11. Impuls do walki o samą siebie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hello Mr. "Perfectly fine"
How's your heart after breaking mine?

Mr. Perfectly Fine (Taylor's Version) (From The Vault) — Taylor Swift

Connor

Pierwsze dni w Malibu były... wyjątkowo w porządku. Nie czułem tej dobrze znanej mi pustki, obezwładniającej nudy czy otaczającego poczucia bezsensu.

Rodzice pomogli mi się rozpakować następnego dnia po świętach, ponieważ wcześniej żadne z nas nie miało na to siły. Później spędziliśmy miły rodzinny dzień, jedząc pozostałe z kolacji ciasta i grając w lubiane przez nas planszówki.

Przez myśl przeszło mi nawet, że zmarnowałem dwa lata na błądzenie i poszukiwanie czegoś, co miałem na wyciągnięcie ręki. Odpychałem od siebie ludzi, czując się jak problem, gdy oni widzieli we mnie kogoś wartego ich czasu.

Lecz... może gdyby nie Denver, nigdy nie zrobiłbym kroku naprzód?

– Co tam, Connie? – spytała mnie mama, kiedy rozmyślałem, pijąc poranną kawę.

Na jej twarzy przez cały czas widniał szeroki uśmiech. Nawet kiedy zbierała się do pracy, denerwując na źle układające się włosy. Miała na sobie eleganckie ubranie i właśnie nakładała ciepłą kurtkę na swoje smukłe ramiona.

– Nic ciekawego – odparłem. – Powodzenia w pracy.

– Dzięki – westchnęła. – Gdybym mogła, zostałabym z tobą. Ale przynajmniej Paul ma wolne, to spędzicie razem trochę czasu.

– Jeszcze będzie okazja – zapewniłem. – Muszę kiedyś ograć cię w Monopoly.

Kobieta prychnęła.

– Nie masz szans.

Nim wyszła z domu, pocałowała mnie w policzek i życzyła udanego dnia.

Musiałem przyznać, że rodzice wzięli sobie swoje obietnice do serca i rzeczywiście robili wszystko, by nasze kontakty uległy poprawie. Ostatnie dwa dni dały mi do zrozumienia, że naprawdę im na mnie zależy. I chociaż nigdy nie wątpiłem w ich miłość, dopiero teraz zacząłem dostrzegać ją na własnej skórze. Kiedy spędzaliśmy razem wieczory na szczerych rozmowach, graliśmy w gry planszowe lub oglądaliśmy jakieś lecące w telewizji filmy.

Siedziałem chwilę sam w otoczeniu własnych myśli, gdy dołączył do mnie tata. Ostatnie dwadzieścia minut spędził w łazience, dlatego, gdy przeszedł obok mnie, do moich nozdrzy dotarł orzeźwiający zapach jego żelu pod prysznic. Przywitał się ze mną i przeszedł do robienia sobie kawy. Wkrótce usiadł koło mnie, stawiając na stole parujący kubek.

– Razem z mamą myśleliśmy trochę nad twoją edukacją... – zaczął, uśmiechając się lekko. – Zrezygnowałeś ze studiów i okej, nie mamy z tym problemu. Ale wydaje nam się, że dobrze byłoby, żebyś chociaż poszukał jakiejś fajnej pracy. Do niczego się nie zmuszamy, a bardziej oferujemy pomoc.

Uśmiechnąłem się delikatnie. Wiedziałem, że jego słowa nie są podszyte złośliwością.

– W Denver pracowałem trochę w warsztacie ojca Agnes. – Tata uniósł brwi. – Tak, tej Agnes. Spotkaliśmy się po latach. Chwila... mama ci nie mówiła? – spytałem. Przecież byłem prawie pewny, że o wszystkim opowiedziałem kobiecie już dawno.

– Nie – odpowiedział.

Wzruszyłem ramionami.

– W każdym razie zaprzyjaźniłem się trochę z Agnes, a jej koleżanka doradziła mi, że skoro kiedyś Wayne mówił mi trochę o samochodach i pozwalał nieco majsterkować, mogę spróbować spytać o staż. No i tak się złożyło, że pan Vargas szukał asystenta przez problemy zdrowotne.

– Okej, to ma sens. – Tata zastukał paznokciami o blat stołu. – Chciałbyś może kontynuować? Mogę popytać znajomych, czy znają jakiegoś mechanika. Esther i Wayne też na pewno się zaangażują.

Uśmiechnąłem się szczerze, czując ciepło w okolicy serca.

– Dzięki, tato.

– Zrobimy wszystko, żebyś poczuł się tutaj jak w domu. Miło mieć cię z powrotem.

– Czasem żałuję, że wtedy wyjechałem – przyznałem. Pani Vargas zawsze powtarzała, że ważna jest szczerość i otwarcie się na emocje. – Może wtedy byłoby trochę... lepiej.

– Kiedyś uważaliśmy tak samo – odparł, klepiąc mnie po ramieniu. Mój wzrok mimowolnie podążył w tym kierunku. – Ale najwidoczniej tego potrzebowałeś, żeby dojrzeć. Przestałeś być tym samym, nieodpowiedzialnym chłopakiem, który cały czas się buntował. Widzę przed sobą mężczyznę, z którego jestem cholernie dumny.

Poczułem przyjemne ukłucie w sercu, a mój uśmiech jak na zawołanie jedynie się poszerzył.

Nie byłem przyzwyczajony do czułości ze strony rodziców. Lecz po tym, jak odbyliśmy setki rozmów, zauważyłem, że w nich również nastąpiła zmiana. Z ich ust coraz częściej padały słowa wsparcia, a każda telefoniczna rozmowa podnosiła mnie na duchu. Może właśnie potrzebowaliśmy tej rozłąki, by na nowo nauczyć się doceniać swoją obecność.

– Skoro ja i mama pracujemy, niestety poranki będziesz musiał spędzać bez nas, ale znając ciebie, raczej nie będzie ci to przeszkadzać – podjął po chwili ciszy.

Machnąłem ręką.

W końcu przyzwyczaiłem się do codzienności wypełnionej samotnością. A sama myśl, że miałem na kogo czekać, wystarczyła, bym poczuł się jak w domu.

Sheila

– Dlaczego nie powiedzieliście mi, że Connor wraca?

To było pierwsze pytanie, które skierowałam do rodziców, gdy zobaczyłam ich następnego dnia. Na mój pretensjonalny ton spojrzeli po sobie, jakby zastanawiali się, kto powinien udzielić mi odpowiedzi.

– Chyba mam deja vu – ciszę przerwał tata.

– A to ma znaczenie? – spytała w tym samym czasie mama.

Skrzyżowałam ramiona na piersi.

Coś we mnie zawrzało. Mama musiała to zauważyć, bo szybko dodała:

– Dowiedzieliśmy się tydzień temu. Nie mówiliśmy ci, bo pewnie zaczęłabyś się tym niepotrzebnie stresować.

– Albo szukać w internecie miejsc, w których najlepiej schować ciało – wtrącił tata, na co żona zgromiła go wzrokiem.

Westchnęłam, opadając na znajdującą się nieopodal kanapę. Rodzice siedzieli przy stole, kończąc spożywanie śniadania w postaci tostów.

– Nie jesteście już dziećmi – stwierdziła mama. – Przyjazd Connora też nie jest mi na rękę. Pamiętam, jak bardzo cię skrzywdził. Ale nie możemy nic zrobić.

– Przynajmniej nie mieszka już w naszym domu – dodał tata, ścierając kciukiem resztkę majonezu, która pozostała w kąciku jego ust.

Ależ mi to pocieszenie.

– Postaraj się po prostu go znosić. Nikt nie każe ci z nim rozmawiać. – Esther wstała z miejsca i włożyła brudny talerz do zlewu. Śledziłam jej ruchy uważnie, czując narastającą złość. – Dorośnij, Sheila.

Zacisnęłam dłonie w pięści.

Dorośnij, Sheila.

– Dorośnij?! – uniosłam się. – Dobrze wiesz, jak wiele Connor dla mnie znaczył. Zależało mi na nim. Myślisz, że to, że wrócił, jest mi obojętne?

– Może powinno – stwierdziła. – Może powinnaś wreszcie zapomnieć o tym, co między wami było?

Zabolało.

Jednak między tym, co powinnam, a tym, co potrafiłam zrobić, była zasadnicza różnica.

Wzięłam głęboki wdech, nie chcąc powiedzieć kilku słów za dużo. Nie mogłam poradzić nic na łzy, którymi wypełniły się moje oczy z wyjątkiem paru energicznych mrugnięć.

Nim zdążyłam się odezwać, mama minęła mnie i poszła dokończyć pranie.

– Nic nie powiesz? – zwróciłam się do taty.

Mężczyzna wciąż jadł ostatniego tosta, z uwagą słuchając naszej nieprzyjemnej wymiany zdań. Wzruszył ramionami. Pokręciłam głową z rozczarowaniem. Czułam się... niezrozumiana. Jakbym nie miała żadnego sojusznika. Kogoś, kto potrafiłby zrozumieć moje emocje i wytyczył drogę, którą powinnam pójść.

Kiedy już miałam iść do swojego pokoju, dotarł do mnie głos taty.

– Nie zgadzam się z mamą.

Odwróciłam się w jego stronę. Na mojej twarzy na pewno wypisana była jakakolwiek nadzieja.

– Chciałem ci powiedzieć o Connorze, ale Esther przekonała mnie, by tego nie robić – powiedział. Poczułam jeszcze większe rozczarowanie skierowane w stronę mamy. – Martwi się o ciebie bardziej, niż powinna. Uważam, że trochę przesadza. Każe ci dorosnąć, a tak naprawdę sama widzi w tobie tą samą, małą dziewczynkę, która rozpadnie się w jednej chwili, jakby była z porcelany.

Z każdą chwilą czułam, że coraz bardziej zaczynam rozumieć przesadną reakcję mojej mamy. Już otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, lecz tata zdążył mnie ubiec.

– Ale ja widzę w tobie kobietę, Sheila – dodał. – Rozumiem to, że twoje emocje w stosunku do Connora są negatywne. Wiem też, że cię zranił i w głębi duszy wciąż mam mu to trochę za złe. Jednak jesteś już na tyle dorosła, byś mogła sama zdecydować, kto powinien znajdować się w twoim życiu. Mama uważa, że Connora nie powinno być na tej liście, a ja wesprę cię niezależnie od tego, jaką decyzję podejmiesz.

– Czasem się boję – wyznałam.

Tata zmarszczył brwi.

– Czego?

– Że te uczucia wrócą.

Po moich słowach wstał z miejsca, by zamknąć mnie w szczelnym uścisku. Jakby był moją tarczą. Schronieniem, w którym lęki nie mają miejsca bytu.

Jednak niezależnie od tego, jak twarda nie starałam się być, moją głowę wciąż wypełniał szereg pytań, na które w dalszym ciągu nie znałam odpowiedzi.

~ ❆ ❅ ~ ❆ ❅ ~ ❆ ❅ ~

Całą rozmowę z rodzicami streściłam Noel po zakończeniu zajęć. Siedziałam w jej mieszkaniu, nie mając ochoty wracać do domu. Kłótnia z mamą zniszczyła mi humor, a fakt, że uzewnętrzniłam się przed ojcem, napawał mnie dziwnym uczuciem dyskomfortu. Zresztą i tak za niedługo zaczynałam pracę, więc powrót był raczej nieopłacalny.

– To... beznadziejnie – wydusiła z siebie Noel i postawiła przede mną kubek gorącej czekolady.

Podziękowałam jej za napój i oparłam się wygodniej o kanapę.

– Mam tego dość. On zjawia się i znika, kiedy mu się podoba. To robi się męczące – stwierdziłam, nie kryjąc irytacji. – Czy to coś złego, że chcę po prostu spokoju? Nauczyłam się żyć bez niego i w tym samym czasie przypomniał mi o swojej obecności.

Dziewczyna od razu domyśliła się, kogo miałam na myśli.

– Właśnie dlatego twoi rodzice o niczym nie wspominali – odezwała się Noel. Spojrzałam na nią z konsternacją. – Wiedzieli, że zaczniesz o tym myśleć.

Stwierdzenie tego faktu sprawiło, że z moich ust wydostało się westchnienie. Zamieszałam czekoladę, a następnie spróbowałam jej z łyżeczki. Oczywiście poparzyłam sobie język.

– Minęły już dwa lata i może Connor rzeczywiście powinien stać mi się obojętny? Ale fakt, że chce się ze mną pogodzić... to irytujące – wyznałam.

– Dlaczego? – Kelley zmarszczyła brwi. – To chyba okej, że chce to z tobą wyjaśnić i żeby było między wami w porządku, jeśli macie częściej się widywać.

– Bo doskonale wie, co między nami było – odpowiedziałam. – Boję się, że te uczucia w pewnym momencie wrócą, a ja znowu zostanę z niczym. Nie chcę już, żebyśmy się ranili.

Dłoń dziewczyny szybko znalazła się na moim ramieniu. Spojrzałam na jej twarz. Widniał na niej delikatny, uspokojający uśmiech.

– Za dużo analizujesz, Sheila – stwierdziła. – Minęły dwa lata. To normalne, że masz obawy, ale może tym razem Connor wcale nie ma ukrytych zamiarów...

– Nie wierzę, że go bronisz.

Pokręciłam głową.

– Nikogo nie bronię – odparła. – Staram się spojrzeć na to wszystko z innej strony.

Siedziałyśmy chwilę w ciszy. By dać sobie dodatkowy czas na refleksję, upiłam łyk gorącej czekolady, której słodki smak rozlał się na moim języku.

Może Noel miała rację? Może Connor tym razem wcale nie miał złych intencji? Jednak myśl o tamtych wakacjach, słodkich obietnicach i uczuciach, które wydawały się tak silne, wykręcała mój żołądek. Mętlik w mojej głowie narastał.

– Nie wiem, czy będę w stanie mu kiedykolwiek zaufać – przyznałam. – Chciałabym trzymać go na dystans. Najlepiej go nie widzieć.

– Może tak się uda? W końcu studiujesz, pracujesz, a jeśli będziesz miała ochotę, możesz czasem spać u mnie. Zresztą skoro mieszka z Shirley i Paulem, to będzie musiał dojeżdżać, żeby dotrzeć do twojej ulicy. Myślę, że będziecie się mijać.

Pokręciłam głową.

– Jeśli Connor się uprze, na pewno znajdzie sposób, żeby do mnie dotrzeć.

– A jeśli postawisz granicę? Powiesz mu, żeby się nie zbliżał i zostawił cię w spokoju?

Skrzywiłam się.

– To raczej nie wypali. Przecież spędzamy mnóstwo czasu z Chambersami. To, że będę czasem widywać Connora, jest nieuniknione.

Noel westchnęła. Prawdopodobnie skończyły jej się pomysły na rozwiązanie mojego problemu. Sama nie miałam już siły, by się nad tym dłużej zastanawiać. Każda próba dystansowania się od chłopaka była skazana na porażkę. Mogłam jedynie skupiać się na nauce i pracy oraz szukać wymówek, które zwalniałyby mnie ze spędzania czasu z Chambersami.

Z tym że... wcale nie chciałam pogorszenia kontaktu z Shirley i Paulem. Przez ostatnie lata byli dla mnie ogromnym wsparciem. Paul na przemian z moim tatą uczył mnie jeździć autem, a Shirley piekła moje ulubione czekoladowe babeczki, gdy miałam gorszy humor. Spędziliśmy mnóstwo czasu razem i wciąż podtrzymywałam, że byli dla mnie jak rodzina. Z tym że nie łączyły nas żadne więzy krwi.

– A może daj mu szansę? – zaproponowała nieśmiało Noel. W pierwszej chwili myślałam, że się przesłyszałam. – Skoro nie unikniesz jego towarzystwa, może mogłabyś chociaż pozwolić mu się wygadać.

Pokręciłam głową.

– On chce, żebym mu wybaczyła. Problem jest w tym, że nie mam zamiaru mu niczego wybaczać – odparłam pewnie. – Zranił mnie, sprawił, że go znienawidziłam, chociaż tęsknota rozrywała mnie od środka. A teraz ma czelność pojawiać się w moim domu i mówić o jakiejś trzeciej szansie. Szczerze? Niech się pieprzy.

Noel spojrzała na mnie ze zrozumieniem. Dłużej na mnie nie naciskała.

Myśli o Connorze nawiedzały mnie jeszcze przez kolejne godziny. I co najgorsze, brak koncentracji odznaczył się w pracy. Pomyliłam kilka zamówień, a parę razy nie skupiłam się na słowach Neila. Ograniczałam odpowiadanie na jego pytania do niezbędnego minimum i przez całą zmianę pozostałam milcząca i pogrążona we własnych myślach.

Nie rozumiałam, dlaczego tak trudno było mi się skupić. Kwestia Connora była w dużej mierze ode mnie niezależna. Nie mogłam przewidzieć ani tym bardziej kontrolować jego dalszych poczynań. Byłam w stanie jedynie obserwować rozwój sytuacji.

Jednak jeden problem wciąż nie dawał mi spokoju. Czy aby na pewno zamykanie się na chłopaka było dobrym pomysłem? Noel miała rację. Minęły już dwa lata od naszego ostatniego spotkania. Oboje zdołaliśmy się zmienić, a ja przepracowałam wiele spraw z profesjonalistą. Nie targało mną poczucie winy, a uraza, jaką żywiłam do Chambersa, z czasem zaczęła zanikać. A nawet przemieniła się we wdzięczność. Ponieważ utrata Connora stała się dla mnie impulsem do walki o samą siebie.

Nie przewidziałam jednak, że stanę przed dylematem, czy powinnam ponownie wpuścić chłopaka do swojego życia. Większa część mnie zdecydowanie się buntowała, jednak mniejsza chciała wysłuchać tego, co miał do powiedzenia. Może powinnam zostawić nieprzyjemną przeszłość za sobą i uznać ją za zamknięty rozdział?

Nie było mi dane dłużej się zastanawiać, bo czyjaś dłoń zetknęła się z moim ramieniem, kiedy przyrządzałam filiżankę gorącej czekolady.

– Sheila, trochę ci się rozlało.

Głos Neila przywrócił mnie do porządku. Rzeczywiście blat pokrywała spora mokra brązowa plama. Wymamrotałam przeprosiny, a następnie porwałam chusteczkę, którą zebrałam ciecz.

– Coś się stało? – spytał z troską.

– Nic poważnego – odpowiedziałam, machając ręką. – Mam trochę na głowie, ale... to minie.

– Może chciałabyś, żebym odwiózł cię do domu? – zaproponował. – Dzisiaj chyba nie jesteś autem.

Kiwnęłam głową.

– Przyjechałam autobusem – potwierdziłam. – Ale nie musisz mnie odwozić, robi się już późno...

– Ale chcę cię odwieźć – odparł z uśmiechem. – Stęskniłem się za tobą przez te święta.

Ostatnie zdanie wywołało na mojej twarzy uśmiech.

– W takim razie chyba nie mam wyboru.

Po tych słowach Neil wrócił do pracy. Na nasze szczęście tego dnia ruch nie był spory, a do zamknięcia pozostało niewiele czasu.

Dlatego, gdy wybiła upragniona godzina, obwieszczająca koniec naszej zmiany, od razu ruszyliśmy do auta Neila. Chłopak włączył ogrzewanie i spojrzał na mnie z wymalowanym na twarzy zmartwieniem.

– A teraz opowiesz mi, co się stało.

Westchnęłam. Mogłam domyślić się, że za jego propozycją kryje się jakiś podstęp.

– To nic ważnego – powtórzyłam.

– Wszystko, co cię trapi, jest ważne – stwierdził.

– Po prostu chłopak, który był dla mnie ważny, wrócił do miasta – powiedziałam bez ogródek. Byłam zmęczona i nie miałam już siły na dłuższe zwierzenia. – Możemy już jechać?

Neil, prawdopodobnie dostrzegając mój spadek energii, kiwnął głową i wyjechał na ulicę. Z powodu oblodzeń zachowywał ostrożność i co za tym idzie, jechał powoli.

– Wciąż ci na nim zależy? – spytał.

Wzięłam głęboki oddech.

– Nie – odpowiedziałam. – Było, minęło.

– Więc czym się przejmujesz? Szkoda twojego czasu i zdrowia – stwierdził. – A jeśli będzie cię nachodził, daj znać. Coś wymyślimy.

Kąciki moich ust drgnęły ku górze.

– Nie mówmy już o tym. Masz rację, szkoda nerwów. – Kiwnęłam głową i spojrzałam na dłoń chłopaka, która spoczywała na skrzyni biegów. Niewiele myśląc, ułożyłam na niej swoje palce. – Dziękuję.

Neil nie potrafił ukryć uśmiechu, który wkradł się na jego wargi.

– Za dobre rady czy podwózkę?

– Za to, że gdyby nie ty, już dawno wylaliby mnie z pracy. Po dzisiejszym dniu moja efektywność jest chyba na minusie – zaśmiałam się. – Ale za to też.

– No co ty, Sheila. Klienci cię uwielbiają. Zawsze, gdy podchodzisz do stolika, zostawiają jakieś napiwki. Dużo się uśmiechasz, polecasz różne ciasta i napoje dla niezdecydowanych. Z wyjątkiem kilku dni skupiasz się maksymalnie na swojej pracy, a na niektórych kawach starasz się tworzyć jakieś małe rysunki lub, jeśli denerwujesz się, że ci nie wychodzi, uśmiechniętą buźkę. Nawet nie mów mi, że się nie starasz.

Spojrzałam na niego, czując ciepło na policzkach. Nie spodziewałam się, że Neil dostrzegł tak niewielkie drobiazgi. Musiałam przyznać, że wtedy w pewien sposób mi zaimponował.

– Dziękuję – odparłam, mimo że czułam, że te słowa są niewystarczające. – Ja... nie spodziewałam się, że to widzisz.

– Wszyscy to widzą, kwiatuszku. Jesteś naprawdę świetna.

Podziękowałam mu szerokim uśmiechem.

I właśnie ta krótka rozmowa wystarczyła, bym na moment zapomniała o Connorze i wróciła do swojego życia sprzed jego powrotu. Kiedy wszystko było na swoim miejscu, a chaos trzymał się ode mnie z daleka.

==

Hej!

Kolejny rozdział za nami. Jak wrażenia?

Chciałabym podziękować wam za aktywność, wyświetlenia, gwiazdki i komentarze <3

Powiem wam, że ostatnio mam spory zastój jeśli chodzi o pisania GSZP. Nie mam pojęcia z czego to wynika, ale brakuje mi pomysłów i co najgorsze czasu. Może mi ktoś wyjaśnić, dlaczego końcówka roku szkolnego zawsze musi być taka męcząca? 😭😭

A jak tam u was? Wszystko dobrze?

Życzę wam miłego tygodnia i do następnego! <3


Tiktok: @ametsa.watt

Twitter: _ametsa_

#GSZPwattpad

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro