Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi.
Otworzyłam leniwie oczy i zobaczyłam wchodzącego do pokoju Janka, z drewnianą tacką wypełnioną jedzeniem.
Znajdowały się tam naleśniki z nutellą i bananami, polane bitą śmietaną i syropem klonowym oraz posypane orzeszkami karmelizowanymi, a także kawa o smaku karmelowym, również z bitą śmietaną i polewą karmelową. Niby można się zasłodzić, ale jako że byłam ogromną fanką słodyczy to oczka mi się zaświeciły, a na mojej twarzy pojawił mi się uśmiech. I myślę, że skłamałabym mówiąc, że to tylko ze względu na słodycze...

Od wczoraj tak jakoś inaczej patrzę na tego chłopaka. To, co mnie tak bardzo denerwowało w nim zniknęło wraz z wytłumaczeniem sobie wszystkiego.
Mało tego, szatyn zapunktował u mnie swoją szczerością i bezpośredniością, a w dzisiejszych czasach powszechnej hipokryzji te właśnie cechy charakteru występują wśród ludzi bardzo rzadko, podobnie jak uprzejmość i życzliwość, a także sprawiedliwość oraz tolerancja.

- Dzień dobry! Wyspałaś się?

Zapytał chłopak, stawiając na szklanym stoliku obok szafki nocnej tackę.

- Tak, jak najbardziej, a ty?

- Ja również. Proszę, to śniadanie dla ciebie.

Powiedział i uśmiechnął się szeroko.

I w tym właśnie momencie moje serce zabiło mocniej. Patrzyłam przez krótką chwilę w oczy dwudziestoczterolatka i przez chwilę przeszło mi przez myśl, że wygląda jak anioł. Moje policzki oblały gorące rumieńce, przez co zawstydzona opuściłam głowę, jednocześnie przerywając kontakt wzrokowy.

- Dziękuję... To bardzo miłe z twojej strony...

Powiedziałam i w podzięce przytuliłam chłopaka. Gdy się od siebie odsunęliśmy, Janek życzył mi smacznego oraz oznajmił, że idzie naszykować mi kąpiel, a potem opuścił pokój, abym mogła spokojnie zjeść.

Zastanawiałam się, o co chodzi, ale potem uświadomiłam sobie rzecz. Dziś ósmy marca. Dzień kobiet. Czyli prawdopodobnie chłopak starał się, bym tego dnia była szczęśliwa. Owszem na tamten moment byłam nie tylko szczęśliwa, ale również czułam się jak księżniczka. Jakbym naprawdę była dla kogoś ważna.

Usiadłam zatem i powoli, bez pośpiechu zjadłam śniadanie, które było przepyszne, a następnie zabrałam swoje ubrania i poszłam się wykąpać. Trzeba przyznać, że i tutaj chłopak się postarał. Gorąca woda z pianą, płatkami róż i olejkami eterycznymi, zapachowe świece oraz kosmetyki, a także jakieś magazyny do czytania takie jak Vogue, Elle czy Cosmopolitan.

Po kąpieli przebrałam się w czyste ubrania i wysuszyłam włosy. W torebce miałam kosmetyczkę, dlatego też nie miałam problemu z wykonaniem makijażu oraz wystylizowaniem włosów. Gdy gotowa wróciłam do pokoju, na pościelonym już łóżku leżał ogromny bukiet czerwonych róż, bombonierka czekoladek oraz karteczka z napisem "Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet ❤️"

Rozczuliło mnie to. Pobiegłam zatem do salonu, gdzie Janek siedział, oglądając telewizję o rzuciłam mu się na szyję, przytulając go mocno i składając buziaka na jego policzku.

- Dziękuję...

- Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie.

Powiedział i mocno mnie przytulił. Zapach jego mocnej wody kolońskiej sprawił, że przyjemnie zakręciło mi się w głowie, a ja sama w objęciach szatyna czułam się szczęśliwa i bezpieczna.

Dlatego też byłam bardzo szczęśliwa z możliwości zaczęcia wszystkiego na nowo. Z czystą kartą.

⛓️🖤⛓️

- To co? Idziemy na spacer? Zapytałam, na co chłopak przytaknął głową. Ubraliśmy się stosownie do pogody, która tego dnia przypominała jeden z gorących lipcowych dni i udaliśmy się w bardziej przestronne miejsca, gdzie nie było zbyt wielu ludzi.

- To gdzie idziemy najpierw?

Zapytałam, a muzyk zastanowił się chwilę.

- Proponuję park. Jest tam spokojnie i można tam się wyciszyć, odpocząć i spędzić miło czas z bliskimi i ważnymi dla nas osobami.

Powiedział chłopak. Nim zdążyłam się ugryźć w język, z moich ust padło pytanie, o które nie powinnam pytać na początku znajomości.

- Czy w takim razie jestem dla ciebie kimś ważnym?

Jak bardzo zaskoczona byłam własnym pytaniem, tak odpowiedź piosenkarza wprawiła mnie w niemałe zaskoczenie.

- Możemy powiedzieć, że tak.
Jesteś szczera, miła i uczciwa, czyli idealna na przyjaciółkę, a przyjaciół nie mam praktycznie żadnych. Wiele osób dostrzega mnie tylko i wyłącznie ze względu na początek kariery muzycznej i rosnacą popularność i sławę oraz pieniądze, a nie dlatego, że faktycznie mnie lubią. Dlatego też cieszę się, że wczoraj się pogodziliśmy i wszystko sobie wyjaśniliśmy, bo mam szansę na zyskanie przyjaciółki, która nie będzie mnie oceniać, osądzać, naciągać na pieniądze, bądź wybijać się na mnie.
To jest kolejny powód, dlaczego tak ciężko jest być sławnym.

No tego się nie spodziewałam. Wiedziałam, że Jaś jest szczery i bezpośredni, ale nie sądziłam, że tak szybko rozłoży przede mną przysłowiowe karty.

- Ja też się cieszę, że zaczynamy wszystko od samego początku.

Powiedziałam szczerze i wtuliłam się do chłopaka, jednocześnie podziwiając widoki miasta.

Zgodnie z umową poszliśmy do parku, gdzie rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, wygłupialiśmy się, a także każde z nas wpadło na pomysł nowej piosenki, więc aby pomysł nie wyleciał nam z głowy, nagraliśmy to na dyktafon w moim telefonie. Jak się później okazało, świetnie się to nadawało do duetu, więc zaczęliśmy rozmyślać o stworzeniu wspólnego kawałka.

- No dobra. Park już za nami. Co teraz?

- Teraz pójdziemy do lasu.

- Do lasu? Po co?

- A chociażby grzybki chodować.

Zaśmiał się chłopak, a ja rozbawiona trzepnęłam go żartobliwie w głowę.

- Grzybki halucynki?

- A niby jakie?

- Jesteś niemożliwy. A tak na serio?

- A tak na serio to chodźmy na kawę i lody.

Mnie nie trzeba było drugi raz powtarzać.
Chwyciłam chłopaka za rękę i wspólnie poszliśmy do najlepszej kawiarnii w mieście. Tam zajęliśmy miejsce na samym końcu i złożyliśmy zamówienie, a gdy je otrzymaliśmy to oczywiście zrobiliśmy zdjęcia i jedzenia i siebie.

Czas minął bardzo szybko i nim się obejrzyliśmy była już dwudziesta.

- Dziękuję za wszystko Janku. Ja już się będę zbierać.

Powiedziałam, a chłopak wstał razem ze mną i wspólnie opusciliśmy lokal.

- Odprowadzę cię.

- Nie trzeba.

- Trzeba.

Uparł się Rozmanowski i jak powiedział, tak zrobił. Gdy dotarliśmy do mieszkania czekała mnie jednak nie miła niespodzianka.

- Ola, jest sprawa.

Powiedziała Anastazja, moja współlokatorka.

- Coś się stało?

Zapytałam z niepokojem, bowiem mogłam townioskować po jej tonie głosu.

- Tak. Mój chłopak zjechał z Niemiec i zamieszka tutaj.

Powiedziała z grobową miną.

- No okej.

- Tylko widzisz, on nie chce, abyś tu mieszkała, więc musisz się wynieść.

- Co proszę?! Ja też tutaj mieszkam, dokładam się do kosztów mieszkania i czynszu. Również za ten miesiąc wpłaciłam już pieniądze! Poza tym dobrze wiesz, że nawet nie mam gdzie mieszkać, bo nie mam innego mieszkania!

- To już nie mój problem. Tu są twoje rzeczy. Już spakowane. A teraz idź już.

- Chwila. Jest tu ten twój kochaś?

- Jest.

- To w takim razie ma mi oddać pieniądze, które wpłaciłam za obecny miesiąc. Nie będzie debil mieszkał za darmo za pieniądze, które ja zapłaciłam. Ma mi oddać co do grosza i to w tej chwili.

- Nie.

- Tak.

Powiedziałam bez jakiejkolwiek emocji, starając się zachować spokój i nie dać sprowokować.

- No chyba, że woli oddawać za decyzją sądu.

Chcąc nie chcąc Radek słysząc naszą rozmowę podszedł do mnie.

- Ile?

- Trzy tysiące siedemset za mieszkanie. Pięćset osiemdziesiąt za wodę, trzysta pięć za prąd i dwieście sześćdziesiąt za gaz.

Chłopak wściekły do granic możliwości, rzucił mi te pieniądze w twarz, a następnie razem z Alicją weszli do mieszkania zostawiając mnie samą ze wszystkim.
Byłam załamana, jednak nie mogłam nawet o tym wszystkim pomyśleć, gdyż Janek objął mnie ramieniem.

- Spokojnie. Możesz zamieszkać u mnie.

Powiedział biorąc moje walizki. Ja podniosłam porozrzucane pieniądze, a następnie razem z chłopakiem poszliśmy do jego domu.



________________________________________

Oto dowód na to, że nawet najbliższe nam osoby potrafią wbić nam nóż prosto w serce i to w najmniej odpowiednim momencie.

Dedykacja dla: livnmg, N_Turnerxyz, x_Zeyana_x, the7corvus, magnificenthopeless oraz War_Eternal








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro