolej do malowania.
─ Stul pysk, szmato! - Krzyknęła Harley. ─ Jak śmiesz się do niej odzywać? Mało ci wrażeń? To idź do swojego chłoptasia. - Warknęła w jej stronę.
─ Laska, wyluzuj, bo ci żyłka pęknie. - Zaśmiała się, Roberts. ─ A do Evana chętnie pójdę, ale to po pracy. - Mrugnęła w moją stronę, przez co miałam ochotę do niej podejść i bardzo mocno uderzyć.
─ Daruj sobie, Emma, bo jeszcze powiesz o dwa słowa za dużo i nie będzie miło. - Usłyszałam za swoimi plecami głos Caluma.
─ Obrońca się znalazł. - Prychnęła, ale faktycznie zamilkła, skupiając się na makijażystce.

Odwróciłam się w stronę chłopaka, chcąc mu podziękować, ale go już tam nie było. Zmarszczyłam brwi, rozglądając się po pomieszczeniu. Chciałam wyjść za nim, ale zatrzymała mnie Chiara, makijażystka.

─ Noah, mógłbyś dogonić Caluma? Muszę z nim porozmawiać. - Zapytałam przyjaciela, na co ten przytaknął i wyszedł.

Musiałam go przytulić i usłyszeć jego głos. Potrzebowałam, aby ktoś zabrał moje myśli ode mnie chociaż na pięć minut.

// Dzień dobry!
Miłego dnia ♥️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro