Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jenny

Czekałam spokojnie w domu na powrót Jacka. Jego kumple zdążyli już zmienić mój telefon w wibrator, zabójczą ilością wiadomości. Kocham mojego brata i też jest mi przykro że cierpi z powodu Jeffa, ale nie zamierzam na niego naciskać. Ponownie usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Jak mnie ten Daniel wkurza...

- Kretyn. - burknęłam pod nosem, ale nie zdążyłam odpisać mu wymyślnej wiązanki. Nagle do domu wpadł mój brat obściskujący się z jakimś facetem. Praktycznie zjadali sobie twarze. Ruszyłam do przedpokoju i zobaczyłam Jacka przyciśniętego do ściany, przyssanego do ust jakiegoś bruneta. Noga delikwenta umiejscowiona była między tymi należącymi do mojego brata.

- CO TU SIE ODPIERDALA?! - wrzasnęłam a chłopacy odskoczyli od siebie. Co jak co, ale nie będą mi tu burdelu robić. Won do sypialni.

- Jenny... ja... - Jack zaczął się jąkać, ale jego towarzysz tylko się bezczelnie uśmiechnął. No co za debil. Nie dość że molestuje mi brata, włazi jak do siebie to sie jeszcze cieszy.

- Słuchaj koleś, przestań suszyć zęby i gadaj lepiej coś ty za jeden zanim cie zrobię drugi przedziałek w dupie. - warknęłam.

- Jenny, kochana po co ta agresja? - zapytał brunet z uśmiechem. - Przecież moje słoneczko jest ze mną bezpieczne. Poza tym złość piękności szkodzi a ty nie bardzo masz czym szastać.

- TY CHUJU WAFLU! - wrzasnęłam zirytowana. - Ty bezczelny chamie, imitacjo faceta, ty...

- To Jeff. - przerwał mi Jack.

- Wiem. No więc... - zamarłam kiedy dotarło do mnie co powiedział brat. Spojrzałam na bruneta, który rechotał się ze śmiechu. O chuju złoty, to naprawdę on.

- Ciebie też miło widzieć Jenn. - Jeff opanował w końcu atak śmiechu. Zdjęłam z nogi kapeć i rzuciłam nim w głowę bruneta.

- TY SKOŃCZONY ZŁAMASIE! WPIERDALASZ SIE JAK DO SIEBIEZ GWAŁCISZ MI BRATA W KORYTARZU I JESZCZE MNIE OBRAŻASZ! CO TY SOBIE MYŚLISZ TY... - zgubiłam słowo.

- Emm... - Jeff podrapał się z zakłopotaniem po głowie.

- Ładnie to zrobiłam? - zapytałam brata z uśmiechem. Ten tylko niepewnie kiwnął głową. - No, to skoro ten etap mamy za sobą... cześć palancie. - uśmiechnęłam się szeroko i objęłam Jeffa. Przypakował skubaniec.

- Cześć. - brunet zaśmiał się lekko. Odsunął się a ja dopiero teraz zauważyłam tatuaż na jego ręce. Seksownie. Dobry gust ma ten mój brat.

Jack

Chyba nie do końca wiem co się właśnie stało, ale nie zamierzam o to pytać. Dobrze, że Jenny odpuściła. Razem z Jeffem poszli do kuchni, prowadząc ożywioną rozmowę. Zdjąłem buty i kurtkę po czym do nich dołączyłem. Chciałem usiąść na krześle obok Jeffa, ale ten miał już inny plan. Pociągnął mnie za nadgarstek tak, abym usiadł na jego nodze.

- Dokąd to księżniczko? - wymruczał i pocałował lekko moje ucho. Zadrżałem.

- Też was kocham, ale jak chcecie się miziać to won do łóżka. - powiedziała Jenny zalewając herbatę.

- Z chęcią skorzystam, ale później. - Jeff uśmiechnął się i poruszył sugestywnie brwiami a ja poczułem jak robi mi się gorąco. Zbok.

- Przestań. - burknąłem czując jak przesuwa nosem po mojej szyi. Jednocześnie je go dłoń gładziła moje udo. Jak on zaraz nie przestanie...

- A co ja będę z tego miał? - wymruczał mi do ucha.

Wszystko.

- Kocham cię księżniczko. - mruknął i pocałował mnie w usta. Oddałem pieszczotę i usłyszałem dźwięk aparatu. Oderwałem się od Jeffa po czym spojrzałem na Jenny, która z uśmiechem chowała telefon do kieszeni.

- Wyśle ci potem. - powiedziała z uśmiechem do Jeffa.

Boże, daj mi siłę na tych idiotów.

Siedze w pociągu od 5 godzin i się nudzę dlatego pisze rozdziały.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro