Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Ja... Przepraszam...

Szybko odsunęłam się od Janka. Było mi głupio, że dałam się ponieść swoim uczuciom, jednak coś wewnątrz mnie mówiło mi, abym to zrobiła. Żebym przestała walczyć ze swoimi uczuciami.
Jednak to wcale nie było łatwe. Z jednej strony na filmikach dziewczyn z wytwórni widziałam, co się działo na minionej imprezie. Byłam pijana, naćpałam się i niczego nie pamiętałam. Wiedziałam jednak, że przespałam się z Jankiem. Nie pamiętałam  tego, nie wiedziałam, jak do tego doszło, ani gdzie to zrobiliśmy. Miałam pustkę w głowie, jeśli chodzi o tamten wieczór, jednak domyśliłam się, że to właśnie z nim spędziłam tamtą upojną noc po tym, że pomimo ignorowania się wzajemnie przez miesiąc, to w jakiś sposób staliśmy się sobie bliscy, jakaś niewidzialna nić połączyła nas, przez co gotowa byłam raz na zawsze zakopać nasz topór wojenny i tak też zrobiliśmy. Z drugiej jednak strony pojawiały się takie momenty, gdzie zastanawiałam się, co by było, gdybym sobie o tym przypomniała lub gdybyśmy to powtórzyli. Oczywiście za każdym razem biłam się o to w głowę i starałam się wypędzać od siebie te myśli, jednak prawda była taka, że im częściej starałam się ich pozbyć, tym częściej i bardziej natrętnie do mnie wracały.

- Ciiii... Jest okej.... Zaufaj mi...

Powiedział chłopak patrząc mi w oczy.
Biła od nich łagodność oraz widniały takie śliczne iskierki szczęścia, ale to chyba nie tylko było szczęście. Nie jestem dobra, w odczytywaniu ludzkich uczuć, więc było to dla mnie nie lada zagadką. Szatyn podniósł rękę i palcem wskazującym przejechał po mojej dolnej wardze. Przez chwilę wstrzymałam oddech, co uświadomiłam sobie, gdy powoli zaczynało mi brakować powietrza. Wzięłam wdech, bijąc się z własnymi myślami. Czułam, że lada chwila i zwariuję. Nie wiedziałam bowiem, na czym stoję. I tak, wiem, że na ziemi, ale chodzi o moje uczucia, które ostatnimi czasami są niestabilne i ciągle się zmieniają. Z jednej strony, życie od małego nauczyło mnie samodzielności, przez co zmuszona byłam wcześniej dorosnąć, z drugiej jednak, coś podświadomie ciągnęło mnie do Janka. Miałam wrażenie, że pomimo tego, jak bardzo nienawidziłam go na samym początku, tak teraz bez niego nie dałabym sobie rady.  I po części jest w tym sporo prawdy.

- Ufam ci....

Wyszeptał szczerze, gdy ocknęłam się z chwilowego zamyślenia. Po tych słowach, jakby na potwierdzenie szczerości, nasze usta ponownie się złączyły. Wewnątrz mnie w jednej chwili runął wielki mur, który budowałam latami, a zastąpiła go żywa lawa, która wypełniła mnie całą od środka, a chwilę później w brzuchu jakby z nikąd pojawiło się stado motyli, które swoimi skrzydłami przyjemnie mnie łaskotały.
Wiedziałam, co to oznaczało.
Złamałam właśnie własną przysięgę, którą złożyłam sobie jako dziecko tuż po rozwodzie rodziców.

Zakochałam się.

Objęłam rękami szyję dwudziestoczterolatka, jednocześnie ciesząc się tą wyjątkową chwilą. Chłopak położył na moich biodrach dłonie i również  zdawał się  być szczęśliwy z takiego zbiegu wydarzeń. Odsunęliśmy się od siebie, gdy zaczęło nam brakować powietrza. Dotknęłam opuszkami palców moje spuchnięte nieco usta, a następnie spojrzałam się, na uśmiechniętego Janka.

Miałam wrażenie, że on też skrywał w sobie uczucia, które bał się wypowiedzieć,
Zupełnie tak jak ja. Oczywiście mogłam się jednak co do tego mylić.

- Emm... To może pójdę zrobić kolację....

Powiedziałam onieśmielona, po czym jak poparzona pobiegłam do kuchni, gdzie przyrządziłam dla nas kolację. Była to zapiekanka serowa, z szynką, pieczarkami, oliwkami, i czerwoną papryką.

- Może napijemy się po lampce wina do tego?

Zapytał mój ukochany, bo chyba już mogę go tak nazywać, na co skinęłam twierdząco głową. Czy naprawdę od teraz moje serce będzie bić jak głupie za każdym razem, gdy Janek pojawi się w zasięgu mojego wzroku, uśmiechnie się do mnie, spojrzy na mnie lub powie choć jedno słowo? Czy jak chłopak kichnie to też będę czuła motylki w brzuchu? Bo jak Sara kiedyś na naszym wspólnym spacerze kichnęła to tak się przestraszyłam, że się poślizgnęłam, zsunęłam się z dość stromej góry na którą wchodziłyśmy, chcąc się dostać do ruin zamku, po czym wpadłam twarzą w stos pokrzyw. Nie polecam.

- Dobry pomysł.

Kiedy chłopak przyniósł butelkę wina, ja podałam lampki i podeszłam otworzyć korek butelki. Szło mi to jednak opornie, dlatego też Janek stanął za mną i pomógł mi otworzyć to ustrojstwo,  a następnie nalał odrobinę, do obu lampek. Po chwili chłopak złożył buziaka na moim ramieniu i wspólnie zasiedliśmy do stołu. Szatyn jednak stwierdził, że czegoś brakuje, dlatego wyszedł z kuchni, a po chwili wrócił z kilkoma świeczkami i czerwonym obrusem.

- Tak będzie bardziej romantycznie. Niemalże jak na randce.

Powiedział, szykując wszystko i układając, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.

- Gdybym wiedziała, że to wszystko tu ustawisz, to bym się wysiliła na jakiejś bardziej wykwintne danie.

Stwierdziłam, na co chłopak jedynie machnął ręką.

- Nie ma takiej potrzeby. Dobrze jest jak jest.

Powiedział, na co ja się uśmiechnęłam i wspólnie zjedliśmy kolację, patrząc sobie w oczy, posyłając sobie uśmiechy i trzymając się za ręce.

- To za nowy rozdział w naszym życiu oraz piękną, szczerą i długą miłość.

Powiedział mój skarb, wznosząc toast, jednocześnie podnosząc kieliszek z winem do góry, co chwilę później uczyniłam i ja, powtarzając po nim słowa.

- Za nowy rozdział w naszym życiu oraz piękną, szczerą i długą miłość.

Chwilę później nasze kieliszki się stuknęły, a my łyk po łyku upijaliśmy ich zawartość.
Gdy już wypiliśmy trzy kieliszki postanowiliśmy trochę spędzić czas na głupotach. Urządziliśmy sobie mini festiwal muzyczny wcielając się w naszych ulubionych artystów poprzez ciągle zmieniający się makijaż i ubiór, potem obejrzeliśmy maraton filmowy, a następnie urządziliśmy sobie mały wieczór spa, czyli kąpiel z pianą, płatkami kwiatów i olejkami eterycznymi, oczywiście każdy z nas z osobna, manicure i pedicure. Oczywiście oboje wybraliśmy na czarny lakier do paznokci, zabiegi pielęgnacyjne na twarz, czyli mycie twarzy, peeling kawitacyjny i  sonoforeza, maseczki i takie tam. Co jak co, ale Janek w maseczce wyglądał słodko.
Chociaż on zawsze jest słodki, no ale cóż, taki typ urody i taki typ człowieka.

Później zajadaliśmy się słodyczami przytulając się i rozmawiając o planach na przyszłość, umyliśmy zęby i postanowiliśmy pójść spać, bo jakby na to nie patrzeć, była już druga w nocy.

Janek zasnął jako pierwszy. Chłopak obejmował mnie mocno rękami, jakby bał się, że mu ucieknę i kładąc głową tuż przy mojej. Nie przeszkadzało mi to ani trochę.
Z czułością i miłością patrzyłam, jak moja miłość śpi zmęczona. Kiedy ja też miałam się położyć spać, na mój telefon przyszedł SMS. Był to nieznany numer, którego nie rozpoznawałam, jednak treść wiadomości skutecznie spłoszyła mi sen z powiek.

Od: Nieznany numer

Nigdy nie wiesz, co cię czeka, więc lepiej miej się na baczności. To dopiero początek

I w tym momencie wiedziałam już, że tej nocy nie zasnę.

__________________________________________

Dobra, nie było mnie tu jakiś czas, więc w ramach przeprosin dodaję jeszcze jeden rozdział.

Kocham was 🖤⛓️










Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro