ROZDZIAŁ 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Uważasz, że nasza noc była udana?- pyta Evans.

Niedawno skończyliśmy jeść śniadanie i teraz chłopak odprowadza mnie do domu. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie poszła plażą, a Victor jako rycerz na białym koniu postanowił, że pójdzie ze mną i będzie chronił mnie przed bandziorami.

Idiota.

Chyba nie wie, że za plecami rodziców zakumplowałam się z gangsterami, aby na pewno być bezpieczna.

Spoiler, patent działa i serdecznie polecam.

-Nie było źle- komentuje.

Było cudownie.

Razem z mężczyzną do późna zajadaliśmy się słodyczami i oglądaliśmy nasze ulubione bajki, które trochę się od siebie różnią.

Mówiąc trochę mam na myśli bardzo.

Victor jest typem osoby, która przepada za Zygzakiem McQueenem, Zwierzogrodem i Ratatujem.

A ja no cóż...

Oglądam albo wyciskacze łez takie jak Król Lew, Dzwonnik z Notre dame i Coco, albo romansidła o księżniczkach.

Najbardziej z uroczych romansów lubię Piękną i Bestię i Arielkę, ale moje ostatnie odkrycie to inny wymiar cudowności.

Rio, cóż za zbieg okoliczności, że ja też tu mieszkam, postawiło poprzeczkę tak wysoko, że nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się obejrzeć coś lepszego.

Co ja gadam? Jestem pewna, że nie.

-Rosa, przyznaj, że było zajebiście- patrzy na mnie Victor.

Było, bo finalnie oglądaliśmy wszystkie części Rio, Coco,Króla Lwa i Zwierzogród, aż do momentu, gdy nasze powieki zaczęły nam ciążyć i  odpłynęliśmy.

-Dobra, już dobra- kapituluję- Najlepszy seans filmowy w moim życiu.

-Najlepszy, bo ze mną.

Oho!

Wyczuwam, że ktoś tu jest za bardzo pewny siebie i trzeba utrzeć mu nosa i zrobię to ja.

Rosanna Wilson.

-Duże ego nie zastąpi ci małego- odgryzam się.

Riposta może i słaba, ale póki co pierwsza na jaką wpadłam. Dopiero teraz mój mózg zaczyna pracować na najwyższych obrotach i mogę się założyć, że jeszcze dzisiaj wymyślę coś dobrego.

A przynajmniej taką mam nadzieję.

-O ty małpo!-chłopak rzuca się na mnie i zaczyna mnie łaskotać- Odszczekaj to!

O nie!

Przegina pałę, zaczynając mnie łaskotać i bardzo chciałabym mu coś powiedzieć, ale przez głośny śmiech jest to niemożliwe. Nie mam siły ustać na nogach, więc przewracam się na piach i turlam się po nim jak opętana. Victor nie jest lepszy, bo góruje nade mną i nie przestaje mnie torturować.

O to skurwiel.

Zapamiętam to sobie.

-Nic nie będę odszczekiwać, bo na własne oczy nie widziałam twojego kutasa, a ty zawsze miałeś słabe oceny z matmy, więc mogłeś się pomylić w szacowaniu milimetrów.

I to jest ta genialna riposta, na którą czekałam.

Brawo Rosie, bądź z siebie dumna.

-A chciałabyś zobaczyć?- pyta ignorując resztę mojej wypowiedzi.

Nie dość, że głupi to jeszcze zboczony.

Pakiet premium mi się trafił.

Czuję się zaszczycona.

-Nie- mówię stanowczo, a potem dodaję dużo ciszej-Może kiedyś.

Może kiedyś...

Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale czym bardziej się do siebie zbliżamy tym bardziej go pragnę.Nie tylko fizycznie, chociaż to też, ale też wewnętrznie. Chcę poznać go i jego pasję, chcę dać mu wsparcie i być dla niego oparciem.

Chcę być dla niego.

Chcę być jego.

-Co tam mamroczesz pod nosem?

Myślę inaczej, ale nie dam ci tej satysfakcji.

Po moim trupie.

-Nic- upieram się.

-Śmiało, możesz powiedzieć- zniża swoją twarz ku mojej.

Prowokuje mnie.

Czuję to i nie mam zamiaru poddać się tak łatwo.

Nie ze mną takie numery, kolego.

-Nic nie mówiłam- brnę w kłamstwo.

I teraz przydałoby się coś takiego jak mózg, którego niestety dla mnie nie starczyło.

Ja w czasie gdy rozdawali rozumy stałam w kolejce po najlepszych rodziców na świecie.

-Powtórz-jego usta są tuż nad moimi.

Dobra, skoro już nie myślę to mogę brnąć w to dalej?

-Nic... - nie jestem w stanie dokończyć, ponieważ nasze usta łączą się w pocałunku.

Ponownie smakuję jego ust i ponownie jestem w niebie. Przed oczami migają mi gwiazdy i z natłoku emocji muszę przymknąć powieki.W głowie mi wiruję, a krew w żyłach zaczyna płynąć znacznie szybciej,co jest sprawką zdradzieckiego serca.

I jego szybszego bicia.

A to wszystko przez chłopaka, którego chyba nienawidzę.

Chyba, bo już nie jestem pewna swoich uczuć.

Wszystko zlewa mi się w jedną całość i nie wiem co mam zrobić. Z jednej strony polubiłam Victora, a z drugiej...

Jakiej drugiej?!

Zauroczyłam się w Evansie i muszę to przyznać otwarcie.

Jednak myśl, że to zauroczenie może nie przemienić się w miłość dobija mnie. Nienawidzę robić czegoś bez konkretnego celu. Niby mam pewność, że zależy mu na mnie, ale...

Rosie, stop!

Nie wmawiaj sobie głupot, bo dobrze wiesz na czym i na kim ci zależy i dla kogo to robisz.

Zależy mi na Evansie i robię to dla nas.

Dla naszej wspólnej przyszłości, która mam nadzieję, że będzie.

-Kocham cię- szepcze Victor.

Pieprzyć to!

-A ja chyba się w tobie zakochuję- odpowiadam mu i patrzę głęboko w oczy.

To już jest pewne.

I chociaż mu tego nie powiem...

Przepadałam dla tego dupka, który tak bardzo mnie irytuje, a zarazem uszczęśliwia. Kiedyś myślałam, że nie czuję do niego nic oprócz nienawiści, ale to nieprawda. Od zawsze w jakiś popieprzony sposób nasze drogi się  ze sobą krzyżowały, a my nie mogliśmy bez siebie żyć. Potrzebowaliśmy naszych przepychanek słownych i po prostu naszej obecności.

Mimo, że tego nie wiedzieliśmy.



Hejka!
Mam nadzieję, że zrobicie sobie maraton bajek❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro